Wózkiem inwalidzkim wjechał na torowisko na moście Poniatowskiego. Tramwaje stanęły

Wózkiem inwalidzkim po torowisku na Moście Poniatowskiego
Wózkiem inwalidzkim po torowisku, Most Poniatowskiego
Źródło: Mariusz/Kontakt24
W środę na moście Poniatowskiego doszło do nietypowej sytuacji. Po torowisku tramwajowym jechał mężczyzna na wózku inwalidzkim. Tramwaje stanęły w niewielkim korku. Na przystanku Most Poniatowskiego motorniczy i jeden z pasażerów pomogli mężczyźnie bezpiecznie opuścić tory.

Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać mężczyznę poruszającego się elektrycznym wózkiem inwalidzkim po torowisku tramwajowym na moście Poniatowskiego w Warszawie. Nagranie wykonano w środę około godziny 13.30.

- Z daleka zauważyłem, że tramwaje stoją i jedzie przed nimi wózek inwalidzki. Przejeżdżała policja na sygnałach, ale musieli jechać do innego wezwania i nie zatrzymali się - powiedział redakcji Kontaktu24 pan Mariusz, autor nagrania.

Przyznał, że mężczyzna prawdopodobnie wysiadł na przystanku Rondo Waszyngtona. Pan Mariusz twierdzi, że nie ma tam odpowiedniego zejścia dla osób poruszających się na wózku inwalidzkim. - Na tej stacji na rondzie Waszyngtona jest przejście podziemne. Być może ta osoba nie miała go jak opuścić. Mógł tam wysiąść przez pomyłkę. Następny przystanek jest już przy palmie. Prawdopodobnie mógł jechać aż tam - dodał.

Tramwaje były opóźnione

O zdarzenie zapytaliśmy w Tramwajach Warszawskich. Zgłoszenie o sytuacji wpłynęło w środę o godzinie 13.21.

- Mężczyzna poruszał się po torach na elektrycznym wózku inwalidzkim od ronda Waszyngtona w kierunku centrum. Motorniczy zgłosił sytuację i wezwał nadzór ruchu. Przejazd tramwajów w kierunku Śródmieścia był ograniczony. Pięć tramwajów było opóźnionych – poinformował Witold Urbanowicz, rzecznik prasowy Tramwajów Warszawskich.

Jak dodał, mężczyzna zjechał z torów na przystanku Most Poniatowskiego. - Instruktor z nadzoru ruchu wstrzymał tam przejazd. Motorniczy wraz z pasażerem tramwaju przeprowadzili osobę z niepełnosprawnością na chodnik - doprecyzował Urbanowicz. Zaznaczył, że ten mężczyzna nie poniósł żadnych konsekwencji, a sama sytuacja trwała krótko - kilka minut.

O nietypowym zdarzeniu powiadomiona została też policja. Finalnie jednak funkcjonariusze nie interweniowali. - Zgłoszenie zostało odwołane - przekazała podinsp. Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII.

Czytaj także: