W stawie w Parku Szczęśliwickim utonął człowiek. Jak informuje straż pożarna, mężczyzna, który widział, że doszło do tragedii, prosił przechodniów o pomoc. Jednak nikt nie chciał mu uwierzyć, bo było od niego czuć alkohol.
- Około godziny 14 mężczyzna siedzący na brzegu Glinianki Szczęśliwickiej zauważył, że do wody wszedł inny mężczyzna i od dłuższego czasu nie wypłynął. Jego uwagę przykuły bąbelki powietrza widoczne na tafli wody. Postanowił prosić o pomoc przechodniów - relacjonował w rozmowie z tvnwarszawa.pl Grzegorz Trzeciak z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
I dodał, że nikt nie chciał pomóc mężczyźnie, prawdopodobnie dlatego, że czuć było od niego alkohol. Jak przekazał Trzeciak, dopiero o 15.47, czyli po ponad półtorej godzinie od zdarzenia, straż dostała anonimowe zgłoszenie o topielcu.
- Nurkowie ze straży pożarnej wydobyli ciało 55-letniego mężczyzny, a obecny na miejscu lekarz pogotowia stwierdził zgon - poinformował strażak. Straż zakończyła już swoje działania. Teraz na terenie pracują policja i prokuratura.
- Całe miejsce jest ogrodzone taśmą. Wokół stawu rozstawiono tabliczki zakazujące pływania z napisem "czarny punkt wodny". Widzę czarny worek z ciałem za policyjnym parawanem – podsumował reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
mn/b