W XIX wieku fabryka Temler i Szwede była najpotężniejszą garbarnią na terenie Królestwa Polskiego. Częściowo zniszczona w 1944 roku, została odbudowana i ponownie uruchomiona. Dziś wpisany do rejestru zabytków, "najcenniejszy relikt przemysłu garbarskiego na terenie stolicy" jest rozkradany i dewastowany. Po raz trzeci w tym roku doszło tam do pożaru.
Pustostan przy Okopowej, gdzie w poniedziałek wieczorem doszło do pożaru, to budynek dawnego Towarzystwa Akcyjnego Fabryki Garbarskiej Temler i Szwede. Zajmuje sporą część obszaru między ulicami Dziką, Okopową i Stawki. Od wielu lat zakład popada w ruinę. Jest też rozkradany przez złomiarzy i często służy bezdomnym za schronienie.
Od 2010 roku do stycznia tego roku w budynku przy skrzyżowaniu ulic Stawki i Okopowej pożar wybuchł trzy razy (w styczniu 2011 roku, trzy miesiące po wpisaniu do rejestru zabytków, w kwietniu 2014 roku i w grudniu 2014 roku). Jak informują strażacy, w ciągu ostatnich trzech miesięcy w budynku doszło do trzech kolejnych pożarów.
- W tym roku uczestniczyliśmy w trzech pożarach w budynku przy ul. Okopowej 78: 15 stycznia, 31 marca i teraz, 13 kwietnia - wylicza kapitan Artur Laudy z zespołu prasowego straży pożarnej.
Ogień pojawił się w poniedziałek wieczorem:
Pożar pustostanu
Bezdomni, kradzieże, niszczenie
Adres fabryki doskonale znają też strażnicy miejscy. - 28 marca interweniowaliśmy w związku z próbą kradzieży mienia. Trzy osoby demontowały metalowe elementy dachu. Zostały przez nas przekazane policji - informuje Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej.
I wylicza: - Od stycznia odnotowaliśmy w tym rejonie 13 zdarzeń, ale proszę pamiętać, że dotyczą one nie tylko samego obiektu, ale również terenu do niego przyległego - zastrzega. Interwencje dotyczyły głównie przebywania na terenie osób bezdomnych, zaśmiecania i zanieczyszczania terenu, spożywania alkoholu.
Miejsce jest też znane policji. Funkcjonariusze z Woli często prowadzą kontrole w tym rejonie. - Kilka razy w miesiącu zarówno służby patrolowe, jak dzielnicowi, kontrolowali budynek. I tak w styczniu, lutym i marcu takie sprawdzenia były dokonywane. Osoby, które tam przebywały, były legitymowane i informowane o możliwości skorzystania z ośrodków, w których jest ciepło, można zjeść posiłek i przespać się w normalnych warunkach - przekazuje podkomisarz Joanna Banaszewska, oficer prasowy wolskiej komendy.
Teren zamkniętej fabryki w obiektywie naszego reportera:
Fabryka przy Okopowej 78
Zabytek z roszczeniami
Okopowa 78, oprócz historii przed i powojennej, ma więc też tę najnowszą, dokumentowaną głównie przez służby mundurowe. Od 2010 roku jest też zabytkiem - ochroną konserwatorską, oprócz budynku głównego garbarni oraz hali produkcyjnej, objęto również otoczenie.
Jak to się stało, że popadł w ruinę, stanowi zagrożenie i nikt nie próbuje go ratować?
- Do terenu są roszczenia - rozkłada ręce Kamila Bitner z urzędu dzielnicy Wola. Miasto nie inwestuje w ratowanie budynków, które być może wrócą do spadkobierców byłych właścicieli.
Kiedyś tętniła życiem
Firma stanowiąca podwalinę fabryki powstała w 1819 roku. Założył ją Jan Gotfryd Temler, a kolejnymi zarządcami jego synowie: Karol i Aleksander. W 1858 roku do spółki przystąpił inżynier Ludwik Szwede.
Pod koniec lat 70. XIX wieku fabryka była najpotężniejszą garbarnią na terenie Królestwa Polskiego. Przed wybuchem I wojny światowej produkowała skóry podeszwowe, pasowe, cielęce, juchtowe i surowcowe oraz pasy do maszyn.
W 1944 została częściowo zniszczona. Uruchomiono ją po wojnie, dzięki maszynom z pobliskich zakładów braci Pfeiffer. Dwa lata później dokonano nacjonalizacji zakładu. Na jego bazie powstały początkowo Warszawskie Zakłady Garbarskie nr 1, a potem Fabryka Obuwia Syrena. Po przeniesieniu fabryki, budynki garbarni oddano w użytkowanie MPO oraz zakładom krawieckim.
"Wzniesiona w latach 1858-1939 fabryka jest jednym z najstarszych zakładów przemysłowych w Warszawie a jednocześnie najcenniejszym reliktem przemysłu garbarskiego na terenie stolicy. Przedstawia również dużą wartość historyczną, jako świadectwo przemysłowej przeszłości Woli" - w 2010 roku wojewódzki konserwator zabytków uzasadniał wpis do rejestru.
Jak na razie wpis fabryce nie pomógł. Poza służbami, uczestnikami libacji, złomiarzami i złodziejami, pustostan odwiedzają tylko pasjonaci historii i opuszczonych miejsc. - Kiedyś tętniły życiem, teraz stoją puste i zniszczone coraz bardziej przez czas. Aż w końcu znikną niepostrzeżenie i już nikt o nich nie będzie pamiętał - opisują członkowie Grupy Exploracyjnej "Huragan-Tucznik".
Zobacz wnętrza opuszczonej fabryki:
Z wizytą we wnętrzach dawnej fabryki
Z wizytą we wnętrzach dawnej fabryki
Katarzyna Śmierciak
k.smierciak@tvn.pl