Jeśli nie dostaniemy pomocy, SOR się rozpadnie – alarmują lekarze oraz zarząd Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. Służby wojewody odpowiadają, że taka sytuacja wynika ze złego zarządzania. Nie planują otwierania drugiego SOR-u w tym mieście. Do problemów szpitala doszedł również pozew, złożony przez córkę pacjentki leczonej w placówce, która miała tu zakazić się koronawirusem.
W drugim co do wielkości mieście na Mazowszu – Radomiu działa tylko jeden SOR, w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym przy ulicy Aleksandrowicza. Lekarze pracujący w placówce oraz jej zarząd alarmują, że sytuacja na oddziale staje się dramatyczna: brakuje personelu, a pacjenci nie mają zapewnionej właściwej opieki. Prezes zarządu szpitala Tomasz Skura przekazał, że wielokrotnie informował o sytuacji na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym służby wojewody mazowieckiego, jednak - jak zaznaczył - nie doczekał się odpowiedzi.
"To jedyny szpital, który ma takie problemy"
- Za organizację pracy, za zatrudnianie kadry odpowiada kierownictwo placówki. Z tego, co wiemy, jest to praktycznie jedyny szpital, który ma takie problemy w województwie mazowieckim. Oczywiście wszyscy jesteśmy obciążeni sytuacją epidemiczną, natomiast szpitale potrafią sobie radzić z tymi problemami – stwierdziła rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz.
- W ocenie urzędu wojewódzkiego prezes zarządu szpitala powinien podjąć bardziej intensywne działania usprawniające pracę, jak również dotyczące polityki kadrowej w szpitalu – dodała. W rozmowie z reporterem TVN24 Filipowicz przekazała, że w grudniu w placówce była przeprowadzana kontrola wojewody, związana między innymi z nieprawidłowościami w organizacji pracy SOR-u.
- Kilka tygodni później został tam ujawniony przez policję lekarz, który pełnił dyżur będąc pod wpływem alkoholu. W tej sprawie prokuratura wszczęła postępowanie. A urząd wojewódzki poprosił Narodowy Fundusz Zdrowia o dodatkową kontrolę, która ruszy w najbliższych dniach – poinformowała Filipowicz.
Pozew przeciwko szpitalowi
Jak przekazał reporter TVN24 Piotr Borowski, do problemów szpitala doszedł kolejny – zawiadomienie do prokuratury złożone przez kobietę, której matka miała zarazić się koronawirusem w tej placówce. Pacjentka zmarła. Podczas konferencji prasowej, zwołanej w środę, córka zmarłej powiedziała, że w szpitalu nie wdrożono odpowiednich procedur.
- Użyję wszystkich możliwych środków, a prokuratura jest dopiero pierwszą rzeczą, którą mam zamiar zrobić, żeby osoby odpowiedzialne za to, co spotkało moją rodzinę, ale również też inne osoby, bo wiem, że to nie jest jedyny przypadek, poniosły konsekwencje swoich czynów. Zostało złożone zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie – powiedziała Marta Ratuszyńska, córka zmarłej.
Do zarzutów odniósł się Łukasz Skrzeczyński, wiceprezes zarządu szpitala. - Faktem jest to, że odpowiedzialność za wypisywanie ze szpitala pacjentów ciąży na lekarzu. On, według swojej wiedzy, kieruje takie osoby czy to do szpitala zakaźnego, czy kieruje ją na izolację domową. Taką decyzję lekarz naszego szpitala podjął – powiedział.
Zaznaczył równocześnie, że w chwili wypisu pacjentka była w "stanie stabilnym dobrym". - Na potwierdzenie tego, że była w stanie dobrym ogólnym może świadczyć to, że kolejne apele pani, która była bohaterką konferencji sprzed godziny, jest to, że kolejne zespoły ratownictwa medycznego, na podstawie informacji o stanie zdrowia tej osoby, nie podejmowały próby przewiezienia jej do szpitala zakaźnego – dowodził.
Zapowiedział, że szpital podejmie kroki prawne wobec kobiety. - Wezwaliśmy ją do usunięcia publikacji, która pojawiła się w mediach społecznościowych, do przeprosin szpitala, które również ma zamieścić w mediach społecznościowych, w których z taką lekkością wrzucała oskarżenia wobec osób bardzo doświadczonych, jeżeli chodzi o pracę z pacjentami i wpłacenie dwóch tysięcy złotych na radomskie hospicjum – powiedział Skrzeczyński.
"Nasz szpital jest na granicy wytrzymałości"
O fatalnej sytuacji w radomskim szpitalu mówił podczas wtorkowej konferencji internista z tamtejszego SOR-u, doktor Paweł Kołodziej.
- Nie mamy czasu zająć się dokładnie pacjentami, przejrzeć ich wyników, zlecić następnych leków, przegapiamy czas podania antybiotyków, bo fizycznie nie jesteśmy w stanie nad tym wszystkim zapanować. Jest nas za mało w stosunku do liczby pacjentów, którzy do nas trafiają – mówił lekarz. Dodał, że na internistycznej części SOR-u zdarza się, że 50-80 pacjentami zajmuje się tylko jeden lekarz. A pacjentów jest tak dużo, że często brakuje dla nich łóżek.
- Nasz szpital jest na granicy wytrzymałości pod względem infrastrukturalnym i stanu kadrowego – stwierdził prezes MSS Tomasz Skura. Jego zdaniem, najlepszym rozwiązaniem byłoby przywrócenie Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, obecnie covidowego, do pierwotnej funkcji szpitala wieloprofilowego. Oznaczałoby to otwarcie drugiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w mieście i odciążenie SOR-u przy Aleksandrowicza.
Wojewoda: podział jest racjonalny
Jednak takich planów wojewoda nie ma, utrzymuje, że taki podział jest racjonalny. - Zmiana tej formuły może jedynie pogorszyć sytuację – stwierdził w wydanym w środę oświadczeniu Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki.
Zaznaczył, że Radom jest dużym miastem i musi mieć odpowiednią bazę dla pacjentów z COVID-19. - Staramy się natomiast uwalniać więcej łóżek dla pacjentów z innymi schorzeniami – tam, gdzie to możliwe, również w regionie radomskim – powiedział wojewoda. Zauważył, że radomski SOR nie jest jedynym w regionie, taki oddział funkcjonuje również w odległych o 40 kilometrach Kozienicach.
Zdaniem Radziwiłła, wyznaczenie Radomskiego Szpitala Specjalistycznego jako szpitala przeznaczonego dla pacjentów z COVID-19 jest racjonalne z punktu widzenia organizacyjnego. - W związku z sytuacją epidemiologiczną obecnie nie jest planowane przekształcenie formuły działania RSS w Radomiu – oświadczył. Dodał, że rozważana jest natomiast możliwość (w zależności od sytuacji epidemiologicznej) wyłączenia Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu z obowiązku zabezpieczenia łóżek dla pacjentów z COVID-19.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24