9 osób z grupy "Szkatuły" w rękach CBŚ

Zatrzymanie członków grupy "Szkatuły"
Źródło: policja.pl
Funkcjonariusze CBŚ zatrzymali dziewięć osób powiązanych z grupą przestępczą ujętego w 2011 r. Rafała S. ps. Szkatuła. Grupa specjalizowała się w przemycie oraz rozprowadzaniu narkotyków.

- Do zatrzymań doszło na terenie trzech województw: mazowieckiego, pomorskiego i małopolskiego. Wród zatrzymanych są nie tylko organizatorzy procederu, ale także kurierzy i dilerzy narkotykowi - powiedziała PAP Grażyna Puchalska z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.Jak dodała, dzięki działaniom CBŚ i Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, udowodniono im wprowadzenie do obrotu m.in. 70 kg amfetaminy, 23 kg kokainy oraz 12 kg marihuany. - Ponadto grupa miała na swoim koncie wwiezienie do Polski z Litwy ok. 300 litrów BMK - substancji niezbędnej do produkcji amfetaminy - powiedziała Puchalska.

Pół tysiąca przestępstw

Z informacji policji wynika, że do tej pory funkcjonariusze CBŚ zatrzymali 87 osób powiązanych z grupą Szkatuły. Przypisuje się im popełnienie ponad pół tysiąca przestępstw.

Wobec 74 zatrzymanych sądy zastosowały areszty.

Zatrzymanie członków grupy "Szkatuły"

Z policyjnej toplisty

Grupa Szkatuły na początku XXI wieku była uznawana za jedną z groźniejszych w Warszawie. Sam Rafał S. był numerem jeden na policyjnej liście najbardziej poszukiwanych przestępców. Szukano go przez 10 lat, wystawiono za nim osiem listów gończych i dwa Europejskie Nakazy Aresztowania. Został zatrzymany w maju 2011 r.. W październiku 2011 roku sąd skazał go na karę 5,5 roku więzienia za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą śródmiejsko-wolską.

W lutym 2012 roku ruszył jego kolejny proces, w którym jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa Tomasza S., pseud. Komandos. Zamachu dokonano 31 maja 2002 r. w centrum handlowym Klif w Warszawie na oczach około 100 osób. Zginęło wtedy dwóch gangsterów, trzeci został ranny. Komandos uciekł, ale zastrzelono go kilka miesięcy póniej - w sierpniu 2002 r. - na stacji benzynowej przy ul. Radzymińskiej.

PAP/mz

Czytaj także: