Na jagody, a jakże, ale pieszo lub rowerem. W przeciwnym razie grozi nam kara grzywny i tarapaty, w jakie wpadł 18-latek z woj. warmińsko-mazurskiego. Jego auto utknęło w rowie, o pomoc musiał prosić leśników.
Strażnicy leśni przypominają: do lasu nie można wjeżdżać samochodem i to nie tylko w sezonie letnim, ale przez cały rok. Mówi o tym art. 161 kodeksu wykroczeń:
„Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nienależącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, podlega karze grzywny”.
Takie pojazdy mają dużą łatwość zaprószenia ognia, szczególnie w sezonie letnim, gdy ściółka jest wyjątkowo sucha. Ponadto niszczą lokalne ekosystemy i płoszą zwierzynę.
Chcieli grzybów
Złamanie zakazu w najlepszym przypadku kończy się grzywną, w najgorszym uszkodzeniem auta. Ku przestrodze leśnicy podają przypadek chłopaka, którego volkswagen golf, zawisł na skraju leśnej drogi po nieudanej próbie cofania.
- Przyjechałem z mamą na grzyby, cofałem i wjechałem do dołu. Teraz nie mogę wyjechać - tłumaczył się strażnikom 18-latek.
Ci przy pomocy liny holowniczej podczepili golfa do swojego samochodu terenowego i wyciągnęli na drogę. A potem wręczyli mandat.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: lasy.gov.pl