Około godziny 17 na Lotnisku Chopina awaryjnie lądował bombardier LOT-u lecący z Warszawy do Rygi. Problemem - jak mówi nam rzecznik spółki - była niegroźna usterka wskaźnika podwozia. Nikomu nic się nie stało.
Pierwsze zgłoszenie o lądowaniu dostaliśmy od naszego reportera. - Warszawska straż pożarna przygotowuje się do asystowaniu przy awaryjnym lądowaniu na Okęciu - powiedział Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl. Służby potwierdziły tę informację. - Samolot bezpiecznie wylądował, nasze załogi zostały wycofane - doprecyzował z kolei po godzinie 17 Piotr Rżysko z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej.
Problemy ze wskaźnikiem
Jak powiedział nam Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u, po starcie z Warszawy w kierunku Rygi okazało się, że samolot ma usterkę. - Oczywiście [w powietrzu - red.] nie sposób sprawdzić, czy to tylko usterka wskaźnika, czy coś poważniejszego, więc kapitan po wykonaniu dwóch kontrolnych okrążeń powiadomił służby naziemne w Warszawie, że wystąpił problem. Służby przygotowały się do tego, żeby asystować przy lądowaniu samolotu - opisywał rzecznik. Jak dodał, ostatecznie okazało się, że była tylko usterka wskaźnika. - Samolot prawdopodobnie wróci na trasę. Trwa przegląd techniczny, by upewnić się, że wszystko jest w porządku - podał przed godziną 18 Kubicki.
Znów bombardier
Samolot, który lądował, to Bombardier Dash 8 Q400 - taki sam, który awaryjnie lądował w styczniu z 59 pasażerami na pokładzie i czterema członkami załogi. Na skutek akcji lotnisko było wówczas nieczynne przez około 4 godziny. Podczas lądowania maszyny goleń przednia, która się wysunęła, nie zablokowała się, co oznacza, że przednia część kadłuba samolotu otarła się o pas startowy i w ten sposób samolot zatrzymał się na pasie startowym.
kw/pm
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BIŚ