- Mężczyzna jest ranny i zatrzymany. Akcja odbyła się dynamicznie. Zagrożenie już nie istnieje - poinformował po godz. 16.45 Mariusz Mrozek rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Policjant ranny
Według relacji policji, całe zdarzenie w bloku przy ul. Polskich Skrzydeł zaczęło się od rodzinnej awantury. Na miejsce wezwano pogotowie. - Ekipa spotkała się z agresją. Mężczyzna nie chciał się uspokoić. Dlatego poproszono o pomoc policjantów. Pierwsze wezwanie było ok. godz. 15.30. Na miejsce przyjechał patrol - relacjonował Mrozek.
Jednak funkcjonariuszom również nie udało się uspokoić mężczyzny, który sięgnął po broń palną. - Kiedy policjanci byli w mieszkaniu, zostali zaatakowani. Jeden z nich został ranny w twarz i bark. Mamy informację ze szpitala, że jego życiu nic nie zagraża. Ranny będą dolegliwe, ale powinien szybko wrócić do zdrowia - dodał.
Policjantom udało się wyprowadzić z mieszkania pozostałych domowników. Tymczasem mężczyzna zabarykadował się. Na miejsce ściągnięto więc dodatkowe siły policyjne.
Rzecznik KSP Mariusz Mrozek o akcji antyterrorystów
Moment wejścia antyterrorystów
Moment wynoszenia napastnika
Szybka akcja antyterrorystów
- Na miejscu szybko pojawili się antyterroryści. Straż pożarna rozłożyła skokochron - relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl, który obserwował całą akcję z klatki schodowej sąsiedniego budynku.
Kiedy policyjni antyterroryści usłyszeli strzał w środku mieszkania, natychmiast wyważyli drzwi i używając granatów hukowo-błyskowych weszli do środka.
- To była decyzja słuszna. Mężczyzna był ranny, wymagał pomocy medycznej. Najprawdopodobniej próbował targnąć się na własne życie - powiedział rzecznik komendy stołecznej.
I dodał: - Napastnik ma 33 lata. Broń posiadał nielegalnie. Będziemy sprawdzać, co nim powodowało – zapewnił Mrozek. Chwilę po godz. 17 ranny 33-latek na noszach opuścił blok. Odwieziono go do szpitala.
Relacja Mariusza Mrozka, rzecznika KSP
Ewakuacja mieszkańców
W bloku, w którym zabarykadował się mężczyzna, odcięto prąd i gaz. Ewakuowano też część mieszkańców. - Bardzo dobrze zachowali się mieszkańcy, którzy posłuchali nas, zostali w mieszkaniach i umożliwili nam sprawną akcję - dziękował Mrozek.
Kim był mężczyzna, który strzelał do policjanta? - Z rozmów z sąsiadami wynika, że był to dziwny człowiek. Nie utrzymywał z nikim kontaktów, nie integrował się ze środowiskiem sąsiadów – mówiła Marta Klos, reporterka TVN24.
Ale inni lokatorzy przekonywali, że to "normalny, przystojny, szczupły chłopak".
Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez dziennikarzy PAP od sąsiadów mężczyzny, w przeszłości leczył się on psychiatrycznie.
Użyli działka pirotechnicznego
Jak dodała po godz. 17 reporterka, sytuacja na miejscu jest już opanowana. – Część policjantów odjeżdża sprzed bloku. Inni sprawdzą czy w mieszkaniu jest nie ma więcej broni - podała.
Jednak ok. godz. 18 z mieszkania niespodziewanie dobiegł huk. – Policyjni pirotechnicy sprawdzali, czy w mieszkaniu nie ma materiałów wybuchowych. Nie znaleźli ich, ale natrafili na karton z jakimiś przedmiotami, który postanowili zneutralizować za pomocą działką pirotechnicznego. Został rozerwany powietrzem, policja nie ujawnia co znajdowało się w środku – poinformowała Marta Klos.
Około setka ewakuowanych mieszkańców znalazła schronienie w okolicznej szkole, gdzie dostali ciepły posiłek. Około 22.00 wrócili do swoich mieszkań.
Napastnik jest w stanie ciężkim
33-latek ranił się w głowę
Napastnik w stanie ciężkim
Po godz. 19 reporterka powiedziała, że napastnik znajduje się w stanie ciężkim. - Postrzelił się w głowę - sprecyzowała.
Stan zdrowia postrzelonego funkcjonariusza, lekarze oceniają jako dobry.
Pierwsze relacje z miejsca zdarzenia:
Relacja z miejsca zdarzenia
Policjant został ranny podczas akcji
Strzelanina na Gocławiu
b/roody