Piątek należeć będzie do młodej polskiej sceny jazzowej. W sobotę posłuchamy gwiazd ze Stanów Zjednoczonych i Skandynawii. A niedziela pokaże, jak różne oblicza może mieć saksofon. Tak w największym skrócie przedstawia się tegoroczny festiwal Jazz Jamboree.
Na program tegorocznej, 65. już edycji Jazz Jamboree składa się 10 koncertów zaplanowanych na trzy dni (27-29 października).
Nadchodzi polski hipjazz
Dwa poprzednie festiwale rozpoczynał wieczór poświęcony zasłużonemu dla polskiego jazzu artyście, który prezentował przekrój swojej twórczości. W 2021 roku bohaterem był Zbigniew Namysłowski, dla którego ten występ stał się swego rodzaju muzycznym testamentem. Wybitny saksofonista zmarł kilka miesięcy później. W 2022 centralną postacią gali był basista Krzysztof Ścierański, a w tym roku głównym aktorem miał być gitarzysta Piotr Wojtasik. Jednak, jak otwarcie przyznaje szef Jazz Jamboree Mariusz Adamiak, projekt nie spiął się finansowo, stąd wolta. Zamiast strefy seniora będzie noc młodych pod szyldem "hipjazz". Zagrają zespoły: USO 9001, Siema Ziemia, EABS i Błoto.
- Hipjazz? Domyślam się, że chodzi o hybrydę jazzu z hip hopem, ale słowo hip może oznaczać też coś więcej, jazz jako nową muzykę popularną (nie mylić z tanim popem), przechodzącą na młode pokolenia. Uszy otwarte na to, co się dzieje w muzyce tu i teraz. Takie mam skojarzenia. Jeżeli mam być tego częścią, to czemu nie - mówi mi Marek Pędziwiatr, lider zespołu EABS i jego bardziej zadziornej mutacji, czyli Błota.
Pędziwiatr to dziś najbardziej kreatywny i zapracowany pianista swojego pokolenia. Poza dwiema wspomnianymi grupami, z którymi pojawi się na Jazz Jamboree, gra także na fortepianie solo jako Latarnik, a w Zimie Stulecia realizuje fascynacje elektroniczne. Wieczorową porą wyrywam go na 10 minut ze studia, gdzie nagrywa płytę z wokalistką Pauliną Przybysz. - Każdy z tych zespołów kocham tak samo. Nawet jeśli personalnie mało się różnią, to z każdym jest inna formuła pracy i ostatecznej formy muzyki - opowiada.
I zdradza, że podczas koncertu w Stodole gościem specjalnym będzie Anthony Mills. - To mój wieloletni przyjaciel z Nowego Jorku, obecnie mieszkający w Sztokholmie, szerzej znany jako Toni Sauna. Obecnie pracuję z nim nad nowym projektem w duecie, ale już wcześniej podłączał się pod Błoto. Ostatnio graliśmy koncert, podczas którego jednocześnie śpiewał, rapował i malował obraz na scenie. Będzie ciekawie - zapowiada Marek Pędziwiatr.
Dobrzy znajomi z USA i Skandynawii
Drugi dzień festiwalu rozpocznie amerykańskie trio pianisty Joeya Calderazzo wsparte saksofonem Miguela Zenona. Calderazzo zachwycił warszawską publiczność dwa lata temu, kiedy na tej samej scenie pojawił się jako 1/4 kwartetu Branforda Marsalisa. Zenon też nie po raz pierwszy wyląduje na Lotnisku Chopina. W ostatniej dekadzie co najmniej dwukrotnie zagrał na Warsaw Summer Jazz Days z własnym kwartetem. Czarował oryginalnym brzmieniem, które wyrosło z karaibskich korzeni, kształtowało się w amerykańskich uczelniach i dojrzewało w klubach całego świata w boku takich sław jak Charlie Haden, Antonio Sanchez czy Steve Coleman.
Wieloma współpracami może pochwalić się także Julian Lage. Ale tym razem ten gitarzysta wystąpi w duecie ze swoim nadwornym basistą - Jorge Roederem. Organizatorzy piszą o nich tak: "Julian Lage to dojrzały mistrz i wybitny gitarzysta, którego koncerty wypełnione są muzykowaniem radosnym, komunikatywnym, wirtuozerskim i pełnym lekkości. Jorge Roeder zasłynął jako jeden z najbardziej wszechstronnych i ekspresyjnych basistów w dzisiejszym jazzie. Lage i Roeder twórczo rekapitulują amerykańską historię muzyczną w swoich wspólnych występach, biorąc na warsztat jazz, blues i afro-peruwiańskie korzenie muzyczne basisty".
Wieczór domkną ci, których festiwalowa publika domagała się po zjawiskowym koncercie w 2021. Pojawił się idealny pretekst, bo skandynawskie trio Rymden wydało właśnie nową płytę "Valleys and Mountains". Grupę niezmiennie tworzą pianista Bugge Wesseltoft oraz sekcja rytmiczna nieistniejącego już zespołu E.S.T. - Magnus Öström i Dan Berglund. Muzycy konsekwentnie rozsadzają koncepcję klasycznego jazzowego trio, przede wszystkim za sprawą Wesseltofta, który płynnie porusza się między akustycznym brzmieniem fortepianu i elektrycznym dźwiękiem klawiszy. Wychodząc z nostalgicznych motywów, dociera do mocnego, niemal rockowego finału.
Trzy oblicza saksofonu
Trzeci dzień Jazz Jamboree będzie świętem dla fanów saksofonu. Usłyszymy go w co najmniej trzech barwach: sopranowej, altowej i tenorowej. Tę pierwszą ukaże Adam Pierończyk, bodaj jedyny saksofonista jazzowy, który ma w dyskografii trzy solowe płyty zagrane na sopranie.
- Jestem osobą, która bardzo lubi kontakt z instrumentem, wciąż dużo ćwiczę. Gdybym podliczył czas poświęcony uprawianiu muzyki, to najwięcej spędziłem go właśnie w pracowni, sam na sam z instrumentem. Mniej więcej 10 lat temu pomyślałem, że fajnie byłoby tę organiczną formę przenieść na płytę i na scenę. Tak to się zaczęło, początkowo był to eksperyment, ale okazał się przygodą na całe życie. Zjeździłem z tym projektem sporą część świata, spełniam się w nim - wspomina Adam Pierończyk. I dodaje, że solowy występ na saksofonie sopranowym to wyzwanie artystyczne, ale też fizyczne. - Te 50-60 minut na scenie jest z jednej strony bezlitosne, a z drugiej fascynujące. Mam bezgraniczną wolność, mogę poprowadzić muzykę w takim kierunku, który mi się w danym momencie podoba. Ale też nie mam czasu na odpoczynek, nie mogę nie mieć pomysłu czy się pomylić - opowiada muzyk.
Głębokie brzmienie tenoru nadejdzie wraz z Joshuą Redmanem. Muzyk przybędzie do Warszawy z pierwszą w swoim dorobku płytą nagraną dla wytwórni Blue Note. Album "Where Are We" to muzyczna podróż przez Stany Zjednoczone – tytuł każdego utworu zawiera nazwą dzielnicy, miasta, stanu lub regionu USA. Redman po raz pierwszy nagrał krążek z wokalistką, a była nią Gabrielle Cavassa. Saksofonista mówi o współpracy tak: "To był mój pierwszy raz, kiedy nagrywałem z wokalistką we własnym projekcie. Rozkoszowałem się wyzwaniem odkrywania nowych ról muzycznych dla siebie - nie tylko jako solista i prowadzący, ale także jako wspierający akompaniator i rozmówca".
Na finał usłyszymy saksofon altowy i to w najlepszym wydaniu Kenny’ego Garretta, muzyka, który ma wszystko, by czuć się spełnionym: nienaganny warsztat, kompozytorski polot, współpracę z największymi, półkę pełna nagród (w tym Grammy). Ale Garret ma jeszcze coś, czym w świecie jazzu mogą pochwalić się nieliczni - umiejętność poderwania ludzi z siedzeń. Poświadczyć mogą wszyscy uczestnicy jego koncertu w 2019 roku w Stodole. Nie pamiętam, żeby na koniec ktokolwiek oglądał ten występ z poziomu krzesła. Na co należy się nastawić także tym razem.
- I Redman, i Garrett są mistrzami swojego instrumentu. Cieszę się, że publiczność będzie mogła doświadczyć niemal całej rodziny saksofonów - zauważa Pierończyk, który zapewnia, że na występy kolegów po fachu zostaje i oczekuje na nie z wielką ciekawością.
- Podczas studiów jeździłem dużo samochodem, używanym golfem turbo diesel. To była końcówka epoki kaset magnetofonowych, początek odtwarzaczy płyt kompaktowych w autach. Pamiętam, że płyty Milesa Davisa z Kennym Garrettem były tymi, które najczęściej towarzyszyły mi w długich podróżach. Mam nadzieję, że będzie szansa się poznać i przybić piątkę - podsumowuje saksofonista.
JAZZ JAMBOREE 2023 - PROGRAM:
Piątek, 27 października: USO 9001 Siema Ziemia EABS Błoto + Anthony Mills
Sobota, 28 października: Joey Calderazzo Quartet + Miguel Zenon Julian Lage, Jorge Roeder Duo Rymden
Niedziela, 29 października: Adam Pierończyk Joshua Redman Group + Gabrielle Cavassa Kenny Garrett Quintet
Wszystkie koncerty odbywają się w klubie Stodoła przy Batorego 10.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. organizatora