Posiedzenie odbyło się w poniedziałek po południu. - Prezes metra opowiadał krok po kroku, co się działo tuż po wykryciu niepokojącego zapachu - powiedział Sebastian Wierzbicki, miejski radny SLD.
Jak dodał, szefowa miejskiego biura bezpieczeństwa Ewa Gawor powiedziała, że wciąż nie ustalono sprawcy bądź sprawców chuligańskiego wybryku. – Usłyszeliśmy, że wciąż jest przez policję przeglądany monitoring. O szczegóły jednak nie dopytaliśmy, bo nie było przedstawicieli Komendy Stołecznej Policji – stwierdził radny.
O powody nieobecności policji zapytaliśmy w biurze prasowym KSP. - Nie zostaliśmy poinformowani i zaproszeni do udziału w posiedzeniu - odparł starszy aspirant Mariusz Mrozek.
Nie ma detektorów
Jak relacjonuje Wierzbicki, na posiedzeniu komisji, prezes metra dopytywany przez radnych przyznał również, że w metrze nie ma zainstalowanych detektorów gazu. Powiedział też, że metro ma opracowany plan ochrony i – jeśli będzie taka potrzeba – to można go aktualizować.
Służby miały wykluczyć jednoznacznie, że był to gaz. Nie wiadomo jednak do końca, skąd wziął się zapach, niepokojący pasażerów i obsługę metra.
Strażacy sprawdzali metro po zgłoszeniach o dziwnym zapachu
bf/ran
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak, tvnwarszawa.pl