LOT przeprasza pasażerów, którzy godzinami czekali na rejs do Toronto. Zapewnia jednocześnie, że gala na lotnisku nie była powodem opóźnienia, a potem odwołania lotu. Sprawą mimo to zajął się rzecznik praw obywatelskich.
Nowy biało-czerwony dreamliner wylądował w czwartek na płycie Okęcia, by w sobotę wziąć udział w gali LOT-u. Tego samego dnia na lotnisku koczowali pasażerowie, którzy mieli odlecieć do Toronto. Według mediów - właśnie nową maszyną. Rzecznik spółki, w rozmowie z nami, dementował. Jednak rzecznik praw obywatelskich - Adam Bodnar - postanowił upomnieć się o sprawę.
Dwa pisma
- Pada bardzo ważne pytanie, czy świętowanie nie było ważniejsze od praw pasażerów - relacjonuje reporterka TVN 24 Katarzyna Gozdawa-Litwińska. Jak przypomina, w tym dniu odbywały się dwie uroczystości: 90-lecie lot-u oraz część trwających cały rok obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości. Na obu świętowali politycy. W tym czasie na lotnisku koczowali pasażerowie.
Teraz Adam Bodnar wysyła w tej sprawie dwa pisma - do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. - Pyta, czy prawa pasażerów były uszanowane, czy dostali odszkodowanie, czy została im przyznana rekompensata - opisuje reporterka TVN 24.
Czekają na wyjaśnienia
- Czekamy teraz na odniesienie się instytucji do sytuacji w kontekście ochrony praw pasażerów i naruszenia zbiorowych interesów konsumentów zgodnie z właściwością tych organów - informuje Sylwia Spurek, przedstawicielka biura rzecznika praw obywatelskich.
Bo - jak tłumaczy - właściwe organy powinny w pierwszej kolejności wyjaśnić to "niepożądane z perspektywy praw pasażerów zdarzenie, jakim było odwołanie lotu".
- Dla mnie naturalne jest, że jeżeli brak jest sprawnej maszyny, to rozważamy, czy udział samolotu w gali jest zasadny - stwierdziła Spurek.
Adrian Kubicki - rzecznik LOT - mówi, że wszystko jest niefortunną koincydencją. - Każdy, kto się zna na lotnictwie wie, że takiego samolotu nie da się przeciągnąć w pięć minut na pas startowy i wysłać nim pasażerów do Toronto - stwierdza Kubicki. Dodaje, że nawet gdyby przewoźnik chciał przekierować samolot z imprezy na rejs, to trzeba byłoby na to kilku-kilkunastu godzin. - Pasażerowie dostali hotel, jedzenie, rekompensaty i następnego dnia zaczęli wylatywać do Toronto - tłumaczy rzecznik LOT w rozmowie z TVN24.
Samolot na uroczystości
Cała sytuacja miała miejsce 30 czerwca. Wówczas miał odbyć się lot Warszawa-Toronto. Pasażerowie zostali poinformowani o usterce samolotu. W tym samym czasie odbywała się gala, między innymi z udziałem wicepremiera Piotra Glińskiego. Tam stał samolot pomalowany w biało-czerwone barwy. Teraz rzecznik praw obywatelskich pyta, czy samolotu nie można było zadysponować na lot do Toronto, by pasażerowie mogli dotrzeć do celu.
kz/mś