Ostatni czwartek przed wielkim postem, czyli 52 dni przed Wielkanocą - to dzień, w którym nie liczą się kalorie, a wyrzuty sumienia odkładamy na bok. Przed cukierniami ustawiają się kolejki, a gospodynie mają pełne ręce roboty.
Zwyczaj "tłustego dnia" znany jest już od czasów starożytnego Rzymu. Jedząc tłuste potrawy i pijąc wino, świętowano zakończenie zimy i nadejście wiosny. Starożytne pączki przygotowywano na bazie ciasta chlebowego i nadziewano słoniną. W Polsce początkowo przyrządzano je w podobny sposób. A zwyczaj jedzenia ich na słodko pojawił się już około XVI wieku.
W czym tkwi tajemnica najsmaczniejszych pączków? Jak twierdzą zgodnie właściciele cukierni, przede wszystkim w naturalnych składnikach i ręcznym wyrabianiu. Ważne jest też oczywiście serce wkładane w ich wyrób.
Tłusty czwartek w Warszawie
W Warszawie popularnością cieszą się pączki od Bliklego. W cukierni można tego dnia kupić nie tylko tradycyjne pączki z różą, ale także z nadzieniem z czarnego bzu czy wypełnione karmelem z solą. Popularne są też faworki, czyli chrupkie ciastka w kształcie złożonej kokardki, smażone w głębokim tłuszczu i posypywane cukrem pudrem.
Legendarnym już miejscem na mapie stolicy jest również działająca od 1925 roku Pracownia Cukiernicza "Zagoździński" na Woli, czyli miejsce znane potocznie jako "pączki z Górczewskiej". Według miejskiej legendy pączki zamawiał tam sam marszałek Józef Piłsudski. W tym roku, podobnie jak w ubiegłych latach, cukiernia wprowadziła limity - jedna osoba może kupić 20 pączków.
Przed cukiernią na Górczewskiej był nasz reporter, Tomasz Zieliński, który uwiecznił ciągnącą się na kilkadziesiąt metrów kolejkę chętnych na słodkie wypieki.
Inne popularne wśród warszawiaków miejsca to: cukiernia Pawłowicz na Chmielnej, cukiernia Radzikowski przy placu Szembeka, Stara Pączkarnia na Nowym Świecie czy cukiernia Zosicz na Żelaznej.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24