Na środowej rozprawie Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił złożoną kilka miesięcy temu skargę radnych Warszawy przeciwko wojewodzie mazowieckiemu. Skarga ta dotyczyła unieważnienia uchwał rady miasta (przez wojewodę), a w rzeczywistości rozstrzygała o tym, że przewodniczącym białołęckiej rady dzielnicy powinien być przedstawiciel PiS, a nie – tak jak do tej pory – Anna Majchrzak z Platformy Obywatelskiej.
Jak to możliwe? Aby dobrze zrozumieć całą sprawę, należy cofnąć się do listopada ubiegłego roku. Wówczas dzielnicowi radni odwołali ze stanowiska przewodniczącą rady Annę Majchrzak (PO), a na jej miejsce powołali Wiktora Klimiuka z Prawa i Sprawiedliwości.
Polityczny ping-pong PO i wojewody
Platforma nie chciała oddać cennego stanowiska. Dzielnicowym radnym kilka miesięcy później (w styczniu) w sukurs przyszła więc zdominowana przez PO Rada Warszawy. Ta unieważniła uchwały rady Białołęki, dotyczące odwołania Majchrzak. Radni miasta uznali bowiem, że były niezgodne z prawem, ponieważ głosowanie nad losami przewodniczącej powinno odbywać się w jej obecności. Radnej Majchrzak na sali zaś nie było. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEMAT
Do akcji postanowił wkroczyć wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera (PiS). W lutym stwierdził nieważność uchwał rady miasta podważających wybór Klimiuka na przewodniczącego rady dzielnicy. Chcąc podważyć tę decyzję, Platforma Obywatelska nie miała innego wyjścia – musiała wnieść skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Taka jest procedura.
- Ostatecznie przyznano nam rację. Mamy ustny wyrok sądu. Teraz wezwę władze dzielnicy do udostępnienia mi pokoju przewodniczącego rady i pieczątki. Zobaczymy czy pani prezydent będzie się do niego stosować, czy też nie – zapowiada Klimiuk. Wyrok nie jest prawomocny. Obie strony mogą poprosić o pisemne uzasadnienie (na którego wydanie sąd ma dwa tygodnie), a następnie mają możliwość wniesienia odwołania.
Co z zarządem?
Klimiuk przyznaje też, że decyzja sądu (jeśli się uprawomocni) może mieć istotny wpływ nie tylko na kształt rady dzielnicy, ale też całego zarządu. Warto bowiem przypomnieć, że w marcu (po kilku miesiącach politycznych przepychanek) powołano nowego burmistrza Białołęki – Ilonę Soję-Kozłowską. Był to efekt porozumienia, jakie Platforma Obywatelska zawiązała z trójką radnych niezależnych: Piotrem Basińskim, Filipem Pelcem i Marcinem Adamkiewiczem.
- Jeśli od początku to my w tym sporze mieliśmy rację, to może oznaczać, że uchwały powołujące były nieważne – mówi Wiktor Klimiuk. Dlaczego? Ponieważ zostały przegłosowane na sesjach prowadzonych przez Annę Majchrzak, a – zgodnie z decyzją sądu – uprawnionym do prowadzenia obrad był właśnie Klimiuk.
Miasto zapowiada odwołanie
- Złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i będziemy się odwoływać – informuje Jarosław Jóźwiak. Wiceprezydent zwraca też uwagę, że sąd nie wziął pod uwagę wszystkich dowodów w tej sprawie i przypomina krótko jej okoliczności.
Tłumaczy, że przewodnicząca rady została odwołana po tym, jak ogłosiła przerwę w obradach. Wojewoda mazowiecki stwierdził, że przerwy nie było, ponieważ wniosek o jej ogłoszenie nie został przegłosowany przez radnych dzielnicy. – Nie musiał. Przewodnicząca ma prawo ogłosić przerwę na własny wniosek, co nie wymaga głosowania – mówi Jóźwiak.
W środowym wyroku sąd przychylił się do decyzji wojewody. Zdaniem ratusza – niesłusznie, dlatego władze miasta wnoszą o ponowne wyjaśnienie sprawy.
Zobacz archiwalny materiał programu "Czarno na białym" o konflikcie politycznym na Białołęce:
PO i PiS walczą o władze w dzielnicach
Karolina Wiśniewska
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl