W samym środku szczytu wyjazdowego doszło do zerwania sieci trakcyjnej w Piastowie. Pasażerowie jadący na trasie Warszawa-Pruszków mieli poważny problem z powrotem do domów. Kolejarzom udało się usunąć usterkę po godzinie 2.00.
- Awaria została usunięta po godzinie 2.00. O 2.20 ruch pociągów został wznowiony - poinformował we wtorek rano Jan Telecki, dyrektor warszawskiego oddziału PKP PLK. - W wyniku awarii opóźnionych zostało 50 pociągów w sumie o 3000 minut - podsumowuje Telecki. Jak zapewnia, ruch pociągów odbywa się normalnie. Nieznane są jeszcze przyczyny awarii.
O awarii pierwszy poinformował nas reporter 24 Wpr. - Do zerwania sieci trakcyjnej i połamania pantografu na torze numer 3 doszło o godz. 15.20 w okolicach Piastowa. Ruch odbywa się wahadłowo po torze 4 oraz po torze dalekobieżnym - potwierdzał w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jan Telecki.
Czekające na przejazd pociągi SKM i Kolei Mazowieckich szybko utknęły w wielkim korku. Żeby dojechać z Warszawy do Pruszkowa, potrzeba nawet dwóch godzin (zwykle niecałe 30 minut). Pasażerowie narzekali na brak jakichkolwiek informacji. Po kilku godzinach udało się ściągnąć skład SKM, który zerwał sieć. Problmem okazał się jednak drugi skład należący do Kolei Mazowieckich. Kiedy sieć straciła napięcie pociąg utknął na wysokości Ursusa.
- Na miejsce został zadysponowany drugi pociąg sieciowy typu ciężkiego, który ma przetoczyć pociąg - tłumaczył Jan Telecki. Informował, że uszkodzenia są bardzo rozległe, a noc utrudni prace ekipom naprawczym. Naprawa, która miała potrwać 3-4 godziny, zakończy się prawdopodobnie dopiero o północy. Może nawet jeszcze później. - Mam nadzieję, że uda się ją zakończyć przed porannym szczytem - podsumowywał Telecki.
Utrudnienia dotyczyły przede wszystkim pasażerów linii podmiejskich na odcinku między stacjami Warszawa Włochy - Pruszków.
bako