Na skróty: wprost pod pędzące samochody

fot. TVN Warszawa
fot
Źródło: | TVN24, policja
Cztery pasy i pędzące nimi samochody to nie problem aby przejść przez ulicę. Tłumy ludzi wysiadają z pociągu na stacji kolejowej pod wiaduktem ul. Marynarskiej i wbiegają na ulicę. Narażają życie, bo do przejścia jest ... około 200 metrów.

Scenariusz zawsze jest ten sam. Tłum ludzi wysiada na przystanku kolejowym pod wiaduktem na Marynarskiej i szybko chce dostać się do biurowców albo pobliskiej pętli tramwajowej.

Drogowcy, którzy pracują na pobliskiej budowie trasy ekspresowej mówią: cud, że nie doszło tutaj jeszcze do tragedii.

Kierowcom puszczają nerwy. O wypadek tutaj nie trudno.

Nie chcą nadużywać drogi

Piesi wpadli na pomysł skracania sobie drogi po tym, jak drogowcy zamknęli przejście pod wiaduktem. Było to niezbędne do budowy drogi ekspresowej. W związku z budową, dla pieszych zostało przygotowane przejście przy ulicy Taśmowej.

Znajduje się ono zaledwie kilkadziesiąt metrów od tego dzikiego. Dla wielu ludzi ważniejszy od bezpieczeństwa jest czas i nie mają zamiaru nadużywać drogi, aby przejść bezpiecznie przez jezdnię.

"Nie będzie przejścia na wiadukcie"

Drogowcy nie pozostawiają złudzeń – nowego przejścia na wiadukcie nie będzie.

- Nie ma możliwości usytuowania świateł na wiadukcie ze względu na bezpieczeństwo. Po za tym projekt organizacji ruchu, który jest zatwierdzony mówi o tym, że przejście jest zaraz za ulicą Taśmową – tłumaczy Małgorzata Tarnowska, rzecznik warszawskiego oddziału GDDKiA.

Łukasz Wieczorekbf/ec

Czytaj także: