Pierwszy zatrzymany po fałszywych alarmach

Akcja służb w szpitalach i prokuraturze po informacji o bombie
Źródło: Tomasz Zieliński / Tvnwarszawa.pl
Zatrzymano pierwszą osobę związaną z fałszywymi alarmami, które miały miejsce we wtorek na terenie całej Polski. W Warszawie służby akcję prowadziły w szpitalach i Prokuraturze Generalnej.

Po informacji mailowej, w której znalazło się ostrzeżenie o podłożeniu bomby, ewakuowane zostały szpitale i prokuratury. Łącznie chodzi o 22 budynki, m.in. w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Jeleniej Górze, Koszalinie i Gliwicach. MSW zapewnia, że nie ma zagrożenia życia ludzi, a alarmy są fałszywe. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT

- Na tym etapie śledztwa nie mogą być udzielane informacje dotyczące tożsamości zatrzymanej osoby - powiedział Bartłomiej Sienkiewicz, szef MSW. Dodał tylko, że zatrzymany to mężczyzna. - Nie znam tego pana i mam nadzieję, że nie będę miał okazji - powiedział.

Według rzecznika policji, Mariusza Sokołowskiego, do zatrzymania doszło w Chrzanowie. Mężczyzna został zatrzymany we własnym mieszkaniu. - Na razie typujemy, że to on może stać za dzisiejszym zamieszaniem, natomiast jeszcze musimy go przesłuchać, wykonać wiele innych czynności, żeby wiedzieć z większą pewnością - dodał rzecznik.

Minister Bartłomiej Sienkiewicz o zatrzymaniu mężczyzny

SZEF MSW PODAŁ, ŻE ALARMY BYŁY FAŁSZYWE. Poinformował również, że powołał specjalny zespół pod swoim kierownictwem, w skład którego wchodzą wszystkie służby podległe MSW.

AKCJA W STOLICY

W stolicy informacje o ładunkach dotyczyły szpitali: im. Orłowskiego przy ul. Czerniakowskiej na Powiślu, Bródnowskiego przy ul. Kondratowicza, zakaźnego przy ul. Wolskiej, przy ul. Barskiej i prokuratury przy ul. Barskiej.

Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji podał, że zgodnie z procedurami wszystkie doniesienia o ładunkach są sprawdzane.

SZPITAL NA CZERNIAKOWSKIEJ

– Przed szpitalem im. Orłowskiego stoi jeden zastęp straży pożarnej oraz policja - relacjonował ok. 11.00 Dawid Krysztofiński, reporter tvnwarszawa.pl. - Pacjenci nie zostali ewakuowani - dodał.

Akcja służb w stolicy

Akcja służb w stołecznych szpitalach

SZPITAL BRÓDNOWSKI

Do Bródnowskiego też pojechały służby.

- Około 300-400 osób stoi przed budynkiem. Pacjenci leżący pozostali w budynku - informował po 11.00 Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl.

Część osób jednak opuściła budynek: - Nie są przyjmowane osoby, które przyszły do przychodni. Muszą one opuścić teren placówki. Nie można również wjechać do szpitala - dodaje. Straż pożarna potwierdziła ewakuację 350 osób.

Na miejscu byli także funkcjonariusze z psami, którzy sprawdzali teren w poszukiwaniu ładunków.

- Z żadnego ze szpitali nie zostali ewakuowani pacjenci. W dwóch placówkach akcja dotyczyła tylko odwiedzających - poinformował z kolei Mariusz Mrozek ze stołecznej policji.

Ekspert o działaniach służb

Akcja służb w szpitalu Bródnowskim

PROKURATURA PRZY BARSKIEJ

Akcji służb miała miejsce również w Prokuraturze Generalnej przy ul. Barskiej. - Ewakuowano około 300 osób - poinformował po 11.00 Nikodem Kiełbowicz ze straży pożarnej.

- Obecnie przed budynkiem jest kilka osób - podał po 12.00 Krysztofiński. - Jest jeden zastęp straży pożarnej oraz karetka pogotowia - dodaje. Jak informuje, kierowcy muszą się liczyć z utrudnieniami. - Nie można skręcić z ul. Białobrzeskiej w ul. Barską - wyjaśnia.

Po godz. 13.00 Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej poinformował, że ewakuowanych zostało kilkaset osób. - Z całą pewnością utrudniło to dostęp do prokuratury obywatelom. Nie potwierdziła się jednak informacja o bombie. Do tej pory takiego alarmu nie mieliśmy - wyjaśniał przed kamerą TVN24.

Akcja służb w Prokuraturze Generalnej

"Wszystko wskazuje, że to jedna grupa"

Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji przekazał na antenie TVN24, że w skali kraju to co najmniej kilkadziesiąt obiektów, do których dotarła drogą mailową informacja o możliwym podłożeniu ładunku wybuchowego, ale prawdopodobnie to fałszywy alarm.

- Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z jedną grupą - dodał rzecznik.

Jak dowiedział się portal tvn24.pl, za mailami stoi najprawdopodobniej grupa "Anonimo".

Ewakuacje w całym kraju

- Sprawdzenie pirotechniczne nawet średniego budynku to koszt ok. kilkadziesiąt tysięcy złotych - szacował na antenie TVN24 Sokołowski.

Zdjęcie główne: PAP/ Jakub Kamiński

su/mz/wp/par

Czytaj także: