Pewnego letniego wieczora padał deszcz. Usiadłam pod dębem, osłonięta rozłożystymi gałęziami. Rosnący wokół jego bracia ciemnymi koronami oddzielili od deszczu świat leżący u ich stóp. Dęby były potężne i piękne, tak bardzo, że obudziły we mnie pierwotny, czysto pogański podziw. Setki lat chroniły zwierzęta i ludzi przed deszczem, obdarzały wewnętrznym spokojem, dawały poczucie obrony przed złem.