- Na placu Zbawiciela był sklep i restauracja rybna – o miejscu, gdzie dziś jest popularny pub Plan B, opowiada pan Wojciech, muzyk z Koszykowej. - Jak umarł Breżniew, poszedłem tam leczyć kaca. W telewizji powiedzieli, że ze względu na jego śmierć, nie wolno grać i śpiewać. Tak się ucieszyłem, że zamówiłem pół litra – opowiada podekscytowany muzyk o przymusowym dniu wolnym w listopadzie 1982 roku.
Wspomnienie pana Wojciecha to tylko jedno z kilkuset, które pracownicy fundacji "Stocznia" nagrali chodząc od mieszkania do mieszkania na osiedlu MDM w 60-tą rocznicę jego otwarcia. W ten sposób powstał zbiór nostalgicznych wspomnień o Warszawie, której już nie ma. Razem tworzą projekt "Mój MDM".
Mieszkańcy tego "sztandarowego projektu socrealizmu" odpowiadają na pytanie "Jak tu się żyło?". W ten sposób powstała emocjonalna mapa osiedla.
"Taka bardzo uroczysta, stalinowska kawiarnia" - mówi pani Alina
Do kawiarni tylko z legitką
- Na naszym bloku powieszono ogromny portret Stalina, od 1 do 6 piętra. Portret przywiązano do okien tak, że w marcu nie dało się ich domknąć. Były porządne szpary. Nikomu oczywiście do głowy nie przyszło, żeby się skarżyć. Nikt nie wiedział wtedy, że to dobrze, że Stalin umarł. Podskórnie dorośli to czuli – tak pan Wojciech wspomina marzec 1953 roku.
Zebrane opowieści najczęściej mają niewiele wspólnego z tym, co można przeczytać w książkach do historii. W większości są to wspomnienia z perspektywy codzienności. Mieszkańcy MDM-u opowiadają o swoim dzieciństwie, o tym gdzie chodzili, jak się bawili i o tym co wspominają z największą sympatią.
- Tu, gdzie teraz są banki, kiedyś były kawiarnie. Tam, gdzie teraz jest "Batida", kiedyś była kawiarnia "Stylowa". Po drugiej stronie placu Konstytucji była kawiarnia "Niespodzianka". Na rogu, gdzie jest KFC była „Hawana”. Życie wtedy było spokojniejsze. Mniej zwariowane – opowiada pan Michał.
Zamiast popcornu bób
Obok "Stylowej" była również kawiarnia "Uśmiech". Wejść do niej nie mógł każdy. Trzeba było mieć legitymację Związku Młodzieży Socjalistycznej. Tam był szyk i dyskoteka. "Uśmiech" był oblegany z zewnątrz podglądaczami, którzy chcieli się dostać, ale nie mieli legitymacji. To była taka bardzo uroczysta, stalinowska kawiarnia – opowiada na jednym z nagrań pani Magdalena.
Atrakcją dostępną dla wszystkich było za to nieistniejące już kino Polonia, gdzie dziś mieści się teatr. Zamiast popcornu jadło się w czasie filmów gorący bób sprzedawany na ulicy. - Dziś zabraniają nawet sznurowadeł sprzedawać na MDM-ie. Co mi po popcornie w porównaniu do bobu? - z żalem wspomina pan Wojciech.
- Otwarcie MDM-u wyglądało jak odsłonięcie rzeźby. Pół Warszawy przyszło tu na wycieczkę. Moi rodzice wzdychali wtedy "Och, Boże, gdyby tutaj zamieszkać". To się nam wydawało marzeniem nierealnym – tak rok 1952 wspomina pani Alina, której w końcu udało się zamieszkać na MDM-ie. Mieszka tu do dziś. - Proszę pamiętać, że Warszawa wtedy, to było morze gruzu. A tutaj wszystko było różowe, zadbane – dodaje.
" To coś w rodzaju nostalgicznej podróży" - mówi Jan Wiśniewski
Cyrankiewicz palił Winstony
Dlatego na osiedlu mieszkali nie tylko robotnicy, ale i generałowie. – Przyjeżdżał do nich, a do nas na podwórko, swoim mercedesem Józef Cyrankiewicz. Winstony palił. Gdy rzucał niedopałek, trzech nas się rzucało na tego peta. Każdy chciał zapalić – opowiada pan Wojciech i dodaje: – Cyrankiewicz przyjeżdżał sam, bez obstawy. Łysy jak kolano.
Tych i innych historii z MDM-u można posłuchać na profilu "Mój MDM" w portalu społecznościowym Facebook. Oprócz tego w okolicy placu Konstytucji powieszono 25 QR Codów, dzięki temu nagrane historie audio można ściągnąć sobie na komórkę.
- Wydaliśmy też mapę, która pozwala zobaczyć MDM "oczami" mieszkańców. Jest to coś w rodzaju nostalgicznej podróży. Chcemy pokazać tę przestrzeń, jako takie miejsce, w którym się żyje, ale które jest również obciążone przeszłością socjalistyczną – mówi współtwórca projektu "Mój MDM" Jan Wiśniewski.
POSŁUCHAJ HISTORII Z MDM-u NA STRONIE "MÓJ MDM"
A JAK WY WSPOMINACIE DZIECIŃSTWO W WARSZAWIE? CZEKAM NA WASZE MAILE I KOMENTARZE.
Bartosz Andrejuk - b.andrejuk@tvn.pl