W Warszawie w kolejce do piekarni można było stać nawet godzinę.
- U mnie na Woli stoją wciąż, kolejki są na zewnątrz sklepów od samego rana… jak za PRL-u - relacjonowała jedna z mieszkanek. I dodała, że kolejka tworzy się pod piekarnią na rogu Górczewskiej i Młynarskiej, a także na Płockiej.
Zdjęcia kolejek przed piekarniami krążą też po lokalnych grupach na Facebooku. "U mnie na stronach podobna kolejka do piekarni, myślałam, że wczoraj była duża, bo na zewnątrz z 8 osób stało, a w środku też mieści się z 10. Ale dzisiaj to na zewnątrz ze 30 było" - napisała jedna z internautek na profilu Bródno na Facebooku, pod postem, przedstawiającym kolejkę przy ulicy Łabiszyńskiej.
Długą kolejkę skomentował inny z użytkowników. "Musiałbym zwariować. Jest masa innych sklepów, gdzie kupię od ręki, bez stania jak za komuny" - zaznaczył. Kolejny z internautów, pod tym samym postem, opisał sytuację na Mokotowie. "Na Mokotowie to samo do cukierni. Makowców zabrakło przed 11.00" - napisał.
Niektórzy z internautów nawiązali do starych czasów. "Jakieś 40 lat temu stałem w takiej kolejce po pieczywo do piekarni na Tarnowieckiej. Stało się ok. 2 godzin. Chleb był tak gorący, że przetapiał torby foliowe. Dziś poszedłem o 6.45 i byłem drugi w kolejce znaczy to, że pół Grochowa pojechało do domu" - napisał na profilu Bródno. Kolejki tworzyły się też przed piekarnią na bazarku przy Rembielińskiej.
Wielu klientów odwiedziło też piekarnię na Białołęce. - Od rana do godziny jedenastej nie mogłyśmy z koleżanką nawet odejść od kasy. Sprzedałyśmy prawie wszystko, ale co roku przed świętami jest to samo - powiedziała jedna z ekspedientek piekarni przy Skarbka z Gór.
Autorka/Autor: mg/tok
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: profil Bródno/Facebook