Co rozpylono w metrze? Radni wysłuchali wyjaśnień

W środę znów stanęło metro
W środę znów stanęło metro
Źródło: Lech Marcinczak, tvnwarszawa.pl
Radni z komisji bezpieczeństwa pytali prezesa metra i dyrektor biura bezpieczeństwa o wydarzenia, które w ubiegłym tygodniu sparaliżowały kursowanie podziemnej kolejki. Część stacji została zamknięta po zgłoszeniach o zapachu przypominającym gaz.

Posiedzenie odbyło się w poniedziałek po południu. - Prezes metra opowiadał krok po kroku, co się działo tuż po wykryciu niepokojącego zapachu - powiedział Sebastian Wierzbicki, miejski radny SLD.

Jak dodał, szefowa miejskiego biura bezpieczeństwa Ewa Gawor powiedziała, że wciąż nie ustalono sprawcy bądź sprawców chuligańskiego wybryku. – Usłyszeliśmy, że wciąż jest przez policję przeglądany monitoring. O szczegóły jednak nie dopytaliśmy, bo nie było przedstawicieli Komendy Stołecznej Policji – stwierdził radny.

O powody nieobecności policji zapytaliśmy w biurze prasowym KSP. - Nie zostaliśmy poinformowani i zaproszeni do udziału w posiedzeniu - odparł starszy aspirant Mariusz Mrozek.

Nie ma detektorów

Jak relacjonuje Wierzbicki, na posiedzeniu komisji, prezes metra dopytywany przez radnych przyznał również, że w metrze nie ma zainstalowanych detektorów gazu. Powiedział też, że metro ma opracowany plan ochrony i – jeśli będzie taka potrzeba – to można go aktualizować.

Służby miały wykluczyć jednoznacznie, że był to gaz. Nie wiadomo jednak do końca, skąd wziął się zapach, niepokojący pasażerów i obsługę metra.

Strażacy sprawdzali metro po zgłoszeniach o dziwnym zapachu

bf/ran

Czytaj także: