Latami woził pasażerów, teraz korzystać będą z niego... psy. Miejskie Zakłady Autobusowe oddały schronisku wycofany z użycia autobus. Pojazd nie będzie kursował, a jedynie otwierał i zamykał drzwi. W jakim celu? Zagadkę rozwiąże Łukasz Wieczorek, reporter programu Polska i Świat TVN24.
Zagadka nie okazała się trudna. - Autobus będzie służył do celów szkoleniowych. Uczyć ich podstawowych kompetencji, które powinien mieć każdy pies żyjący w mieście - tłumaczy Patrycja Jarosz ze schroniska na Paluchu. Pies, po wyjściu ze schroniska z nowym właścicielem, napotyka sytuacje, z którymi dawno nie miał do czynienia. Albo w ogóle. Wiele czworonogów nigdy na przykład nie jechało autobusem.
Jak reagują? - Jeżeli ktoś boi się pająków i nagle ląduje w pomieszczeniu, gdzie są same pająki, i musi sobie z tym poradzić, to mniej więcej jest taki stres - tłumaczy behawiorystka zwierzęca, Jolanta Łapińska.
Coś nowego
Reporter TVN24 sprawdził jak z wejściem do autobusu poradzi sobie pies Pingu. Jak się okazało, dla zwierzaka nawet podejście do autobusu okazało się trudnym doświadczeniem. Dla psa wielka kolorowa blacha, to coś nowego, dziwnego, coś, co wydaje się niebezpieczne. - One się panicznie boją, bo muszą wejść do góry. Autobus stoi ponad ziemią. Czyli jest przestrzeń, która dzieli od gruntu po którym oni stąpają. Poza tym buja się - tłumaczy Henryk Strzelczyk, dyrektor Schroniska na Paluchu. - Dźwięk tych zamykanych drzwi, to charakterystyczne syczenie, drżąca podłoga, odgłosy silnika, nad radzeniem sobie z takimi problemami, radzeniem w takich warunkach będziemy z psami pracować - dodaje Jarosz. A takie warunki, to prawdziwy autobus i obok prawdziwy przystanek. Ma być tak, jakby było naprawdę.
- Najpierw ćwiczymy, kiedy silnik jest wyłączony, kiedy w ogóle nie ma w nim ludzi i nie ma żadnych czynników rozpraszających, stresujących. Jak taki pies opanuje wsiadanie do takiego pustego autobusu, potem ćwiczymy z włączonym silnikiem, potem zamyka się i otwiera drzwi, i stopniowo się tę sytuację utrudnia - wyjaśnia Łapińska.
"Boi się i ucieka"
W tej chwili w warszawskim schronisku jest ponad 700 psów, niektóre od kilkunastu lat. Tu wszyscy liczą, że po takim szkoleniu, łatwiej im będzie podróżować z nowym panem. Dziś zdarza się, że adopcja kończy się ucieczką. - Często pytamy, jak do tego doszło. [Dowiadujemy się], że miało to miejsce na przystanku tramwajowym, na przystanku autobusowym, kiedy podjeżdża komunikacja miejska, otwierają się drzwi, dla psa to jest nowa sytuacja, boi się i ucieka - podsumowuje dyrektor schroniska. Pingu na oswojenie z autobusem potrzebował kilku minut. Część psów nie miała odwagi zbliżyć się nawet do drzwi, ale to dopiero pierwsze... koty za płoty.
Łukasz Wieczorek "Polska i Świat TVN24"