Policjanci z Mińska Mazowieckiego szukali młodej kobiety, która nie wróciła z przepustki do zakładu poprawczego. Pod jednym z wytypowanych adresów zastali mężczyznę, który stanowczo twierdził, że poszukiwanej u niego nie ma. Podejrzenia policjantów wzbudził jednak bukiet kwiatów w pomieszczeniu.
Jak podała w komunikacie sierżant sztabowy Elżbieta Zagórska, tydzień temu do Komendy Powiatowej Policji w Mińsku Mazowieckim wpłynęło zgłoszenie, że jedna z wychowanek pobliskiego zakładu poprawczego nie wróciła po przepustce do placówki w wyznaczonym terminie. Sprawą zajęli się mińscy patrolowi. Ustalili kilka możliwych adresów przebywania kobiety. Jednym z nich było mieszkanie w Mińsku Mazowieckim.
Bukiet świeżych kwiatów i poszukiwana w szafie
"Gdy funkcjonariusze zapukali do drzwi, otworzył im 40-letni mężczyzna. Poinformowany o przyczynie wizyty policjantów oświadczył, że w mieszkaniu przebywa sam i stanowczo zaprzeczył, aby przebywała w nim wskazana kobieta" - przekazała policjantka. Dodała, że uwagę mundurowych przykuł bukiet świeżych kwiatów. W związku z tym postanowili to wnikliwie sprawdzić. Podczas sprawdzenia pomieszczeń odnaleźli poszukiwaną 20-latkę, która ukryła się przed mundurowymi w szafie.
Jak podsumowała sierżant sztabowy Zagórska, kobieta prosto z interwencji trafiła do zakładu poprawczego.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock