Śledztwa dotyczące budowy drogi dla rowerów prowadzi prokuratura badająca sprawę śmiertelnego wypadku. Na przełomie lipca i sierpnia przedstawiła zarzuty trzem osobom: byłemu burmistrzowi Bielan, jego byłemu zastępcy oraz urzędnikowi, który pełnił nadzór inwestorski nad budową ścieżki. Jak dowiedzieliśmy się w urzędzie dzielnicy, mężczyzna pozostaje zatrudniony w Wydziale Infrastruktury.
"Bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia"
W ubiegłym tygodniu zarzuty usłyszał kierownik budowy - pracownik Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg. To on pod koniec listopada 2016 roku kierował pracami w parku Stawy Kellera.
- Zarzuty wobec niego dotyczą zakończenia robót budowlanych w sposób niezapewniający bezpieczeństwa użytkowania obiektu budowlanego, co mogło powodować zagrożenie osób będących użytkownikami ścieżki rowerowej oraz narażenia użytkowników ścieżki, w tym Magdaleny K. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia - informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Grozi za to kara do trzech lat więzienia.
Jak dodaje Łapczyński, podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, odmówił też składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. - Złożył jedynie do protokołu przesłuchania oświadczenie - zaznacza Łapczyński. Prokuratura nie zdradza jednak jego treści.
"Nie będziemy komentować"
O odniesienie się do informacji przekazanych nam przez prokuraturę poprosiliśmy Zakład Remontów i Konserwacji Dróg.
"Nie będziemy komentować przywołanych przez panią doniesień w sprawie objętej postępowaniem. Osoba, o którą pyta pani w mailu, jest pracownikiem ZRiKD" - napisała w mailu do naszej redakcji Karina Stopa, rzeczniczka ZRiKD. Jak dodała, informacje o zarzutach "nie mają wpływu na zatrudnienie" tego pracownika.
Feralna ścieżka ma około 150 metrów długości. Jest stroma - biegnie przez park położony na Skarpie Wiślanej. Łączy położoną na górze ulicę Kolektorską z biegnącą dołem ulicą Gdańską.
Nieukończona ścieżka
Gdy 31 marca 2017 roku doszło do tragedii, ścieżka nie była ukończona - ani formalnie, ani praktycznie. Projekt organizacji ruchu wciąż czekał na zatwierdzenie, a na obu końcach brakowało tak zwanych "włączeń" - asfalt był przerwany.
16-letnia Magda zjechała ścieżką na rolkach. Straciła równowagę właśnie na pasie luźnej ziemi, tuż przed chodnikiem. Wpadła wprost pod koła nadjeżdżającego auta. Zginęła na miejscu.
Rodzice dziewczyny od początku twierdzili, że czekająca na poprawki droga nie była ani dobrze zabezpieczona, ani właściwie oznakowana. - Kierowca, który potrącił naszą córkę, jedynie domknął "śmiertelną pułapkę" zastawioną przez budowniczych ścieżki - mówił nam ojciec 16-latki.
"Dalej jest niebezpiecznie"
Ścieżka została dokończona dopiero kilka tygodni po wypadku. Dziś na jej początku i końcu stoją znaki ostrzegające przed niebezpiecznym zjazdem. Jest zakaz poruszania się po niej na rolkach, wrotkach i deskorolkach. Przy spadku pojawiły się spowalniacze i wielki napis ostrzegawczy "ZWOLNIJ".
Na Gdańskiej wprowadzono ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę, powstały też progi zwalniające.
O wprowadzenie zmian apelowała tuż po wypadku policja. Jednak jej zdaniem, na ścieżce w ogóle nie powinien być dopuszczony ruch rowerowy. - Wydział Ruchu Drogowego ponawiał wniosek o wprowadzenie zmian w stałej organizacji ruchu polegającej na wyłączeniu ruchu rowerowego na istniejącej drodze dla rowerów z uwagi na bardzo stromy zjazd z dopuszczeniem tylko i wyłącznie ruchu pieszego, ustawiając dodatkowo wygrodzenie w rejonie połączenia drogi dla rowerów z chodnikiem przy ulicy Gdańskiej - przypomina Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji.
Choć od wypadku minęły już dwa lata, urząd dzielnicy nie zamierza niczego zmieniać. "Ścieżka rowerowa została oznakowana zgodnie z opracowanym i zatwierdzonym projektem organizacji ruchu" - opowiedział nam Bartłomiej Frymus z bielańskiego urzędu. "Powyższe zostało potwierdzone pozytywnymi opiniami jednostek m.st. Warszawy odpowiedzialnymi za organizację ruchu oraz nadzór nad ścieżkami rowerowymi" - dodał.
"Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji w pismach odnoszących się do wspomnianej ścieżki rowerowej wskazuje, że stanowisko 'ma na celu zaprezentowanie niezależnego spojrzenia na problem bezpieczeństwa ruchu drogowego na terenie m.st. Warszawy'" - podsumował Frymus.
Stromy zjazd budzi również wątpliwości u samych rowerzystów. - Czy jest to na sto procent bezpieczne? Nie jestem przekonana. A rzeczywiście jest tu stromo i szybko jeżdżą po tej ścieżce - mówiła w połowie sierpnia jedna z rowerzystek. - Tu się nabiera dużej prędkości z tego zjazdu. Myślę, że jest dalej niebezpiecznie - wtórowała jej inna rowerzystka.
Te opinie podzielają policjanci. - Istniejąca organizacja ruchu stwarza w dalszym ciągu realne zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym - podsumował Oleszczuk.
kk/ran