Resztki krawędzi podłogi i wielkie czarne rozpadlisko - tak wyglądał pokój w jednym z domów na Florydzie, pod którym w lutym nagle otworzył się 20-metrowy lej krasowy, pochłaniając śpiącego mężczyznę. Ciała Jeffa Busha nie udało się odnaleźć. - W głowie ciągle słyszę jego głos proszący mnie o pomoc - mówi jego brat.
Telewizja CNN opublikowała nagranie unikalne nagranie z wnętrza prawie 20-metrowego leja krasowego, który otworzył się pod jednym z domów w Tampie na Florydzie. Pochłonął całą sypialnię i śpiącego w niej 37-letniego Jeffa Busha.
Próbował ratować brata
Na ratunek skoczył mu brat Jeremy, który usłyszał krzyki. Jednak było juz za późno i nie zdołał nic zrobić. Jemu samemu wydostać się na stabilny grunt musiała pomóc policja, która przybyła na miejsce, zawiadomiona przez innych domowników.
Teraz po raz pierwszy od tragicznej nocy Jeremy Bush obejrzał nagranie wnętrza leja. Zrobiono je za pomocą kamery umieszczonej na długim wysięgniku. Widać na nim ogromną czarna jamę otoczoną resztkami krawędzi podłogi. - Wow, nawet nie widać łóżka. Wygląda zupełnie inaczej niż wtedy. Nie ma już przedmiotów, które widziałem, próbując ratować brata - opowiadał.
"Nie wydawał się taki głęboki"
Miejscowe władze zdecydowały o przerwaniu poszukiwań ciała Jeffa Busha. Okazało się to zbyt niebezpieczne, bo jama się powiększała. Jeremy Bush powiedział, że dopiero teraz zrozumiał, dlaczego nie odnaleziono ciała jego brata.
- Gdy pierwszy raz byłem w leju, nie wydawał się taki głęboki. Dopiero po obejrzeniu tego nagrania widzę, że wygląda on tera zupełnie inaczej - przyznał.
Dom został zburzony, a lej zasypano. O tragedii przypominają kwiaty złożone przy ogrodzeniu otaczającym to miejsce. W pobliżu znajdują się tabliczki ostrzegające przed niebezpieczeństwem. - Cały czas o nim myślę... A w głowie ciągle słyszę jego głos proszący mnie o pomoc. To bardzo trudne doświadczenie - powiedział Jeremy Bush.
Usłyszeli krzyki, zobaczyli jamę
Do tragicznego wypadku doszło nagle 28 lutego późnym wieczorem. W tym czasie w domu przebywało pięciu dorosłych i dwuletnie dziecko. Mieszkańcy usłyszeli krzyki dobiegające z pokoju Jeffa. Kiedy tam wpadli, zobaczyli, że podłoga w nim po prostu się otworzyła. Z jamy wystawał tylko fragment materaca. Nie mogli zobaczyć Jeffa, ale słyszeli odgłosy dobiegające z zapadliska.
Mimo wielogodzinnych poszukiwań z pomocą kamer i urządzeń nasłuchowych mężczyzny nie udało się zlokalizować. Po dwóch dniach uznano go za zmarłego.
Autor: js/ ola / Źródło: CNN