Zamknięcie Dźwigowej utrudnia życie nie tylko kierowcom. Piesi zostali pozbawieni najkrótszego przejścia z jednej strony torów na drugą. - Musimy nadkładać drogi, tracimy czas - żalą się. Część z nich chodzi nielegalnie przez tory. - To niebezpieczne - przypomina Straż Ochrony Kolei i wlepia mandaty.
Remontowana Dźwigowa jest całkowicie wyłączona z ruchu kołowego i pieszego. Po zamknięciu ulicy wiele osób przedostaje się na drugą stronę przez tory i tereny należące do kolei. Zresztą nie pierwszy raz - takie pomysły pojawiły się już podczas ubiegłorocznego remontu ul. Dźwigowej.
SOK w akcji
W środę rano te praktyki spotkały się jednak z nieoczekiwaną przeszkodą. Przejścia przez tory pilnowali funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei. - Chodzi o bezpieczeństwo - wyjaśniają.
- Przechodzenie w tym miejscu jest bardzo niebezpieczne, gdyż stacja jest cały czas czynna, tam odbywają się manewry, przetoki, jest spory ruch pociągów. Poza tym znajdują się tam urządzenia wpływające na bezpieczeństwo ruchu - wyjaśnia działania swoich podwładnych Michał Wacławik, komendant warszawskiej SOK.
Zapowiada jednocześnie, że funkcjonariusze będą wyciągać konsekwencje wobec tych, którzy mimo zakazu będą przechodzić przez tory w niedozwolonym miejscu. - Takim osobom grozi mandat karny od 20 do 500 złotych - przypomina.
Nie wiedzą, którędy chodzić
Mimo to w środę rano chętnych do przejścia na dziko nie brakowało. Woleli ryzykować, niż nadkładać drogi.
- Potrzebuję do lekarza na godzinę. Tu każą wysiadać... nie ma przejścia - żali się starsza kobieta.
- My pracujemy po drugiej stronie, nie mamy żadnego przejścia. W tej chwili przyjechał SOK i ludziom wystawia mandaty - denerwuje się mężczyzna.
- Ja dojeżdżam z Błonia. Mam o 4.00 wstawać, żeby zdążyć na 9.00? - pyta kolejny.
Sokiści nie potrafili im poradzić, którędy obejść utrudnienia. Ci którzy wiedzą, narzekają jednocześnie, że najbliższe przejścia są daleko, a autobusy jeżdżą okrężną drogą. Wytykają słabe oznakowanie remontowanej ulicy. Wreszcie zwracają uwagę, że trwające w tym czasie na Dźwigowej prace nie zajmują całej powierzchni drogi. - Nie można tam wytyczyć wąskiego przejścia dla pieszych? - pytają.
ZDM odpowiada pieszym
- Taką organizację ruchu zatwierdził miejski inżynier ruchu - odpowiada im Adam Sobieraj, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich. - Znaki są ustawione dobrze - dodaje.
- Wkrótce na Dźwigowej pojawią się głębokie wykopy - zapowiada Sobieraj. - Piesi muszą się uzbronić w cierpliwość - mówi.
Drogowcy przypominają także, że kiedy w zeszłym roku w podobnej sytuacji umożlwili ruch pieszym, dochodziło do potłuczeń i urazów.
Sobieraj przypomina jednocześnie, że o zamknięciu ruchu na Dźwigowej i utrudnieniach, także dla pieszych, ZDM informował od dawna. Tymczasem jeszcze pod koniec czerwca zapewniał ogólnie, że piesi będą tam chodzić "jak najdłużej".
js//mz