Kolejarz przyłapany na sikaniu na peronie dworca Centralnego tłumaczy się kłopotami ze zdrowiem i zapowiada, że pozwie fotografa, który zrobił mu zdjęcie.
Do zdarzenia doszło ponad tydzień temu. - Idąc trzecim peronem, miałem okazję (nie wierząc własnym oczom) zobaczyć jak ten radosny Pan wyjmuje nagle przyrodzenie i zaczyna bezczelnie lać na kręcone schodki. Niewiele się zastanawiając zacząłem robić mu zdjęcia - relacjonuje fotograf posługujący się pseudonimem FauxNews.
Jak się potem okazało, ów pan to Krzysztof Knapik, związkowiec ze spółki PKP Przewozy Regionalne. Teraz tłumaczy się w liście do "Rynku Kolejowego".
"Niewielka ilość płynu"
- W pewnym momencie i można powiedzieć był to objaw nagły, poczułem silne, nie do opanowania, parcie płynu fizjologicznego (nie dające najmniejszych szans nawet na dobiegnięcie do jak najbliższej ubikacji), wywołane zresztą moimi dolegliwościami z nerkami i prostatą - pisze w liście Krzysztof Knapik. I przyznaje: - Oddałem niewielką ilość płynu fizjologicznego na końcu peronu w zakamarku. Po tym zdarzeniu, nagle, przede mną pojawiło się dwóch rosłych młodych mężczyzn, w tym jeden z profesjonalnym aparatem fotograficznym. Ten ostatni, mimo mojego sprzeciwu i protestów, zaczął mi robić zdjęcia.
Związkowiec twierdzi, że czuł się zagrożony, bo dwaj mężczyźni zaczęli za nim chodzić. W końcu pojawiła się policja. Na komisariacie Knapik zapłacił 50-złotowy mandat.
Pozwie fotografa i redakcje?
- Prowokacyjne i napastliwe działania obu osobników spowodowały, że niepotrzebnie użyłem gestu, który mogli oni uznać za obraźliwy - tłumaczy dalej kolejarz. I dodaje: - Niezależnie od przypisanego mi wykroczenia osoby te, a także niektóre redakcje czasopism, witryny internetowe, Radio Zet dokonały naruszenia moich dóbr osobistych wyczerpujących znamiona przestępstwa. W tym stanie rzeczy złożyłem stosowne doniesienie do Prokuratora Rejonowego Warszawa Śródmieście Północ.
- Nie będziemy komentować oświadczenia Pana Knapika. Jeszcze raz chciałabym przeprosić zarówno pasażerów jak i kolejarzy za naganne zachowanie naszego pracownika - powiedziała w rozmowie z "Rynkiem Kolejowym" Katarzyna Mirowska, rzecznik prasowy Przewozów Regionalnych.
- Pan Knapik oddawał mocz nie na końcówce peronu, lecz prawie w samym jego środku, przy "kręconych schodkach". Podszedłem do niego nie po zdarzeniu, tylko w momencie, gdy oddawał mocz. Nie byliśmy razem z tym człowiekiem, który stał koło Krzysztofa Knapika, bo już stał koło niego, gdy podszedłem - wyjaśnia z kolei fotograf. - Nie przesyłałem ani opisu sytuacji, ani zdjęć do mediów. Ograniczyłem się do wrzucenia tego na forum Skyscrapercity, a media zgłosiły się same. Obraźliwy gest pan Knapik pokazał mi natychmiast gdy zauważył, że robię mu zdjęcia - tłumaczy na łamach "Rynku kolejowego".
roody
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl