Dorożkarzy jest siedmiu. Wszystkie przejazdy rozpoczynają z jednego miejsca, tuż przy Zamku Królewskim. We wtorek i środę jednak ich nie było i - jak twierdzi jeden z nich - w poniedziałek i niedzielę też nie.
- Jak temperatura skoczyła powyżej 30 stopni, to ja już nie przyjeżdżam, a inni pewnie tak samo - wyjaśnia Krzysztof Szczepański, który żyje z przewożenia ludzi dorożką. - Straszny gorąc, człowiek nie wytrzyma i zwierzę też nie. To jest nie do wytrzymania, a do tego te prognozy burzowe - martwi się dorożkarz.
Jak dodaje, na placu Zamkowym nie można skryć się przed żarem. - Pod drzewem koło postoju zawsze dużo ludzi siedzi, obok stoi jedna bryczka. Reszta stoi kawałek dalej w cieniu, ale tylko z rana, bo koło 15 i tak już wszędzie, na całym placu jest słońce i nie ma przed tym ucieczki - mówi.
Nie ma zakazu pracy
W Krakowie postój dla dorożek na Rynku Głównym został zamknięty przez tamtejsze władze. Dorożkarze jednak przenieśli się w inne miejsca.
Pytamy w warszawskim ratuszu, czy urzędnicy planują podobne działania w stolicy. - Umowa, którą miasto podpisuje z dorożkarzem, czyli osobą prowadzącą działalność, jest oparta na Ustawie o ochronie zwierząt, zatem właściciele koni muszą przestrzegać tych zapisów - odpowiada nam Magdalena Łan z biura prasowego urzędu miasta.
Jednak w ustawie nie ma literalnego zapisu, który mówiłby o tym, że koń nie może pracować w bardzo wysokich czy niskich temperaturach.
- Radziliśmy się w tej sprawie i bazujemy na opinii między innymi katedry weterynarii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i Powiatowego Inspektoratu Weterynarii. Jeżeli koń nie jest nadmiernie w stosunku do rasy obciążony, jeśli jest pojony, podkuty i stoi w cieniu, to praca nawet w wysokich temperaturach mu nie szkodzi - podkreśla Łań.
"Odpowiedzialność karna"
Zatem umowa bazuje na Ustawie o ochronie zwierząt, a ta milczy o temperaturach. Wyobraźmy sobie zatem sytuację, że dorożkarz nie przejmuje się upałem i jak co dzień pojawia się na placu Zamkowym przy temperaturze powyżej 30 stopni. Pytamy naszą rozmówczynię, czy czekają go jakieś konsekwencje.
- Gdyby, mimo wszystko, pracował i coś temu koniowi się stało w czasie upału, podpada to już pod postępowanie karne. Żaden dorożkarz nie ryzykowałby tak bardzo, bo zwierzę jest też jego środkiem pracy. Oni są odpowiedzialni, to jest ich praca i, jak widać, wykazują się zdrowym rozsądkiem, skoro nie ma ich na placu w czasie upałów - podsumowuje urzędniczka.
Przez upał nie ma koni na placu Zamkowym
mp/b