Groźne substancje od roku stoją na poboczu. Właściciel naczep nie przyznaje się do ładunku

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Naczepy z niebezpiecznym ładunkiem
Naczepy z niebezpiecznym ładunkiem
Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl
Naczepy z niebezpiecznym ładunkiemTomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

Od ponad roku wójt Czosnowa próbuje pozbyć się naczep z niebezpiecznymi substancjami, które stoją nieopodal drogi krajowej numer 7. Zobowiązał do tego właściciela, ale ten stwierdził: naczepy są moje, ale ładunek już nie. A Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał mu rację.

Przy wjeździe do Czosnowa od marca 2022 roku stała porzucona naczepa. W środku znajdowały się groźne substancje - łatwopalne i wybuchowe. Wójt wezwał właściciela do jej usunięcia. Ten od decyzji się odwołał. Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a następnie w Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wciąż krąży między instytucjami, a niebezpieczne substancje, jak stały, tak stoją.

Część pojemników przepakowano

O przyczepie pełnej groźnych substancji informowaliśmy we wrześniu 2022 roku. Stała w Czosnowie, w pobliżu drogi krajowej numer 7. Kierowca zaparkował ją na poboczu. Mieszkańcy szybko zauważyli, co jest w środku, bo plandeka była przecięta. Czuli też ciężki, chemiczny zapach, który unosił się w powietrzu. Wzywali służby: straż pożarną, policję, zawiadomili też gminę oraz inspektora środowiska.

Wyniki potwierdziły ich przypuszczenia: w pojemnikach znajdowały się toksyczne, groźne dla zdrowia i łatwopalne ciecze. Wójt wezwał właściciela do usunięcia odpadów, ale beczki do dziś stoją w Czosnowie. W niedzielę 21 maja były dokładnie w tym samym miejscu, tyle że na dwóch naczepach: na tej, która stoi od roku, naprawiono poszycie; obok dostawiono drugą, na którą przeniesiono część ładunku. Przyczepy są wygrodzone (raczej symbolicznie) białymi i czerwonymi ogranicznikami z plastiku.

- Na naczepach znajdują się te same odpady, które stwierdzono w dniu 8 marca 2022 roku, tylko niestabilne pojemniki z warstwy górnej zostały przeładowane i zabezpieczone na drugiej naczepie - potwierdził nam Antoni Kręźlewicz, wójt Czosnowa.

Właściciel: naczepy są moje, zawartość nie 

Dlaczego przez ponad rok nie udało się ich usunąć? Wójt wskazuje na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Pod koniec kwietnia 2022 roku, na podstawie ustaleń inspektorów, Kręźlewicz wszczął postępowanie administracyjne. Kolejnym krokiem była wydana 11 lipca decyzja, nakazująca właścicielowi naczepy usunięcie odpadów. 30 sierpnia wójt poinformował WIOŚ, że do jego decyzji o usunięciu odpadów wpłynęło odwołanie.

Tak sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które podtrzymało w mocy decyzję wójta, ale właściciel naczepy znów się odwołał. Twierdził, że naczepa jest jego, ale odpady już nie, ponieważ tylko ją dzierżawił.

W odwołaniu podnosił, że o sprawię dowiedział się po odnalezieniu naczepy przez policję. Wcześniej, jak twierdził, z uwagi na brak kontaktu z osobą, która wynajęła przyczepę, usiłował złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na jego szkodę. Jednak nie zostało przyjęte. Jak wynika z akt sprawy, w momencie, kiedy właściciel naczepy podpisywał umowę z dzierżawcą, tamta firma już nie istniała (działała raptem kilka miesięcy, była zarejestrowana na obcokrajowca).

Sąd: pochodzenia odpadów nie ustalono

Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. "W okolicznościach niniejszej sprawy spór sprowadza się de facto do ustalenia, kto jest posiadaczem odpadów znajdujących się na naczepie, której skarżący jest leasingobiorcą. Zdaniem sądu okoliczność ta, w toku prowadzonego postępowania, nie została ponad wszelką wątpliwość wykazana" - czytamy w uzasadnieniu sądu.

I dalej: "Pochodzenia odpadów, ani też osób, które przywiozły przedmiotowe odpady w toku prowadzonego w przedmiotowej sprawie postępowania nie ustalono. Zatem, w tak określonym stanie faktycznym nie można uznać, iż posiadaczem odpadów jest leasigobiorca naczepy, na której zostały one ujawnione".

WSA przychylił się do wniosku właściciela naczep i skierował sprawę z powrotem do SKO.

Pożar i wyciek, na miejscu straż pożarna

Nie ma wątpliwości, że beczki stały się kukułczym jajem, bo utylizacja takiej ilości łatwopalnych i szkodliwych substancji może kosztować kilkaset tysięcy złotych.

Tymczasem w miejscu, gdzie znajduje się niebezpieczny ładunek, straż pożarna interweniowała w tym roku już dwa razy. Pierwsze zgłoszenie wpłynęło 25 marca i dotyczyło pożaru naczepy, w środku której, jak informował nas Paweł Plagowski ze straży pożarnej w Nowym Dworze Mazowieckim, znajduje się kilkanaście zbiorników.

- Działania polegały na ugaszeniu pożaru oraz sprawdzeniu terenu wokół naczepy miernikiem wielogazowym, który nie wskazał podwyższonych wartość. Po ugaszeniu pożaru i dokładnym przelaniu sprawdzono zbiorniki pod kątem szczelność nie wykrywając wycieków. Miejsce zdarzenia zostało wygrodzone taśmą ostrzegawczą - relacjonował Plagowski.

Dwa tygodnie później strażacy znów byli na miejscu. Tym razem zgłoszenie 13 kwietnia dotyczyło wycieku substancji.

- Działania polegały na monitorowaniu strefy wokół naczep miernikiem wielogazowym oraz sprawdzeniu szczelności zbiorników. Po sprawdzeniu zawartości naczepy nie stwierdzono nieszczelnych zbiorników. Wewnątrz naczepy znajdowało się 24 sztuki zbiorników mauser o pojemności 1000 litrów oraz dwa big bagi z nieznanymi substancjami chemicznymi. Dodatkowo sprawdzono drugą naczepę samochodu ciężarowego, wewnątrz naczepy znajdowało się 12 sztuk zbiorników mauser o pojemności 1000 litrów oraz dwa big bagi z nieznanymi substancjami, również nie stwierdzono nieszczelności żadnego ze zbiorników - wyliczył szczegółowo strażak.

Szczęśliwie, w obu przypadkach nikt nie ucierpiał.

Prokuratura zawiesza śledztwo

Sprawą interesuje się także Prokuratura Rejonowa w Nowym Dworze Mazowieckim, która prowadzi śledztwo przeciwko Witoldowi D. podejrzanemu o popełnienie czynu z artykułu 183 paragraf 1 Kodeksu karnego, "polegającego na porzuceniu naczepy wraz z jej zawartością w sposób, który mógł zagrozić życiu i zdrowiu człowieka oraz spowodować istotne obniżenie jakości powierzchni ziemi lub zanieczyszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym".

Za nieodpowiednie postępowanie z odpadami grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Ale, ja się dowiadujemy, postępowanie w sprawie jest zawieszone.

Autorka/Autor:Artur Węgrzynowicz, Klaudia Ziółkowska

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl