W tym roku w stolicy odłowiono już 441 dzików, z czego 165 - na Białołęce. Dlatego radny Filip Pelc prosi, aby dzielnicy został przypisany łowczy na wyłączność. Lasy Miejskie rozważą pomysł.
Statystyki nie kłamią - na Białołęce żyje coraz więcej dzików.W 2008 roku w tej dzielnicy odłowiono cztery sztuki, dwa lata później już 87, a w pierwszej połowie 2016 roku aż 165.
Spacerują, ryją, straszą
- Zwierzęta spacerują po ulicy, ryją chodniki. Najczęściej pojawiają się na ul. Modlińskiej, czyli w centralnym rejonie, mieszkańcy proszą mnie o interwencję - mówi tvnwarszawa.pl radny.
Dodaje, że w dzielnicy postawionych jest 10 odłowni, ale to nie wystarcza, dlatego zwrócił się do Lasów Miejskich o pomoc.
- Lasy Miejskie zapewniały mnie, że nie odnotowano incydentów, kiedy dziki atakują ludzi, mimo to, sprawa jest poważna. Uważam, że w naszej dzielnicy powinna zostać utworzona specjalna delegatura do spraw dzików. Dzięki niej pomoc w razie niebezpieczeństwa nadchodziłaby znacznie szybciej - twierdzi radny.
Według Pelca inicjatywa ma szanse powodzenia. - Podczas spotkania z dyrekcją Lasów Miejskich uzyskałem wstępną deklarację, że utworzenie takiej delegatury byłoby możliwe. Lasy Miejskie mają to skonsultować z wiceprezydentem Michałem Olszewskim. Decyzja zostanie podjęcia w połowie października - informuje.
Stare dziki omijają pułapki
Problem z dzikami mają również mieszkańcy innych warszawskich dzielnic. Zwierzęta pojawiają się często w Warze i na Ursynowie. Są stałymi bywalcami Parku Natolińskiego. – Rano często widzimy ślady po ich nocnych spacerach, poszukują jedzenia, podchodzą często pod budynki naszego kolegium – mówił nam dyrektor Grzegorz Tkaczyk z dyrekcji Centrum Europejskiego.
Łowczy szacują, że dzików żyjących w stolicy może być około tysiąca. Zwierzęta są na bieżąco odławiane w 30 odłowniach, które znajdują się na terenie miasta. Nie zawsze ta metoda jest skuteczna. Leśnicy skarżą się, że do pułapek wchodzą główne młode osobniki, starsze dziki natomiast nauczyły się je omijać.
kz/b