Podpisy pod petycją do władz Warszawy w sprawie obrony stołecznego Szpitala Czerniakowskiego zbierają związkowcy z tej placówki oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych. Akcję zainicjowano w czwartek podczas konferencji prasowej.
Petycja powstała po zapowiedziach władz Warszawy, zgodnie z którymi trzy oddziały Szpitala Czerniakowskiego zostaną przeniesione do szpitala na Solcu. Finalnie obie placówki mają zostać połączone ze Szpitalem Południowym, który - według zapowiedzi ratusza - zostanie uruchomiony w 2021 roku skrzyżowaniu ulic Gandhi i Pileckiego na Ursynowie.
Skąd ta decyzja?
Decyzja jest związana z budową Szpitala Południowego. Żeby nowy, pachnący świeżością szpital, można było otworzyć, miasto musiało znaleźć rozwiązanie na niefortunny zapis obowiązującej od dwóch lat ustawy o sieci szpitali. Szpital Południowy w tej sieci nie figuruje, więc nie mógłby liczyć na kontrakty z Narodowego Funduszu Zdrowia. Dlaczego nie można go po prostu dopisać? Bo żeby to zrobić, musiałby posiadać kontrakt z NFZ od co najmniej dwóch lat. Urzędnicy nie chcieli, aby nowy budynek przez kilka lat stał i niszczał, dlatego znaleźli inne rozwiązanie.
- Jedynym, co pozwala na szybkie uruchomienie Szpitala Południowego jest "rozciągnięcie" istniejącego kontraktu w istniejącym już szpitalu na nowy obiekt. Nowy szpital wobec bardzo silnej konkurencji o kontraktowanie, musi być bardzo dobrze zarządzany. W przeciwnym wypadku będzie musiał być w bardzo silnym stopniu zadłużany i dotowany przez miasto. Prezydent na operatora Szpitala Południowego wskazał Szpital Solec - jeden z najlepiej zarządzanych warszawskich szpitali. Oznacza to, że Szpital Południowy jako obiekt będzie zarządzany przez tę spółkę, która - po fuzji ze szpitalem przy Stępińskiej (Szpitalem Czerniakowskim - red.) będzie zarządzała łącznie trzema jednostkami: Solec, Stępińska i Południowym – tłumaczy Magdalena Łań z urzędu miasta.
Co to oznacza w praktyce? Na Ursynów zostaną przeniesione trzy oddziały ze Szpitala Czerniakowskiego (okulistyka, laryngologia i jeszcze jeden oddział do ustalenia) oraz wszystkie oddziały szpitala na Solcu, który ostatecznie zostanie zamknięty i wyremontowany. Później będzie przeznaczony na funkcje zdrowotne. Na razie ratusz nie zdradza szczegółów jakie.
"Kolejka wydłuży się do pięciu lat"
I właśnie te plany ratusza poruszyły cześć pracowników szpitala oraz mieszkańców Mokotowa. Przygotowali petycję, w której domagają się, aby urzędnicy odeszli od tego pomysłu. Protestujący obawiają się, że przenoszenie mokotowskich oddziałów będzie pierwszym krokiem do całkowitego zamknięcia placówki.
W czwartek w tej sprawie zorganizowali konferencje prasową.
Głos podczas zgromadzenia zabrał profesor laryngologii Antoni Krzeski, który od ośmiu lat prowadzi klinikę Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i pracuje w Szpitalu Czerniakowskim.
- Dowiedziałem się o zamiarze przeniesienia tejże kliniki do Szpitala Południowego, gdzie w zamian trzydziestu łóżek mamy dostać piętnaście i jedną salę operacyjną. W tej chwili czeka się na operację do naszego szpitala dwa i pół roku, co oznacza, że kolejka wydłuży się do pięciu lat – opisywał.
- W kraju, w którym system opieki zdrowotnej praktycznie leży w ruinie, jest to bardzo nieodpowiedzialna decyzja – dodał.
"Szpitale, które są dziwolągami"
- Nie oszukujmy się, Warszawa się powiększa, a likwiduje się liczbę łóżek, tworzy się szpitale, które są dziwolągami i nie mają odpowiedniego zaplecza w postaci sali operacyjnych, sali zabiegowych. Pomysł zbudowania szpitala z tak małą liczbą łóżek i sali operacyjnych jest dla mnie bardzo dziwny – przekonywał z kolei Jerzy Polański, chirurg.
Protestujących poparł również aktor Grzegorz Damięcki. - Sprawa byłaby momentami humorystyczna, gdyby nie była tak poważna, bo dotyczy naszego zdrowia, bo przecież pacjent nie ma legitymacji politycznej, lekarz również. Pacjent chce być wyleczony, a powołaniem lekarza jest leczyć. Jeżeli likwiduje się bądź przenosi zgrane zespoły medyczne, które pracują ze sobą od lat, rozumieją się bez słów, mają znakomite efekty, są bardzo skuteczni to prawdopodobnie należy się niepokoić. Wszystko wskazuje na to, że ten szpital jest do likwidacji, Mój bunt jest buntem obywatelskim, nie mającym zabarwienia politycznego – przekonywał aktor.
Kiedy przenosiny?
Protestujący podnosili, że znacznie wydłuży się czas dojazdu do szpitala, a w przypadku osób starszych, których na Mokotowie jest sporo, będzie to kłopotliwe. Wskazywali również, że nie będą mieli dostępu do SOR.
Radni o propozycji miasta będą rozmawiać 16 stycznia na miejskiej sesji.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl