"Musimy robić rzeczy, które są uciążliwe, żeby nie dało się nas ignorować". Ostatnie Pokolenie znów na Wisłostradzie

Ostatnie Pokolenie blokowało w niedzielę Wisłostradę
"20 procent Polaków jest zagrożonych wykluczeniem transportowym"
Źródło: TVN24

Kilkunastu aktywistów blokowało po raz kolejny Wisłostradę. Ostatnie Pokolenie domaga się spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Podaje też, kiedy będzie na niego czekać w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - Musimy robić rzeczy, które są uciążliwe, żeby nie dało się nas ignorować - tłumaczyli formę protestu.

"Dziś o godz. 12 kilkanaście osób po raz kolejny zablokowało Wisłostradę, Ostatnie Pokolenie oczekuje spotkania z Donaldem Tuskiem w środę 11 grudnia o godz. 12 w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów" - podali aktywiści na portalu X.

Aktywiści blokowali ulicę Czerniakowską, tuż przed skrzyżowaniem z Bartycką.

Aktywiści: transport regionalny umiera

- Blokujemy ulice, bo Tusk doprowadzi zaraz Polskę i świat do zapaści klimatu. On cały czas napędza emisję. Wydaje 300 miliardów na rozbudowę autostrad, kiedy transport publiczny umiera. Kiedy transport regionalny umiera. Coraz więcej miast nie ma dostępu do transportu publicznego. 20 procent Polaków jest zagrożonych wykluczeniem transportowym. Martwi mnie to i troszczę się po prostu o ludzi, którzy będą umierać i już umierają przez zmiany klimatu - mówił protestujący Tymoteusz Baranowski.

Przyznał też, że forma protestu jest uciążliwa, ale "nie będzie to bardziej uciążliwe niż kryzys klimatyczny, który już jest". Stwierdził, że protestuje już od czterech lat, a marsze nie przynosiły dotąd efektów, bo politycy, którzy na nie przychodzą "robią sobie tylko zdjęcia". - Musimy robić rzeczy, które są uciążliwe, żeby nie dało się nas ignorować - skwitował.

- Minęły dwa tygodnie blokad Wisłostrady. Ja jestem tutaj już chyba piąty raz w ciągu dwóch tygodni i chcę powiedzieć, że jest mi ogromnie przykro i ogromnie źle z tym, że muszę tu być i muszę to robić dzisiaj. Przepuściliśmy karetkę, przepuściliśmy grupę Mikołajów jadących do domu dziecka, by dać dzieciom prezenty dlatego, że my naprawdę nie jesteśmy tu po to, żeby utrudniać dojazd do pracy czy lekarzy - mówiła z kolei Julia Keane, rzeczniczka Ostatniego Pokolenia.

- Ja to śledzę jako starszy człowiek i mnie obrona klimatu bardzo interesuje. Mam dzieci, mam wnuki. I uważam, że cel jest szlachetny, tylko nie tą metodą. Nie wolno. Już z uwagi na wiek nie jeżdżę samochodem, ale zdaję sobie sprawę, że jak jestem rozpędzona, nawet "60" jadę, to mogę nie wyhamować. Nie wolno tak zagrażać. Siadanie na jezdni zagraża i im i nam. Kierowcom i ludziom - mówiła mieszkanka Warszawy, która przechodziła w niedzielę w okolicy miejsca protestu. Jej zdaniem takie akcje powinny być wcześniej zgłaszane przez aktywistów.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ostatnie Pokolenie. Chuligańskie wybryki czy uprawnione obywatelskie nieposłuszeństwo?

Dlaczego protestują?

Aktywiści podczas blokady Wisłostrady 4 grudnia zapowiedzieli, że będą protestowali do skutku i że chcą spotkania z premierem Donaldem Tuskiem.

Członkowie i członkinie organizacji tłumaczą, że protestują w ten sposób przeciwko bierności polskiego rządu w sprawie kryzysu klimatycznego. Ostrzegają, że ta bardzo obciążona ruchem stołeczna arteria będzie stałym miejscem obywatelskiego oporu. Blokady urządzane są tam w porannym szczycie, ale zdarza się, że także po południu.

Aktywiści i aktywistki żądają szybkiego spełnia dwóch głównych postulatów: przekazania wszystkich środków z budowy dróg ekspresowych i autostrad na transport publiczny oraz wprowadzenia biletu za 50 złotych miesięcznie na transport regionalny w całym kraju.

Czytaj także: