W piątek Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad informowała, że chińskie konsorcjum Covec, w związku z problemami finansowymi zamierza zrezygnować z dalszej budowy autostrady A2 między Strykowem a Konotopą. W sobotę szef Dyrekcji Lech Witecki mówił w TVN24, że sprawa nie jest przesądzona.
- Do czwartku czekamy na odpowiedź. We wczorajszym piśmie oświadczyli, że odstępują od budowy, ale w następnym akapicie proszą już o spotkanie - powiedział. I zapowiedział, że jeśli podczas spotkania nie usłyszy: "mamy pieniądze" to GDDKiA rozpocznie procedurę wypowiedzenia i wdrażania planu B. - Będziemy kontynuować budowę z wykonawcą zastępczym - dodał.
Nie chciał jednak zdradzić, na czym polegają szczegóły planu B.
"A2 powstanie"
Witecki wyjaśniał, że GDDKiA wystąpiła do Covecu o plan naprawczy. Ma on polegać m.in. na tym, że konsorcjum wskaże źródło finansowania. Bo problemy z płynnością są problemem wykonawcy, z którym on sam musi sobie poradzić.
Szef GDDKiA zapewniał, że budowa A2 nie jest zagrożona, a ewentualne opóźnienia nie będą duże. - Kłopoty na odcinku, które buduje chińskie konsorcjum są dopiero od trzech tygodni. Czy z nimi, czy nie, autostrada A2 powstanie. Rozmawialiśmy z 40 firmami podwykonawczymi i one cały czas budują tę autostradę. Mają gwarancje, że pieniądze zostaną im zapłacone - powiedział.
"Umiemy ograć ryzyko"
Szef Dyrekcji odpowiadał też na głosy krytyki sugerujące, że ws. budowy wybrano ofertę niemożliwą do zrealizowania. - Ludzie czekają 30 lat, żeby tę autostradę wybudować i po raz pierwszy w historii ta budowa została rozpoczęta - powiedział.
I dodał: Zmiana przepisów sprawiła, że do przetargów może przystępować nie 40 firm jak wcześniej, ale ponad 200. To jednak nie jest wolne od ryzyka. Musimy wiedzieć, jak te ryzyka ograć. I GDDKiA umie to zrobić - zapewnił.
mkg/iga
Źródło zdjęcia głównego: | Fakty TVN