Właściciel salonu wystąpił do dzielnicy o przeniesienie krzyża, bo chce się rozbudowywać. Krzyż stoi na granicy jego terenu i działki, należącej do dzielnicy. Czy pamięć będzie musiała ustąpić biznesowi?
Przesuną pamięć?
Rodziny ofiar są przerażone. O ruszaniu krzyża nie chcą słyszeć. Do burmistrza Woli od pół roku ślą petycje z prośbami o interwencję. Podpisy pod kolejną zbierali w środę, w rocznicę pierwszych masowych morderstw na Woli. Dzielnica chce zaproponować nową lokalizację.
- Możemy przenieść krzyż - przyznaje Anna Fiszer-Nowacka, rzecznik dzielnicy. I zapewnia, że to sprawa priorytetowa. - Mamy kilka koncepcji miejsca. Krzyż miałby być przesunięty tylko o kilka metrów i zrobimy to nawet kosztem przesunięcia ścieżki rowerowej - zapewnia.
Rodziny ofiar uważają jednak, że przeniesienia krzyża nawet o kilka metrów jest niewłaściwe.
- Nie chodzi o to, czy chcą go przenieść o kilka metrów czy o kilkaset. Dla nas to ważne miejsce w którym spotykamy się co roku. Chodzi o symbol, o szacunek. A zarządcy salonu wyraźnie swoim postępowaniem mówią: idźcie robić te swoje "szopki" gdzie indziej - mówi ze smutkiem wnuczka jednej z ofiar rzezi Woli.
Bez pola do negocjacji
Niestety, nic nie wskazuje na to, by mediacje dzielnicy miały pomóc. Na kompromis się nie zanosi. Właściciel salonu nie chciał rozmawiać na temat pomnika. Anonimowa pracowniczka firmy zapewniła nas tylko, że na temat prezes rozmawia z dzielnicą. O czym? Czy tablica i krzyż nie mogą pozostać na jego terenie? Czy przesunięcie jest naprawdę konieczne? Na te pytania odpowiedzi nie udało nam się uzyskać.
Anna Kucmanroody
Źródło zdjęcia głównego: | Cersanit