Tylko od początku listopada w Warszawie doszło do 49 wypadków z pieszymi, w których zginęło 5 osób, a 55 zostało rannych. Statystyki zatrważające, ale dopiero po fakcie. Dopóki nie dojdzie do poważnego wypadku, brak uwagi na drodze i czysta głupota są niezauważane. - Wszystko zależy od kierowców i pieszych - twierdzą policjanci.
Na filmie Contrila bardzo dobrze widać jak kierowcy przejeżdżają na tzw. "ciemnopomarańczowym" świetle. Mimo tego, że zapala się światło pomarańczowe, samochody nie zwalniają. Ostatni, z rozpędu, przejeżdża już na czerwonym. Zaraz potem na pasach pojawia się osoba niepełnosprawna. Najbardziej szokujące jest to, że... mało kogo to szokuje.
Znieczulica?
Samochody przejeżdżając "po stopach" pieszym nie straszą i nie dziwią nikogo. Zaczynają, gdy takie zdarzenie kończy się wypadkiem. Wtedy, między innymi, na forum tvnwarszawa.pl odzywają się głosy: "Widziałem ten wypadek. Coś makabrycznego...". "Zabrać kierowcy prawo jazdy na zawsze!". I wtedy też zaczyna się dyskusja: kto był winny?
Policja: wina kierowców
Większość wypadków w Warszawie to wina właśnie takich kierowców - stwierdza Tadeusz Krupa, zastępca naczelnika wydziału ruchu drogowego. - Właśnie przez takie zjawisko, na pasach giną ludzie - dodaje.
Przejeżdżanie na czerwonym świetle ma już sporo różnych nazw: późnofioletowe, późnozielone lub ciemnopomarańczowe. Ale jak byśmy tego nie nazywali, jest to przestępstwo i narażenie życia innych.
- Za przejechanie na czerwonym świetle płaci się mandat 500 zł i traci 6 punktów karnych - mówi Krupa. - A ja mówię swoim policjantom, żeby wobec takich kierowców nie stosowali żadnych upomnień. Od razu mandat.
"Użyj wyobraźni"
- Kiedy łapię takiego delikwenta, mówię mu, żeby sobie wyobraził co by było gdyby kogoś na tym czerwonym świetle potrącił. I co by zrobił gdyby to on, albo ktoś z jego rodziny był na miejscu przechodzącego przez jezdnię. Ale teraz panuje znieczulica. Ludzie się nie boją, dopóki nie stanie się coś strasznego - smuci się naczelnik.
Kierowcy: przecież rozładowujemy ruch
Wielu kierowców nie ma w podobnych sytuacjach poczucia winy. Część próbuje przekonywać, że dzięki takiemu przejeżdżanie przez pasy, ruch jest płynniejszy.
Takie tłumaczenia tylko denerwują policjantów: - Na pomarańczowym należy zwalniać. Na czerwonym stać. I nie ma żadnego wytłumaczenia - mówi policjant.
Okazuje się, że policjanci najbardziej boją się okresu świątecznego, gdyż ludzie są wtedy zabiegani, spieszą się i... mniej myślą. - Jestem pewny, że święta przyniosą ze sobą dużo wypadków - prorokuje Krupa.
Anna Kucman
Źródło zdjęcia głównego: | BBC News