Stadion Narodowy gościł finał trzeci raz z rzędu. Atmosfera na trybunach przez długi czas była wyjątkowa. Spokojnie jednak nie było. Spotkanie rozpoczęło się z opóźnieniem, bo na murawie wylądowały race. Po raz pierwszy, ale nie po raz ostatni.
W kłębach dymu unoszących się nad murawą lepiej odnaleźli się poznaniacy. W piątej minucie Szymona Pawłowskiego dzieliły od gola centymetry. Lechita sprytnie uderzył sprzed pola karnego, a jego strzał wylądował na słupku. Legia miała problemy. Nie potrafiła uporządkować gry w środku boiska i też rzadko dochodziła do sytuacji. Słabo spisywali się jej snajperzy. Tuż przed zejściem do szatni z pola karnego fatalnie spudłował Aleksandar Prijović.
Trafili Malarz racą w nogę
Kibicom mogło przypomnieć się ostatnie starcie obu drużyn. Legia wygrała u siebie 1:0 po golu Prijovicia. Zanim Szwajcar trafił do siatki sytuacje marnował na potęgę. Tym razem oszczędził nerwy warszawskich kibiców. W 69. minucie dał prowadzenie stołecznej drużynie, po tym, jak piłka przypadkowa trafiła do niego przed bramkę.
Kibice Legii oszaleli z radości. Goście z Poznania byli wściekli. Z ich sektorów pod bramkę Arkadiusza Malarza wrzucano kolejne race, co kilka razy zmuszało prowadzącego spotkanie Szymona Marciniaka do zarządzenia przymusowej pauzy. W pewnym momencie zrobiło się naprawdę groźnie, bo bramkarz Legii został trafiony w nogę.
Zachowanie kibiców i przerwy w grze wybiły piłkarzy z rytmu. Legia miała przewagę, Lech zaatakować groźne nie potrafił. Puchar Polski został w Warszawie.
Lech nie zagra w pucharach
To piąte trofeum Legii w ostatnich sześciu latach. W sumie stołeczny zespół sięgał po nie już osiemnaście razy. Lechitów można uznać za podwójnych przegranych. Zdobycie pucharu było dla nich chyba ostatnią szansą, aby zagwarantować sobie udział w europejskich pucharach. Po ubiegłorocznej porażce z Legią zdobyli tytuł, w tym momencie zajmują w ekstraklasie dopiero siódme miejsce. Na szczęśliwe zakończenie sezonu kibice z Poznania raczej liczyć nie mogą.
Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1 (0:0)
Bramka: Aleksandar Prijovic (69).
CZYTAJ TAKŻE NA SPORT.TVN24.PL
TG