Nie ma szans, by po Warszawie jeździły 45-metrowe tramwaje składające się z trzech wagonów. Dlaczego? Zdaniem władz stolicy pasażerowie nie radzili sobie z prawidłowym korzystaniem z wydłużonych tramwajów.
O możliwość wprowadzenia 33-metrowych tramwajów na krótkich liniach dojazdowych zapytała w interpelacji Agnieszka Jaczewska-Golińska (Koalicja Obywatelska). Jako przykład radna podała składy linii numer 2 (między Młocinami a Nowodworami) i 31 (Wierzbno - Służewiec), które są "obecnie bardzo intensywnie wykorzystywane".
I przypomniała, że Kraków wypuścił na tory długie na prawie 43 metry nowoczesne tramwaje. Ale stolica Małopolski nie jest pod tym względem rekordzistą. Po Budapeszcie jeżdżą najdłuższe tramwaje w Europie - 56-metrowe.
Wprowadzenie potrójnych składów rozważa Poznań. W listopadzie ruszyły testy takiego rozwiązania. W 2017 roku "potrójniaki" przywrócił także Gdańsk. Władze Warszawy pozostają sceptyczne.
Tłok w pierwszym wagonie, trzeci - pusty
Radnej Jaczewskiej-Golińskiej odpowiedział wiceprezydent Robert Soszyński. "W ubiegłych latach na linii 31 kursowały składy trzywagonowe (ok. 45 metrów długości, o nominalnej pojemności prawie 400 miejsc). Zaobserwowano, iż pasażerowie bardzo nierównomiernie wykorzystują miejsca w wagonach" – odpisał Soszyński.
Stwierdził, że gdy do pierwszego nie dało się już wejść, w trzecim wciąż było dużo wolnych miejsc. Nieprzyzwyczajeni pasażerowie zwykle stają na początku przystanku i wsiadają do pierwszego wagonu, rzadko decydują się na przejście wzdłuż składu do kolejnych wagonów.
Soszyński przypomniał, że na linii 31 zwiększono częstotliwość przejazdów, gdy przy stacji metra Wierzbno wprowadzono możliwość zawracania taboru dwukierunkowego. Zwrócił uwagę, że czas przejazdu potrójnych 45-metrowców przez skrzyżowanie byłby dłuższy, co wpłynęłoby na płynność ruchu.
I dodał, że miasto nie widzi możliwości i nie planuje wpuszczenia na linie 2 i 31 tramwajów dłuższych niż 33 metry.
Problem krótkich przystanków
Wojciech Tumasz, członek zajmującego się komunikacją stowarzyszenia SISKOM, którego poprosiliśmy o opinię, zwraca uwagę na jeszcze jeden problem - długość przystanków. Jak podkreślił, perony przystankowe mają mniej więcej 65 metrów długości. – Gdyby za 45-metrowym tramwajem podjechał 32-metrowy, nie zmieściłby się, a motorniczy nie może otworzyć drzwi, gdy cały skład nie jest na przystanku – zaznacza Tumasz.
Jego zdaniem prościej byłoby połączyć dwa składy Pesy, które mają po niespełna 32 metry. – Biorąc pod uwagę, że to wieloprzestrzenny pojazd, to wygodniej byłoby pasażerom wsiąść do takiego drugiego wagonu niż trzeciego w innym zestawieniu - tłumaczy ekspert SISKOM-u. Potwierdza również argumentację władz miasta, że pasażerowie wolą wsiadać do wagonu znajdującego się bliżej przejścia dla pieszych, ale także wysiadać bliżej zebry. Zdaniem Tumasza, tramwaje długie na 45 metrów sprawdziłyby się na liniach, które w stolicy są dopiero planowane – do Piaseczna czy Łomianek.
ZOBACZ TEŻ, CO O PLANACH TRAMWAJOWYCH MÓWIŁ PODCZAS KAMPANII OBECNY PREZYDENT WARSZAWY:
ran/b
Źródło zdjęcia głównego: TW / urząd miasta