W Ursusie prywatna spółka chciała wyciąć pod budowę nowych mieszkań blisko 700 drzew, ale ostatecznie swój wniosek wycofała - ustalił portal tvnwarszawa.pl. To o tej inwestycji wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski mówił, że "uderzy w miejską zieleń". Jak się okazuje, to nie jedyne miejsce w stolicy, gdzie prywatni inwestorzy chcą stawiać swoje mieszkania w ramach "lex deweloper".
Spółka, która chciała postawić przy Ryżowej w Ursusie kompleks siedmiu budynków, wycofała wniosek o wydanie decyzji środowiskowej w ramach specustawy tzw. lex deweloper. Nieoficjalne informacje tvnwarszawa.pl potwierdziła Agnieszka Kłąb, rzeczniczka stołecznego ratusza. - Rzeczywiście w środę rano spółka wycofała swój wniosek - poinformowała.
Jak udało nam się ustalić, inwestor zrezygnował z szybkiej ścieżki procedowania, którą oferuje specustawa. Będzie się starać o odpowiednie pozwolenia na podstawie innych przepisów.
Firma odmówiła nam komentarza.
"To uderzenie w miejską zieleń"
Gdy na początku września spółka zgłosiła się do stołecznego ratusza, przedstawiając swoje plany, wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski ocenił je na Facebooku. Wniosek inwestora określił jako "skrajny" ze względu na bardzo dużą liczbę drzew, które musiałyby zostać wycięte. - "Lex developer to po lex Szyszko kolejne uderzenie w miejską zieleń" - napisał wtedy wiceprezydent.
Inwestor chciał przy skrzyżowaniu ul. Ryżowej i Alej Jerozolimskich postawić siedem budynków. Przewidział w swoim projekcie 769 miejsc parkingowych pod ziemią i 102 miejsca na powierzchni. Powierzchnia biologicznie czynna (zieleń) miała zająć 25 procent powierzchni inwestycji.
Teraz po jednej stronie działki jest myjnia samochodowa, z drugiej centrum handlowe. Niedaleko są wielorodzinne budynki, nad którymi regularnie przelatują startujące z Okęcia samoloty. Na terenie, gdzie miało stanąć osiedle, jest bardzo dużo zieleni - sosny, świerki, modrzewie, brzozy, olchy, leszczyny i dęby. I właśnie plany inwestora, związane z rosnącymi tam drzewami, wywołały oburzenie wiceprezydenta Olszewskiego. "BUM! Jeden z pierwszych wniosków złożonych w ramach lex deweloper w Warszawie zakłada wycinkę... 1158 drzew i krzewów (samych drzew 769!). W zamian deweloper proponuje nasadzenie 27 drzew!!!" - napisał we wrześniu na Facebooku.
Według wniosku, do którego szczegółów dotarliśmy, inwestor chciał wyciąć dokładnie 690 drzew i 308 krzewów. W zamian zadeklarował posadzenie 27 drzew.
Jak wyjaśnił wtedy Olszewski, swoim wpisem chciał zwrócić uwagę na "niszczący charakter psucia prawa i demolowania ładu przestrzennego, a przy okazji dopuszczania do degradacji środowiska w naszych miastach".
Gdzie jeszcze chcą budować?
Inwestycja w Ursusie przy ul. Ryżowej to nie jedyne miejsce, gdzie prywatne spółki chcą stawiać swoje mieszkania w ramach "lex deweloper". Portal tvnwarszawa.pl dotarł do urzędowych notatek, które opisują trzy inne inwestycje.
"Lex deweloper" to specjalne zmiany w prawie, które mają ułatwić i przyspieszyć stawianie nowych mieszkań. Ustawa weszła w życie 22 sierpnia i jeszcze tego samego dnia do stołecznego ratusza wpłynęły pierwsze dwa wnioski. Pod koniec sierpnia, a potem na początku września - następne dwa. To właśnie jeden z nich z tych wniosków został w środę wycofany.
Są to wnioski o wydanie tzw. decyzji środowiskowej. Po jej otrzymaniu inwestorzy mogą starać się o kolejne zgody.
Spółki chcą zbudować nowe mieszkania w Ursusie przy ul. Przerwanej, na Bemowie przy ul. Narwik i na Targówku Przemysłowym przy ul. Bieżuńskiej. Poznaliśmy szczegóły planów deweloperów.
Inwestycja przy ruchliwym węźle
W Ursusie przy ul. Przerwanej inwestor chce zbudować kompleks budynków mieszkalnych i usługowych. Mają mieć maksymalnie siedem kondygnacji naziemnych i kondygnacje podziemne. Teren działki przeznaczonej pod inwestycję to prawie pięć hektarów - tuż przy ruchliwym węźle Salomea. Mieszkania mają stanąć na terenie obecnie nieużytkowanego, ogrodzonego sadu między ul. Przerwaną a al. 4 Czerwca 1989 r. Obok jest Fort Włochy i cmentarz. Węzeł jest otoczony czterometrowymi ekranami akustycznymi.
- Lokalizacja w Ursusie to stary, nieowocujący od 30 lat sad jabłoniowy. Oczywiście w ramach nowego zagospodarowania przewidziane są liczne nasadzenia wzdłuż alejek pieszych, na placu śniadaniowym, i ogólnodostępny półtorahektarowy park - mówi portalowi tvnwarszawa.pl Aleksandra Wołodźko, dyrektor zarządzająca spółki Greenfields, która jest inwestorem i działa na zlecenie właściciela działki – osoby fizycznej.
"Gazeta Stołeczna" rok temu opisywała ówczesne plany innego dewelopera, który chciał stawiać osiedle czteropiętrowych bloków z innej strony węzła Salomea. Gazeta pisała wówczas o bardzo dużym hałasie, jaki tam panuje, oraz o bardzo wysokim stężeniu szkodliwego dla płuc pyłu zawieszonego PM 2,5, powstającego m.in. w wyniku ścierania się okładzin klocków hamulcowych w samochodach.
- Nie uważam, żeby było tam zbyt głośno – odpiera zarzuty Aleksandra Wołodźko. - Bezpośrednio przy węźle Salomea powstają inwestycje charakteryzujące się dużo gorszymi parametrami akustycznymi - dodaje i informuje, że prócz zabudowy mieszkaniowej ma tam powstać plac zabaw, amfiteatr, centrum aktywności lokalnej i dom kultury.
Przedstawicielka inwestora zapewnia, że obecność cmentarza nie przeszkadza. - W naszej koncepcji zachowujemy przepisowy odstęp - 50 metrów. Przygotowywany wniosek będzie zgodny z obowiązującymi przepisami i normami – stwierdza Wołodźko.
Przy torach i składzie budowlanym
Nowe mieszkania w ramach "lex deweloper" mają też stanąć na Targówku. Tutaj też chce budować spółka Greenfields. Chodzi o działkę przy ul. Bieżuńskiej, między torami działającej linii kolejowej a dużym składem budowlanym popularnej firmy. Teraz na działce znajdują się hale, magazyny i garaże, a teren pełni funkcję produkcyjno–przemysłową.
Inwestor na powierzchni prawie czterech hektarów chce postawić kompleks wysokich budynków mieszkalnych. Mają mieć od siedmiu do dziesięciu kondygnacji naziemnych i dwie podziemne. Na parterze mają być lokale usługowe. Pod ziemią będzie mogło parkować 1498 samochodów, a na powierzchni 64.
- Rzeczywiście tuż obok jest skład budowlany, ale okolica się zmienia – stwierdza Wołodźko i przypomina rozstrzygnięty konkurs na zmianę funkcji na mieszkaniową dla tej części miasta. - Każda lokalizacja znajdzie swojego odbiorcę - dodaje.
Kiedy mieszkańcy będą mogli się wprowadzić do nowych mieszkań? - Spodziewamy się po siedmiu miesiącach uzyskać odpowiedź, czy proponowane rozwiązania urbanistyczne znajdą uznanie wśród radnych naszego miasta. Jeśli tak by się stało, pierwsze mieszkania mogłyby być oddane już za cztery lata - stwierdza Wołodźko.
Zapytaliśmy w urzędzie dzielnicy Targówek, co urzędnicy myślą o planowanej inwestycji przy ul. Bieżuńskiej. - My jesteśmy od pomagania inwestorom, a nie od przeszkadzania - komentuje Rafał Lasota, rzecznik prasowy urzędu dzielnicy Targówek. - Coraz więcej mieszkańców chce się u nas osiedlać. Do tej pory byliśmy daleko od centrum, ale już niedługo będzie u nas metro, więc czas podróży znacząco się skróci - stwierdza.
Inwestycja na Bemowie
Kolejne mieszkania prywatna spółka chce postawić w pasie niezagospodarowanej zieleni między al. Obrońców Grodna a ul. Narwik, wzdłuż ul. Lazurowej. Teraz rosną tam drzewa i krzewy. Wokół są i budują się kolejne osiedla mieszkaniowe. Na terenie inwestycji stoją dwa zamieszkane parterowe budynki. Są przeznaczone do rozbiórki. Tuż obok jest duży węzeł drogowy. Po jego drugiej stronie jest zalesiony Fort Blizne.
Firma chce tam postawić jeden budynek wielorodzinny z częścią usługową na parterze. Ma mieć maksymalnie osiem kondygnacji naziemnych i dwie podziemne. 268 miejsc parkingowych zaplanowano pod ziemią, 30 będzie na powierzchni.
Próbowaliśmy skontaktować się ze spółką. Nie odpowiedziała na nasze pytania.
Sprzeczne ze studium?
Zgodnie z art. 5 ust. 3 "lex deweloper", mieszkania można stawiać niezależnie od zapisów w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego. Na żadnej z powyższych działek nie obowiązuje plan miejscowy. Inwestycje muszą być jednak zgodne z obowiązującym na terenie studium zagospodarowania, chyba że w przeszłości na terenach planowanych inwestycji funkcjonował przemysł, usługi pocztowe lub były to tereny kolejowe lub wojskowe.
Teren inwestycji w Ursusie przy Ryżowej, z której na razie wycofała się spółka, jest w studium określony jako teren usług, a nie zabudowy mieszkaniowej.
"Lex deweloper to łatanie prawa"
W założeniu "lex deweloper" było ustawą o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących. Celem specustawy było skrócenie czasu przygotowania inwestycji z pięciu lat do roku.
Miasta mogą ograniczyć skutki działania ustawy poprzez przyjęcie lokalnych standardów urbanistycznych. Warszawa jako pierwsze miasto zdecydowała się na ten krok. Dokument został przygotowany na zlecenie prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Na początku września uchwałę określającą owe standardy przyjęli warszawscy radni. Ma za zadanie chronić miasto przed konsekwencjami niekontrolowanej zabudowy. 19 września została opublikowana w Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego.
Określone w uchwale standardy dotyczą przede wszystkim wysokości obiektów, dostępności do szkół, przedszkoli i infrastruktury oraz odległości budynków mieszkalnych od obiektów publicznych i zieleni.
Jak wyjaśniali urzędnicy, gdy dokument wejdzie w życie, jako akt prawa miejscowego będzie "bezwzględnie wiążący dla wszystkich potencjalnych wnioskodawców i pomoże chronić miasto przed konsekwencjami niekontrolowanej zabudowy, nieuwzględniającej warszawskiej tożsamości i potrzeb mieszkańców".
- Nie będziemy blokować żadnych inwestycji. Po prostu będziemy postępować zgodnie z obowiązującymi nas przepisami. Swoje opinie przekażemy radzie miasta – mówi portalowi tvnwarszawa.pl Michał Olszewski. - Jestem przeciwny "lex deweloper". Moim zdaniem to łatanie prawa. Nie rozumiem, dlaczego państwo ma pomagać deweloperom, którzy mają swój komercyjny cel w budowaniu mieszkań. Zwłaszcza w Warszawie, gdzie oddajemy co roku rekordową, porównywalną do Londynu, liczbę mieszkań - dodaje.
Złożone wnioski są w trakcie uzupełnień formalnych oraz merytorycznych. Nie jest zatem znany ostateczny kształt planowanych inwestycji.
Kontrowersje
Podczas konsultacji publicznych projektu ustawy pojawiły się kontrowersje dotyczące kilku zapisów. Chodziło m.in. o przepisy, które miałyby zezwalać na budowę inwestycji mieszkaniowej wbrew istniejącym planom zagospodarowania przestrzennego, np. w miejskich parkach. Projekt przewidywał, że zgodę na inwestycję wyda wojewoda.
Po konsultacjach zaproponowano, aby ustalenie lokalizacji inwestycji następowało w drodze uchwały rady gminy, co stanowi wyraz zachowania władztwa planistycznego gminy, przy zapewnieniu partycypacji społecznej. Zgodnie ze specustawą, informacje o złożonych przez inwestorów wnioskach pojawią się na stronach stołecznego ratusza w Biuletynie Informacji Publicznej. Wówczas mieszkańcy będą mogli składać swoje wnioski. Inwestycje ostatecznie zatwierdzą bądź nie stołeczni radni.
"Z pewnością wykorzystamy Wasze głosy kierując te projekty do Rady Warszawy" - zachęcał na Facebooku mieszkańców do aktywnego udziału wiceprezydent Olszewski.
Specustawa weszła w życie 22 sierpnia. Ma obowiązywać przez najbliższe 10 lat. O jej szczegółach informował portal tvn24bis.pl.
Jan Kunert, Konkret 24