Doniesienia z Bielan brzmiały dramatycznie. Na policję zadzownili pasażerowie, czekający na autobus przy Dzierżoniowskiej. Informowali, że jest tam mała dziewczynka, która z przejęciem opowiada o tym jak została porwana i udało jej się uciec. Dodawali, że dziecko rzeczywiście skrępowane jest taśmą.
"Chciała zwrócić na siebie uwagę"
Na miejscu szybko zjawiło się pogotowie, 11 radiowozów i funkcjonariusze z psami: - Policjanci chodzą z dziewczynką po okolicy, a dziecko pokazuje różne miejsca - relacjonował Marcin Gula, reporter tvnwarszawa.pl.
Psy nie podjęły jednak żadnego tropu, a cała akcja trwała tylko kilkadziesiąt minut. Szybko okazało się, że 10-latka wymyśliła sobie historię z porwaniem i nawet sama, odpowiednio się ucharakteryzowała, żeby być bardziej przekonującą.
- Wszystko wskazuje na to, że dziewczynka wprowadziła policję w błąd, bo pokłóciła się z mamą i chciała zwrócić na siebie uwagę - wyjaśnia na gorąco Elwira Brzostowska z bielańskiej policji.
Dziewczynka została zabrana przez policję.
10-latka postawiła na nogi stołeczną policję
ran