Do napaści według relacji poszkodowanej doszło przy ulicy Słupeckiej, na warszawskiej Ochocie, gdy 14-latka wracała ze szkoły. - Polska dla Polaków - miał wtedy krzyczeć mężczyzna podejrzewany, że poturbował dziewczynkę o ciemnej karnacji.
"Nie ma miejsca na rasizm w Polsce. Atak na dziewczynkę z powodu koloru jej skóry jest godny najwyższego potępienia. Zrobimy wszystko, żeby Polska była bezpieczna dla każdego" - napisał wówczas premier Mateusz Morawiecki na Twitterze.
Nie ma miejsca na rasizm w Polsce. Atak na dziewczynkę z powodu koloru jej skóry jest godny najwyższego potępienia. Zrobimy wszystko, żeby Polska była bezpieczna dla każdego.— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) 5 stycznia 2018
Zareagował również ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, który zobowiązał policjantów do osiągnięcia szybkich efektów w śledztwie. Rzeczniczka komendy na Ochocie podkomisarz Edyta Wisowska zapewniała, że policjanci traktują tę sprawę "priorytetowo".
Brak ekspertyz
Jednak ośmiomiesięczne wysiłki policji i nadzorującej śledztwo prokuratury nie przyniosły efektów. Co więcej, śledztwo w tej "priorytetowej" sprawie, zostało zawieszone. Oficjalnie przyczyny wyjaśniał w rozmowie z tvn24.pl rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Łukasz Łapczyński.
- Zawiesiliśmy postępowanie, gdyż oczekujemy na opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej. Chodzi o ustalenie charakteru obrażeń pokrzywdzonej oraz okoliczności i mechanizmu, w jakim mogły powstać - mówił prokurator.
Ekspertyzę mają wydać naukowcy z Zakładu Medycyny Sądowej warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. To oznacza jednak długi czas oczekiwania. Według prokuratora Łapczyńskiego - opinia będzie dopiero w połowie listopada.
Są wątpliwości?
Oficjalnie opinia dotycząca obrażeń 14-latki jest niezbędna, by właściwie zakwalifikować przestępstwo popełnione przez sprawcę. Jednak nieoficjalnie w komendzie stołecznej policji usłyszeliśmy, że śledczy nabrali także wątpliwości co do relacji ofiary.
- Pewne nielogiczności w jej relacji mogą wynikać z przeżytego stresu - zastrzegł w rozmowie z tvn24.pl doświadczony oficer z komendy stołecznej policji.
Spytaliśmy, dlaczego policja i prokuratura dotąd nie zdecydowały się na poszukiwanie sprawcy poprzez publikację nagrań z monitoringu miejskiego.
"Nikt nic nie słyszał, nikt nic nie wie"
- Udostępniliśmy pokrzywdzonej cały dostępny monitoring z okolic miejsca zdarzenia. Nie wytypowała żadnej osoby, która mogłaby mieć związek ze zdarzeniem. Sam opis napastnika, który podała ofiara, nie nadawał się, by sporządzić rysopis czy portret pamięciowy - tłumaczył nam prokurator Łapczyński.
Dopiero gdy śledczy dostaną ekspertyzę biegłych, zapadną decyzje, co dalej ze śledztwem. Samo zawieszenie sprawy nie przeszkadza policjantom pracować nad nią operacyjnie.
- Nikt nic nie słyszał, nikt nic nie wie z naszych stałych kontaktów w półświatku - przyznają w rozmowie z tvn24.pl nasi rozmówcy z policji, pytani o postępy.
Robert Zieliński, tvn24.pl