Gdzie będzie toczył się proces "Froga"? Zdecyduje sąd

"Frogowi" grozi 8 lat więzienia
"Frogowi" grozi 8 lat więzienia
Źródło: TVN24
O tym, czy proces przeciwko Robertowi N., ps. Frog, będzie się toczył w Kielcach czy w Warszawie, zdecyduje jeszcze w lutym kielecki Sąd Okręgowy. Według prokuratury mężczyzna dwukrotnie prowadził samochód w sposób grożący katastrofą.

Zarzuty dotyczą jazdy samochodami kierowanymi przez „Froga" w 2014 r. - najpierw 14 lutego na trasie pod Kielcami, a następnie 5 czerwca po ulicach Warszawy. Na początku lutego prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Płocku przesłała do Sądu Rejonowego w Kielcach akt skarżenia przeciwko Robertowi N. Jak tłumaczyli śledczy, akt został wysłany do Kielc według właściwości miejsca popełnienia przez „Froga” pierwszego przestępstwa.

Dokument dotarł do sądu w poniedziałek. Jak poinformował w piątek PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Marcin Chałoński, sąd rejonowy wydał postanowienie o "wystąpieniu z wnioskiem" do sądu okręgowego, by ten rozważył przekazanie sprawy do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście. -

Prokuratura wnioskuje o przesłuchanie w sprawie wielu świadków, a żaden z nich nie mieszka w Kielcach, większość w Warszawie - dodał sędzia. Chałoński zaznaczył, że sąd zajmie się wnioskiem w przyszłym tygodniku, lub na początku ostatniego tygodnia lutego. Decyzja nie będzie podlegała zaskarżeniu.

Grozi mu 8 lat więzienia

Prokuratura postawiła Robertowi N. dwa zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi mężczyźnie do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Pierwszy zarzut dotyczy jazdy „Froga” na trasie pod Kielcami 14 lutego 2014 r. W tym przypadku Robert N. jechał z maksymalną prędkością, jak ustalił biegły, ok. 240 km/h. Jednocześnie zmuszał innych kierowców do gwałtownego zjeżdżania i zmiany kierunku jazdy oraz nie reagował na sygnały policji, która chciała go zatrzymać. Przebieg tej jazdy został zarejestrowany przez policyjne kamery. W ocenie prokuratury, styl jazdy „Froga” pod Kielcami mógł grozić katastrofą.Zdaniem śledczych także styl jazdy kierowcy ulicami Warszawy 5 marca mógł grozić katastrofą. Jak ocenili, jeździł w tym przypadku w bardzo agresywny sposób, zajeżdżał drogę, jechał pod prąd, mijał samochody na granicy bezpieczeństwa, nie zachowując bezpiecznej odległości między pojazdami. Według biegłego, w stolicy "Frog" jechał z maksymalną prędkością 220 km/h.Na podstawie opinii biegłego ustalono także, że stan techniczny samochodu, którym „Frog” jeździł po stolicy, mógł stanowić zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Auto nie powinno być w ogóle zarejestrowane. Biegły uznał także, że podczas jazdy w mieście „Frog” naruszył przepisy ruchu drogowego kilkadziesiąt razy.

Ścigał się z motocyklistami

W trakcie jazdy ulicami Warszawy Robert N. ścigał się m.in. z motocyklistami - sprawę wyłączoną ze śledztwa jako odrębny wątek, w czwartek umorzono. Śledczy nie ustalili tożsamości motocyklistów.O „Frogu” stało się głośno, gdy w czerwcu 2014 r. w internecie pojawił się film nagrany kamerą umieszczoną w aucie, na którym widać jak mężczyzna - później, w trakcie śledztwa potwierdzono, że był to Robert N. - jadąc ulicami Warszawy, wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami. „Frog” został zatrzymany przez policję w mieszkaniu pod Mielnem, gdzie się ukrywał. Podstawą nie była jednak sama jazda samochodami w okolicach Kielc i w stolicy, ale podejrzenie o kilka innych przestępstw kryminalnych i przestępstwa gospodarcze.

Zarzuty dla "Froga"

Frog na przesłuchaniu

PAP/ep/ran

Czytaj także: