Murem za Wolumenem. "Często pracują tam całe rodziny"

"Udało nam się zebrać pięć tysięcy podpisów"
Źródło: TVN24
Blisko pięć tysięcy osób podpisało petycję w obronie Wolumenu. Zawiera ona uwagi do projektu planu miejscowego dla Nowego Wawrzyszewa, który zakłada zabudowę części bazaru. Do akcji przyłączyli się też przedstawiciele ruchów miejskich.

- To pokazuje skalę dezaprobaty i obaw mieszkańców, jeśli chodzi o losy bazaru Wolumen. Pokazuje też ich sprzeciw dla planu, który może zagrażać lub ograniczyć jego funkcjonowanie - powiedziała Katarzyna Homan, inicjatorka akcji "Wolumenu nie oddamy!".

Projekt planu miejscowego zakłada zmniejszenie obecnego bazaru. Jak ostrzegają społecznicy, pod zabudowę usługowo-handlową, biurową lub mieszkaniową mogłaby trafić ponad jedna trzecia terenu targowiska, które funkcjonuje w tym miejscu od lat 60.

Petycja została skierowana do prezydenta Rafała Trzaskowskiego. W poniedziałek - w ostatnim dniu zgłaszania uwag do projektu - aktywiści złożyli ją w Biurze Architektury i Planowania Przestrzennego. Decyzja o uwzględnieniu sugestii mieszkańców należy teraz do prezydenta. Natomiast uchwaleniem planu zajmie się potem rada miasta.

- Inicjatywa 'Wolumenu nie oddamy!" jest żywym przykładem na to, że planowanie przestrzenne w Warszawie nie działa. Po wielu latach czekania dostaliśmy dokument, do którego uwagi zgłaszają prawie wszyscy: mieszkańcy, przedsiębiorcy i samorządowcy. Jest to sprzeczne z duchem planistycznym - stwierdził Michał Sas ze stowarzyszenia Mieszkańcy Śródmieścia. I dodał, że plany miejscowe powinny być konsultowane na samym początku, zanim rozpocznie się faza projektowa.

"Wiemy, jak kończyły się modernizacje bazarów"

W akcję "Wolumenu nie oddamy!" zaangażowali się przedstawiciele różnych środowisk. Petycję poprali zarówno mieszkańcy, handlarze i rolnicy, jak i członkowie lokalnych stowarzyszeń i miejscy aktywiści.

- Wiemy, jak kończyły się różne modernizacje bazarów warszawskich. Zwykle szybszą lub wolniejszą śmiercią tego miejsca, lub całkowitą zmianą charakteru jego funkcjonowania, jak w przypadku Hali Gwardii czy Hali Koszyki - zaznaczyła Homan. Zdaniem aktywistów, takie miejsca z ogólnodostępnych zmieniły się w bazary dla najbogatszych.

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej zwracali oni uwagę na to, że okolicznym mieszkańcom nie tylko odebrane zostanie miejsce, w którym na co dzień robili zakupy. - Prócz tego, bazary są miejscem debat, dyskusji i spotkań lokalnej społeczności, stąd bardzo ważne jest, by dbać o ich rozwój i powstrzymywać ruchy, które zmierzałyby ku ich likwidacji - podkreśliła Justyna Kościńska ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

Według społeczników, przykład Wolumenu pokazuje szerszy, ogólnowarszawski problem. - Przez obecną politykę władz miasta, niestety mamy coraz mniej miejsc, gdzie mieszkańcy mają szansę kupić zdrową, nieprzetworzoną żywność, często bezpośrednio od rolnika. Oczekiwanie społeczne jest prawdopodobnie zupełnie inne. Gdy zbieraliśmy podpisy na Wolumenie urzekło mnie to, że spotykaliśmy tam mieszkańców praktycznie wszystkich dzielnic Warszawy - dodał Karol Perkowski ze stowarzyszenia Wygra Warszawa.

"Zainwestowaliśmy w to dorobek całego życia"

W najtrudniejszej sytuacji są handlarze. Nie tylko utrzymują się ze sprzedaży na bazarze, ale też zainwestowali pieniądze w jego funkcjonowanie.

- W 2013 roku zawarliśmy umowę na dzierżawę terenu bazaru Wolumen z miastem. W jej zapisach była konieczność modernizacji terenu. Wykonaliśmy ją, a pochłonęła ona siedem milionów złotych ze środków prywatnych - przypomniała Krystyna Wilk, przewodnicząca stowarzyszenia kupców żoliborskich Wolumen.

Modernizację przeszła wtedy infrastruktura podziemna i naziemna, powstały nowe pawilony, została do nich doprowadzona woda, prąd i kanalizacja. Pojawiły się też chodniki, parking i duży plac handlowy z nowym oświetleniem.

- W tej chwili mamy 220 miejsc handlowych i 40 pawilonów. Często pracują tam całe rodziny. Jest nas teraz około tysiąca osób. W walce z bezrobociem sami podjęliśmy działania, by stworzyć sobie miejsca pracy. Często zainwestowaliśmy w to dorobek całego życia, wielu brało kredyty licząc, że będziemy długo pracować - zaznaczyła Wilk.

kk/b

Czytaj także: