Dwóch naczelników policyjnego lotnictwa pilotuje śmigłowce, egzaminuje i kontroluje innych pilotów, ale nad nimi samymi nie ma zewnętrznej kontroli. Jak doszło do tego, że policyjne lotnictwo od lat funkcjonuje w prawnej "szarej strefie"?
"To, że nie doszło wtedy do tragedii - to cud" - tak o groźnym incydencie z udziałem policyjnego Black Hawka podczas pikniku w Sarnowej Górze mówią dwaj bardzo doświadczeni policyjni piloci. W rozmowie z dziennikarzami TVN24 stawiają mocne zarzuty m.in. szefostwu policyjnego lotnictwa. Piotr Świerczek i Robert Zieliński poprosili policję o odniesienie się do nich.