W ramach budżetu obywatelskiego, w Dolinie Służewieckiej powstanie plac zabaw za ponad milion złotych. Mieszkańcy okolicy są przeciwni inwestycji: twierdzą, że nikt nie konsultował z nimi pomysłu, a budowa zniszczy charakter parku. - Kochamy to miejsce i wierzymy, że ktoś w końcu zwróci uwagę, że nasze zdanie też się liczy - mówią.
Na początku tygodnia do dzikiego dotychczas Parku Dolinka Służewska wjechały koparki. Teren został ogrodzony. Plac zabaw to jeden z wygranych projektów ogólnomiejskich budżetu obywatelskiego pt. "Ogrody deszczowe i naturalne place zabaw na terenie m.st Warszawy, w tym plac zabaw w Parku Dolina Służewiecka".
Według szacunkowego kosztorysu przedstawionego przez autora projektu w budżecie obywatelskim, plac zabaw, razem z dokumentacją, wykonaniem i utrzymaniem, miał kosztować około dwóch milionów złotych. Jak podaje Zarząd Zieleni, ostatecznie jednak firma Remondis wybuduje go za ponad 1,1 miliona złotych. Dokumentacja budowlano-techniczna kosztowała zaś miasto przeszło 43 tysięcy złotych.
Części mieszkańców okolicy nowa inwestycja zupełnie nie cieszy. Wręcz przeciwnie - od czerwca, kiedy tylko dowiedzieli się o planach, próbują zrobić wszystko, żeby je powstrzymać. Jak mówi nam Katarzyna Szustka z "Przyjaciół Dolinki" w sierpniu do stołecznego ratusza złożyli oni ponad dwa tysiące podpisów sprzeciwu wobec inwestycji. Ich zdaniem, wszystko na nic. - W poniedziałek minął ustawowy termin rozpatrzenia - zero odpowiedzi. Zarząd Zieleni w tym czasie zdążył wyłonić Remondis na wykonawcę prac. W poniedziałek podwykonawca tej firmy wjechał na teren parku - zaznacza Szustka.
W piątek na konferencji prasowej prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego pojawił się przedstawiciel "Przyjaciół Dolinki" Michał Korkuć. Osobiście wręczył petycję prezydentowi.
Mieszkańcy przekonują, że nikt nie przeprowadził konsultacji ani z nimi, ani z mieszkańcami innych dzielnic. A był to jeden z punktów wpisanych do opisu projektu w budżecie obywatelskim. - Zarząd Zieleni powołuje się w kwestii Służewa na konsultacje sprzed pięciu lat. W ich protokole można sprawdzić, że trzy projekty przedstawione wtedy przez miasto zostały odrzucone w atmosferze całkowitego sprzeciwu mieszkańców. A wobec ostatniej koncepcji od tego czasu nie zostały poczynione żadne deklaracje, a projekt upadł z powodu braku środków. Odkopywanie z tego projektu jednego slajdu dotyczącego naturalnych placów zabaw jest nieetyczne i przeczy jakimkolwiek przejawom rozsądku. W ciągu pięciu lat osiedle oraz infrastruktura bardzo się zmieniły. Powstały nowe place zabaw, których obecnie jest 16 w najbliższej okolicy, siłownie plenerowe, fontanny, konstrukcje wspinaczkowe – wylicza Szustka.
Zaznacza też, że projekt pt. "Ogrody deszczowe i naturalne place zabaw na terenie m.st Warszawy, w tym plac zabaw w Parku Dolina Służewiecka" w ogóle nie powinien znaleźć się w głosowaniu na poziomie ogólnomiejskim, bo - zdaniem mieszkańców - stoi w sprzeczności z uchwałą Rady Warszawy z dnia 11 kwietnia 2019 roku dotyczącą budżetu obywatelskiego. W paragrafie 5 czytamy: "przez projekty na poziomie dzielnicowym rozumie się projekty, które są zlokalizowane na terytorium jednej dzielnicy". W tym przypadku na projekt, który dotyczy głównie mieszkańców Służewa, mogli jednak głosować wszyscy Warszawiacy, bo objął on też ogrody deszczowe i place zabaw zlokalizowane na terenie kilku dzielnic.
"Projekt był konsultowany społecznie i to dwukrotnie"
Jednak zdaniem rzeczniczki Zarządu Zieleni Anny Stopińskiej koncepcja zagospodarowania parku pokrywa się z tą wypracowaną w konsultacjach społecznych w 2015 roku. - W raporcie podsumowującym wskazano potrzebę "stworzenia przestrzeni zabawowej dla dzieci w oparciu o place zabaw o charakterze naturalnym wg wytycznych opracowanych na zlecenie Urzędu m.st. Warszawy w 2014 r. przez prof. M. Kosmalę w możliwie największym oddaleniu od zabudowy mieszkaniowej". Ponadto lokalizacja placu zabaw jest zgodna z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Parku Dolinka Służewska - podkreśla Stopińska.
Twierdzi też, że za formę konsultacji społecznych można uznać głosy, które projekt uzyskał w głosowaniu w budżecie obywatelskim. - Zagłosowało na niego 10 751 mieszkańców. Już na tym etapie specjalnie zaproponowana została zmiana nazwy projektu, tak aby mieszkańcy mieli pełną wiedzę na temat jego zakresu. W komentarzach "Co sądzisz o tym pomyśle?" na stronie projektu w czerwcu zeszłego roku nie pojawiła się żadna negatywna opinia dotycząca lokalizacji w Parku Dolinka Służewska - zauważa Stopińska.
Według urzędników, projekt był więc konsultowany społecznie i to dwukrotnie: w 2015 roku i w 2019 roku, w budżecie obywatelskim. Procedura uchwalania planu także obejmuje udział mieszkańców.
"Chcemy zachować naturalny charakter parku"
Mieszkańcy chcieliby zamiast tego zachować naturalny charakter dolinki. Obawiają się, że budowa go naruszy. Nawet po pobieżnym przejrzeniu wspominanego już raportu po konsultacjach społecznych z 2015, widać, że wśród 200 ankiet przesłanych przez mieszkańców, przebijają się głosy przeciwne "zabetonowaniu dolinki". Mieszkańcy proszą, aby zachować jej naturalny charakter. Jest tam też 126 głosów wprost sprzeciwiających się budowie "placu zabaw dla dzieci młodszych / dla dzieci starszych / toru do nauki jazdy na rowerze / zespołu boisk".
- To jest pozostałość prawdziwej doliny rzecznej, co jest unikalne w skali Warszawy. Do tego to jedyny tak dobrze zachowany fragment doliny rzeki na terenie stolicy, gdzie mamy duże zróżnicowanie siedlisk, więc występuje tu duża liczba gatunków roślin i zwierząt. W tej chwili dolinka posiada wydłużony kształt, a budowa placu zabaw rozdzieli park na dwie części, co wiąże się z poważnym ryzykiem utraty charakteru korytarza ekologicznego, z którego korzystają ssaki i ptaki. Dzisiaj na spacerach spotkamy tu bociana czarnego, bobry, trzciniaki, kapturki, piegże, modraszki, bogatki, mazurki i szpaki, a także śmieszki, rybitwy rzeczne, dzięcioły, zięby i kwiczoły - wylicza Szustka.
Zdaniem przeciwników inwestycji, budowa placu stoi stoi też w sprzeczności z raportem przyrodniczo-środowiskowym BioBlitz przeprowadzonym w ubiegłym roku. - Raport wskazuje między innymi, że należy zachować mozaikowość terenu i wszystkich typów siedlisk oraz ograniczyć prace utrzymaniowo-pielęgnacyjne - zauważa nasza rozmówczyni.
Urzędnicy twierdzą jednak, że działania na terenie parku są zgodne z wnioskami raportu BioBlitz. - Lokalizujemy elementy zabawowe w wybranych obszarach, zachowując najcenniejsze tereny dla przyrody. Strefa sprawnościowa placu zabaw będzie częściowo oddzielona grupami krzewów i niską palisadą z palików robiniowych, aby ograniczyć przemieszczanie się dzieci w kierunku terenów cennych przyrodniczo. Komunikacja pomiędzy dwoma strefami placu zabaw kierowana będzie poprzez łącznik wykorzystujący istniejący przedept, aby zminimalizować nadmierne wydeptywanie przez użytkowników wartościowych fragmentów parku nawiązujących do łęgu - argumentuje Stopińska i dodaje, że po wykonaniu placu zabaw ponad 90 procent parku wciąż będą stanowiły powierzchnie biologicznie czynne.
Rzeczniczka odniosła się też do wielkości planowanego placu zabaw, którego powierzchnia w obrysie ma zająć hektar. - Nawierzchnia znajdzie się wyłącznie pod urządzeniami, gdzie jest to wymagane przez przepisy, czyli pod obiektami, których strefa upadku jest większa niż jeden metr. Będzie ona jednak wykonana z naturalnych materiałów - piasku i zrębków drewnianych. Ujęta w projekcie powierzchnia jednego hektara to tylko zakres projektowanego placu zabaw, łącznie z jego niezagospodarowanymi częściami. Przy czym zakres projektowanego placu zabaw stanowi zaledwie cztery procent powierzchni parku, który w sumie ma 26 hektarów - podkreśla.
Zapewnia, że teren placu zabaw znajdzie się poza obszarem cennych przyrodniczo drzew; żadne z nich nie zostanie też usunięte, a wręcz przeciwnie - pojawić się mają nowe drzewa owocowe, krzewy i byliny.
Nie składają broni
To jednak "Przyjaciół Dolinki" nie przekonuje. Już raz oprotestowali powstającą inwestycję podczas pokojowego spaceru, który odbył się 21 listopada 2020. I zapowiadają, że jak trzeba będzie, to wyjdą jeszcze raz. Chociaż ciężki sprzęt wjechał już na teren dolinki, oni nie składają broni.
- Nie poddamy się, bo kochamy to miejsce i wierzymy, że wygramy tą walkę i ktoś w końcu zwróci uwagę, że nasze zdanie też się liczy – zapowiada Szustka.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl / Zarząd Zieleni