Skocznia od lat popadała w ruinę, mimo pojawiających się co jakiś czas apeli o jej ratowanie. Jej los został właśnie ostatecznie przypieczętowany. Na skrzynkę warszawa@tvn.pl dostaliśmy alarmujące maile, że zaczęła się rozbiórka.
WOSiR: "Rozbieramy, bo grozi katastrofą"
Podejrzenia mieszkańców potwierdzają przedstawiciele Warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Są słuszne - mówi szef działu inwestycji Jerzy Skrzypczyński. - Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał nakaz rozbiórki już jakiś czas temu. Czekaliśmy na zgody służb konserwatorskich, które już otrzymaliśmy. Do końca marca resztki skoczni będą rozebrane - wyjaśnia.
PINB potwierdza: - Rozbiórka jest legalna. Rzeczywiście, wydaliśmy taką decyzję na wniosek WOSiR-u, bo ekspertyza potwierdziła, że obiekt grozi katastrofą. W takiej sytuacji zapisy planu miejscowego nie mają znaczenia.
Sport tak, skocznia nie. A osiedle?
Nie wiadomo natomiast, jaka przyszłość czeka tereny po skoczni. - Rozebrać ją musimy pod rygorem odpowiedzialności karnej. Natomiast na inwestycje w nowe obiekty środków praktycznie nie mamy - przyznaje dyrektor WOSiR-u Janusz Kopaniak.
Jedna z koncepcji zakłada stworzenie ośrodka ze ścianką wspinaczkową, inna snowparku. - Zgłaszają się do nas różne osoby z pomysłami na to miejsce, ale żadne decyzje nie zapadły, bo wszystko rozbija się o pieniądze - rozkłada ręce Kopaniak.
Mieszkańcy Mokotowa obawiają się, że rozbiórka to w istocie przymiarka do sprzedania atrakcyjnej działki na skarpie deweloperowi. To jednak mało prawdopodobny scenariusz. Obowiązujący plan miejscowy określa jasno, że działka po skoczni to teren przeznaczony pod "usługi sportu". Musiałby zostać zmieniony przez Radę Warszawy.
To może odbudować?
Czy to oznacza, że skocznia mogłaby powrócić na skarpę? - To mało prawdopodobne - studzi nadzieje Kopaniak. - Nie wydaje się, by to miało ekonomiczny sens. Trudno oczekiwać, że Warszawa stanie się ośrodkiem sportów zimowych - uważa. I przypomina, że część terenów poniżej skoczni została już zabudowana przez deweloperów, a część jest w rękach prywatnych. Nie ma miejsca na budowę nowoczesnego obiektu.
Okazuje się też, że z zapisów planu miejscowego nie wynika, że obiekt trzeba odtworzyć. - Owszem, plan ustalał zachowanie i ochronę skoczni, a dopuszczał tylko remont, modernizację i adaptację na inne funkcje sportowe. Ale to nie ma znaczenia, bo decyzja PiNB wydana jest w trybie zagrożenia katastrofą budowlaną - przyznaje wiceburmistrz Mokotowa Wojeciech Turkowski. - Szkoda, że rozbiórce nie towarzyszy żadna koncepcja dotycząca przyszłości tego terenu, ale skocznia raczej już nie wróci - dodaje z żalem.
Karol Kobos
Źródło zdjęcia głównego: | European Space Agency