Reporter OKO.press nagrał interwencję policji wobec zatrzymanej przed Ministerstwem Edukacji Narodowej fotoreporterki Agaty Grzybowskiej. Widać na nim między innymi, jak dziennikarka jest prowadzona przez policjantów w stronę radiowozu.
W poniedziałek po południu przed ministerstwem odbył się protest pod hasłem "Wolna aborcja i wolna edukacja!". Już na samym początku doszło do starcia z policją i zatrzymań. Wśród zatrzymanych była dziennikarka agencji RATS Agata Grzybowska.
Dziennikarz OKO.press nagrał interwencję policji wobec Agaty Grzybowskiej. Na filmie widać protestujących przed siedzibą MEN. Wśród nich znajduje się też wielu policjantów. Nagranie zaczyna się w momencie, kiedy jeden z nich stoi przy Grzybowskiej, która jest obrócona do niego tyłem.
Z filmu można wywnioskować, że funkcjonariusz mówi coś do kobiety, a ona mu odpowiada. W pewnym momencie policjant przesuwa kobietę - wygląda to tak, jakby ją trzymał. Ona się wyswobadza, bierze do ręki aparat, celuje obiektyw w stronę funkcjonariusza. W tym momencie na nagraniu widać również błysk flesza (w swoim oświadczeniu Grzybowska przyznała: robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem).
Chwilę później funkcjonariusz odwraca głowę w bok i puszcza reporterkę. Po chwili znowu ją chwyta i wypycha w stronę innych policjantów. Dochodzi do krótkiej szamotaniny.
Na kolejnym ujęciu widać, jak dziennikarka jest prowadzona przez policjantów w stronę radiowozu. W pewnym momencie kobieta rozpina kurtkę i pokazuje jakiś przedmiot funkcjonariuszom (z innych dostępnych zdjęć wynika, że była to legitymacja prasowa). Policjanci jednak nie reagują, doprowadzają ją do samochodu i wciągają do środka. W ostatniej chwili Grzybowska przekazuje osobie stojącej przy radiowozie swój aparat.
Grzybowska: zostałam zaatakowana przez policjanta, tylko dlatego, że błysnęłam mu w twarz fleszem
Agata Grzybowska skomentowała sprawę na Facebooku. Jak twierdzi, została zaatakowana przez funkcjonariusza. "Kiedy wykonywałam swoją pracę, fotografując protest pod Ministerstwem Edukacji Narodowej, zostałam zaatakowana przez policjanta (tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem), a następnie mimo okazania legitymacji prasowej, siłą wrzucona do radiowozu, gdzie próbowano mi wmówić, że to ja byłam agresywna. Zostałam przewieziona na komendę na Wilczej, gdzie oskarżono mnie o naruszenie nietykalności osobistej policjanta. Usiłowano mnie 'podejść', żebym przyznała się do winy" – napisała Grzybowska.
Podkreśliła też, że absolutnie nie przyznaje się do stawianych jej zarzutów i podziękowała przedstawicielom Strajku Kobiet i osobom, które zebrały się przed komisariatem przy Wilczej "w akcie solidarności z nią i innymi zatrzymanymi". "Prawda jest taka, że nie tylko ja jako fotoreporterka (wiem, że to czyni ze mnie osobę uprzywilejowaną), ale nikt z pokojowo protestujących nigdy nie powinien być zatrzymany. Nie ma zgody na powszechnie stosowaną w ostatnich tygodniach przez policję przemoc! Nie damy się zastraszyć!" – dodała.
Policja: zarzut dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej policjanta
W poniedziałek wieczorem rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka tłumaczył na antenie TVN24, dlaczego reporterka została zatrzymana.
- Jesteśmy zwolennikami tego, aby każdą sytuację najpierw wyjaśnić, a dopiero później komentować. Bez osądzania przedwczesnego, bo stroną jest tutaj między innymi zatrzymana fotoreporterka. Ten zarzut, za który została zatrzymana, dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej policjanta i w momencie zatrzymania policjanci nie widzieli, że to jest fotoreporterka. Ale mimo to, że później ta pani zaczęła okazywać legitymację, pamiętajmy, że mieliśmy przykład chociażby 11 listopada, aby wiedzieć, w którym momencie opuścić miejsce. Mówię tu o fotoreporterach, aby nie wdawać się w te bezpośrednie działania policyjne, gdzie policjanci wykonują czynności - mówił rzecznik.
Stwierdził również, że "legitymacja prasowa czy inny dokument nie zwalnia z odpowiedzialności za przestępstwa". Zaznaczył, że na miejscu było dużo innych fotoreporterów, którzy wykonywali swój zawód bezpiecznie. - Ja widziałem chociażby w kamizelkach i są bardzo widoczni, są rozpoznawalni - zwrócił uwagę.
"Miała naruszyć cielesność funkcjonariusza, kopała go"
Do sprawy odniósł się również na antenie TVN24 Radosław Fogiel, wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości. - Mamy informacje, które przekazała policja. Dziennikarka miała naruszyć cielesność funkcjonariusza, kopała go i wówczas została zatrzymana. Policja twierdzi, że w momencie zatrzymania nie wiedziała, że ta osoba jest dziennikarzem - mówił Fogiel.
Podkreślił też, że "dziennikarze, tak jak posłowie, również nie są poza prawem". Przekonywał, że fotoreporterka "była ubrana w sposób zgodny ze wszystkimi wytycznymi dla uczestników tej demonstracji". - Maseczki w momencie zatrzymania pani redaktor nie miała. Miała za to kaptur, który świetnie maskował jej twarz - dodał poseł PiS.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do stołecznej policji o wyjaśnienia w sprawie zatrzymania fotoreporterki podczas poniedziałkowego protestu. Zdaniem rzecznika, takie działania budzą wątpliwości z punktu widzenia przestrzegania wolności słowa i mogą wywołać "efekt mrożący" wobec dziennikarzy.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: OKO.press