Orkan "Barbara" poniedziałkowej nocy dał się we znaki mieszkańcom Warszawy. Wieje również we wtorek. Reporter TVN24 sprawdzał, jak w trudnych warunkach radzi sobie Lotnisko Chopina.
Lądowanie w Berlinie
- Zdarzają się takie sytuację, jak samolot, który leciał z Zurychu do Warszawy przed południem i pilot musiał zmienić swoje plany właśnie ze względu na silny wiatr i wylądował w Berlinie. Są też takie sytuacje jak ta, z obsługą naziemną na Lotnisku Chopina. Jedna z firm przestała na 15 minut obsługiwać pasażerów, wiatr był silny, co zagrażało bezpieczeństwu osób na płycie - relacjonował reporter TVN24 Arkadiusz Wierzuk.Jednak dodał, że zarówno przyloty, jak i odloty na lotnisku odbywają się zgodnie z planem. - Nie było sytuacji niebezpiecznych, pilot zawsze ma taką możliwość, w przypadku silnego wiatru odejścia na drugi krąg. Ale żadna taka sytuacja, jak informuje rzecznik lotniska, nie miała miejsca - mówił.
Z wiatrem radzą sobie również pracownicy lotniska w Modlinie. - Loty odbywają się normalnie - zapewnia rzeczniczka lotniska Jolanta Grus.
Brak prądu, zniszczenia
Ale w Warszawie ciągle wieje i będzie wiać. Jak poinformował wojewoda mazowiecki, w powiatach wokół Warszawy bez prądu jest prawie 17,5 tys. ludzi, uszkodzonych jest 44 linii średniego napięcia oraz 480 stacji.
Pracowity ranek mają za sobą stołeczni strażacy, którzy do powalonych drzew i konarów zalegających na liniach energetycznych wzywani byli 40 razy. - Mamy także zgłoszenia z powiatów sąsiadujących z Warszawą. Dotyczą one pourywanych części dachów czy przewróconych reklam – mówi Ireneusz Parchomiuk z warszawskiej komendy straży pożarnej.
W samej stolicy bez prądu jest 7,5 tysiąca mieszkańców. Najwięcej zniszczeń "Barbara" wyrządziła w lewobrzeżnej Warszawie.
kz/pm