Zgwałcony przez księdza dziewięciolatek "wspólnikiem w grzechu". Tak uznał kościelny sąd

Aktualizacja:
[object Object]
"Sąd biskupi i sekret papieski". Pierwsza część reportażuSuperwizjer TVN
wideo 2/2

Mariusz Milewski miał dziewięć lat, kiedy po raz pierwszy został zgwałcony przez księdza. Po latach, kiedy zdecydował się opowiedzieć o swojej krzywdzie, trafił przed sąd biskupi. Okazało się, że według tego gremium "był wspólnikiem w grzechu cudzołóstwa". Reportaż "Superwizjera" TVN24.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM W TVN24 GO>

W 2000 r. Mariusz Milewski nie mógł doczekać się swojej pierwszej komunii świętej. Do uroczystości w parafii świętego Jakuba Apostoła w Ostrowitem przygotowywał się wiele miesięcy - marzył, żeby w przyszłości zostać księdzem.

Wspomina, że jedna z pań dawała dzieciom role. – Każdy chciał ją mieć, żeby coś powiedzieć. Żeby czuć się ważnym – podkreśla. – Miałem tych ról troszkę, więc dla mnie to też było mega wyróżnienie. Bardzo chciałem, żeby ksiądz był dumny – dodaje.

Mężczyzna opowiada reporterkom "Superwizjera", że "chciał być w kościele jak nigdzie na świecie". – Nie tak, jak wszyscy wierni w ławkach, ale służyć do mszy i być bardzo mocno w ten kościół zaangażowany – tłumaczy.

Ksiądz Jarosław P. uczył go religii

Księdza Jarosława P. poznał rok wcześniej – uczył go religii w szkole podstawowej. Parafianie chwalili proboszcza za zaangażowanie w zbieranie pieniędzy na kościół i szczególną, wręcz ojcowską troskę, którą obdarzał ministrantów.

- Był to dla mnie wzór człowieka, którego trzeba naśladować i którego trzeba słuchać. To była taka ojcowska troska, która tak naprawdę nie może znaczyć nic złego – mówi Milewski.

Do szkoły Mariusz często chodził głodny. W domu nie było łazienki. Rodzice utrzymywali się z zasiłków z pomocy społecznej, o której wsparcie niejednokrotnie prosił sam Mariusz. Dbał też o to, by zdobyć drewno na opał dla siebie i młodszych sióstr.

Ksiądz Jarosław P. dobrze wiedział, w jakich warunkach wychowuje się chłopiec. Dlatego często zapraszał go na plebanię – karmił i udostępniał łazienkę.

"Powiedział, że o tym nie mogę nikomu powiedzieć"

Milewski wspomina, że po pierwszej komunii świętej był ministrantem w kościele w Wardęgowie. - Ksiądz zaprosił mnie na plebanię. Kazał mi się położyć do swojego łóżka. Kazał mi zamknąć oczy. Odsunął kołdrę i zaczął mnie dotykać w miejscach intymnych - opowiada. - Później zaczął brać mojego członka do swoich ust. Ja nawet chyba nie miałem siły, żeby uciekać. Byłem sparaliżowany. I on doprowadził mnie do orgazmu wtedy – wyznaje.

- Dał mi plik katolickich gazetek i wtedy, jak opuszczałem tę sypialnię, powiedział, że o tym, co się tam zdarzyło nie mogę nikomu powiedzieć, bo ludzie nas wezmą na języki - mówi Mariusz Milewski.

Podkreśla, że "dzieci powinny mieć oparcie w rodzicach". – A u nas niestety tak nie było – przyznaje. Ojciec stracił pracę, a matka pracowała tylko do momentu, kiedy Mariusz się urodził. – Nigdy nie było między nami rozmowy – mówi.

Matka Mariusza myślała, że ksiądz Jarosław P. to dobry człowiek. Przypomina sobie, że z księdzem można było porozmawiać. – I ja nie widziałam tego, że taki zły człowiek będzie – przyznaje. Mariusz potwierdza, że jego rodzice nic nie wiedzieli.

Po pierwszym spotkaniu ksiądz Jarosław wielokrotnie zapraszał Mariusza na plebanię. – Ksiądz włączał filmy pornograficzne i tam były też stosunki analne, i on bardzo dążył do tego, żeby to też się wydarzyło między mną a nim – opowiada Mariusz Milewski. – Wyjął jakiś dziwny płyn z szafki i mówił, że zrobi tak, że nie będzie bolało. Ja byłem tym wszystkim przerażony – podkreśla.

- Mówiłem mu, że mnie boli – wspomina, ale - jak mówi - ksiądz zapewniał go, że za chwilę ból ustąpi. – Pamiętam, że ten ból czułem nawet chyba przez tydzień – dodaje mężczyzna. Nie pamięta, ile dokładnie wtedy miał lat, ale ponieważ to było jego drugie lub trzecie spotkanie z księdzem, to mógł mieć wtedy dziesięć lat.

Mieszkańcy Ostrowitego, którzy nieoficjalnie zdecydowali się porozmawiać z reporterkami "Superwizjera" przyznają, że mieli podejrzenia co do księdza Jarosława. Jedna z kobiet podkreśla, że od samego początku wydawało się jej, że "jest coś nie tak". – Mój kuzyn przebywał na plebanii, jak były remonty plebanii, ksiądz lubił sobie wypić, a to za tyłek go złapał – mówi.

- Coś z księdzem było nie tak, bo słyszałem, że chłopaków próbował przebierać na zakrystii i takie bajery, że się za chłopców brał – wtóruje mieszkający w Ostrowitem mężczyzna.

"Wspólnik grzechu cudzołóstwa"

W wieku 21 lat Mariusz opowiedział biskupowi toruńskiemu Andrzejowi Suskiemu o molestowaniu, jakiego dopuścił się ksiądz Jarosław P.

Proces księdza przed sądem kościelnym rozpoczął się kilka miesięcy po oficjalnym zgłoszeniu. Trwał trzy lata. Ksiądz został uniewinniony, jak napisano w wyroku: "W imię Pańskie. Amen".

W listopadzie 2016 roku Sąd Rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim uznał księdza Jarosława P. za winnego molestowania seksualnego i skazał go na trzy lata więzienia. W czerwcu 2017 roku Sąd Okręgowy w Elblągu podtrzymał wyrok pierwszej instancji. W lutym 2019 roku Sąd Najwyższy odrzucił złożony przez sprawcę wniosek o kasację.

Adwokat Milewskiego mecenas Laszlo Schlesinger uważa, że wyroki sądów, kościelnego i powszechnego, tak znacząco różniły się od siebie, bo "biegli przed sądem biskupim nie pojawili się".

- Tam nie dostrzeżono konieczności przeprowadzenia szeregu dowodów, które zostały przeprowadzone przed sądem państwowym, które miały uwiarygadniać zeznania pokrzywdzonego - tłumaczy mecenas. Przyznaje, że "nie ma pojęcia, po co jest sąd biskupi".

"Sekret papieski"

W kurii toruńskiej Mariuszowi wielokrotnie odmówiono prawa do przejrzenia kościelnych dokumentów, bo akta spraw o pedofilię objęte są tak zwanym sekretem papieskim, a decyzję o ich ujawnieniu może podjąć tylko Watykan. Jednak w tej sprawie, wyjątkowo, "sekretu papieskiego" nie udało się utrzymać.

Kościelny wyrok, wraz z uzasadnieniem uniewinnienia księdza, trafił do sądu rejonowego. Ksiądz Jarosław P. chciał go użyć jako jednego z dowodów na swoją niewinność.

Wymienieni na pierwszej stronie wyroku sędziowie powołują się w nim po łacinie na "normae de gravioribus delictis", czyli na wewnętrzne przepisy Kościoła katolickiego – inne niż te, którymi kierują się sędziowie sądów państwowych.

Zasady te niewiele mają wspólnego z Kodeksem prawa karnego. W przeciwieństwie do języka świeckich aktów prawnych, w randze dowodu stawiane są pojęcia takie jak "moralność", "odczucie", "sumienie", które uzasadniają wiarygodność zeznań świadków, przychylnych oskarżonemu księdzu.

W sądach biskupich sędziowie, czyli księża mianowani przez biskupa, nie muszą mieć bezpośredniego kontaktu z uczestnikami procesu. Świadkowie przysięgają na Biblię, a księża wydają wyrok poprzez głosowanie zgodne z własnym sumieniem. Najwyższą karą, jaką może wymierzyć sąd biskupi, jest wydalenie ze stanu duchownego.

Wyrok w sprawie Jarosława P. dotyczy "nadużycia seksualnego przeciwko osobie małoletniej i rozgrzeszenia wspólnika w grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu" – chodzi o grzech cudzołóstwa. Tym wspólnikiem w grzechu cudzołóstwa miał być dziewięcioletni Mariusz Milewski.

Według relacji Mariusza, oskarżony po każdym zgwałceniu spowiadał go z tego, co mu robił. Dziecko musiało się spowiadać oprawcy z tego, że popełniło z nim grzech cudzołóstwa.

Zeznania świadków

Tuż pod nazwiskami adwokata księdza oraz trzech sędziów, ekspertów od prawa kanonicznego, znajdują się 22 strony uzasadnienia, w którym sędziowie umieścili cytaty zeznań jedenastu świadków. Wielokrotnie przytaczane były opinie dyrektora katolickiej szkoły, do której chodził Mariusz.

"Mam wychowanków, którzy mają dziewczyny i sympatię. U Milewskiego nigdy nie zauważyłem, aby miał koleżankę, dziewczynę. Uważam, że emocjonalnie jest związany z płcią męską" – napisano. Mariuszowi udało się znaleźć dyrektora szkoły i zapytać o zeznania, które umożliwiły uniewinnienie pedofila.

- Zeznawałem, zostałem wezwany. Złożyłem przysięgę, więc usta w jakiś sposób mam zamknięte. Mariusz, nie wciągaj mnie w to – zwrócił się dyrektor do pokrzywdzonego. – Ja tej sprawy nie znam. Nie wiem, co między wami było - dodał.

Ksiądz P. podważył też wiarygodność opowiedzianej przez Mariusza historii, mówiąc, że "wypracował sobie postawę 'brania na litość'. (…) Dążył do wzbudzenia zainteresowania swoją osobą ludzi majętnych i wpływowych. (…) Szybciej od pracy fizycznej, zarobkowej (…) wolał poszukiwać kogoś, kto mu pomoże materialnie".

Zapytany o te stwierdzenia, ksiądz się wyparł. – W życiu. Ja nie wiem, czy jest (w dokumentach), czy nie ma, po prostu ja ci współczuję, jeżeli tak było – powiedział Mariuszowi.

Jadwiga K., znajoma oskarżonego księdza Jarosława P., która przez miesiąc uczyła religii dziesięcioletniego Mariusza zeznała, że "Milewski to bardzo skomplikowana postać". "Uważam, że jest skłonny do konfabulacji. (…) Jest zdolny do niszczenia człowieka. (…) Kłamał w sklepie, jeśli chodzi o talony, które dostawał od ośrodka pomocy społecznej" – zeznała. Chłopcu zarzuciła też "utylitarne posługiwanie się kłamstwem".

- Ja myślę, że nie kłamałam – mówi teraz w rozmowie z Mariuszem. – Ja myślę, że to jest temat już zamknięty. Jeżeli czuje się pan, że oczerniałam, to przepraszam najmocniej – deklaruje. Wsiadając do samochodu rzuca, że nie chce z Mariuszem rozmawiać, bo spieszy się na lekcje.

Jedynym świadkiem, który jednoznacznie powiedział, że wierzy Mariuszowi i bezpośrednio od niego wie o molestowaniu, była nauczycielka z lokalnej szkoły. Ciężko przeżywała nie tylko krzywdę Mariusza, ale i cały proces przed sądem biskupim. - Jak przyjechali tutaj przesłuchiwać mnie, jak zasiedliśmy wspólnie do stołu, do rozmowy, to pierwsze, co mówię "proszę wybaczyć". Ja się rozpłakałam. Mówię: "to jest dla mnie tak potwornie trudne, że dajcie mi chwilę czasu". Boleję nad tym, że nie wiedziałam wcześniej – opowiada.

"Bazowałem na materiale dowodowym"

By podważyć wiarygodność nauczycielki, która sprzyjała ofierze, sędziowie poświęcili prawie dwie strony uzasadnienia wyroku na opis jej konfliktu z księdzem.

Adwokat Laszlo Schlesinger, który zaoferował swoją pomoc Milewskiemu w walce przed sądem państwowym, nigdy wcześniej nie miał do czynienia z tak nieprofesjonalnym podejściem do prawa.

- Mariusz Milewski nie przyszedł do mnie wprost z prośbą ani ze zleceniem, żebym wszczął postępowanie przed sądem, przed organami państwowymi. On przyszedł, szukając pomocy przed sądem biskupim. Według jego subiektywnych odczuć, on nie występował tam w roli ofiary. On się czuł tam atakowany – powiedział adwokat.

W sprawie księdza Jarosława P. orzekali: ksiądz prof. dr hab. Wiesław Kiwior, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego; ksiądz dr hab. Janusz Gręźlikowski, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku i oficjał sądu diecezji włocławskiej. Ksiądz kanonik Mariusz Stasiak, delegat biskupa do spraw ochrony dzieci i młodzieży był pełnomocnikiem Mariusza Milewskiego.

Przewodniczącym składu sędziowskiego był ksiądz Miłosz Wardziński, który w diecezji toruńskiej pełni funkcję promotora sprawiedliwości. W rozmowie z pokrzywdzonym stwierdził, że go rozumie, ale "to nie jest to, że on podjął tę decyzję". - Głosowanie było. Niech mi pan wierzy, to prawo jest tak skonstruowane. Bazowałem na zebranym materiale dowodowym. Gdyby to było dzisiaj, może pan być pewny, że bym skazał – zapewnia ks. Wardzyński.

Przewodniczący i inni księża – sędziowie w sprawie księdza Jarosława P. - napisali w wyroku, że "ocena zebranych środków dowodowych oraz argumentów nie pozwala zatem stwierdzić z moralną pewnością, że ksiądz Jarosław P. popełnił zarzucane mu przestępstwa nadużycia seksualnego przeciwko osobie małoletniej, w konsekwencji zgodnie z kan. 1608 paragraf 4 należy oskarżonego uniewinnić" oraz że "zebrane środki dowodowe wskazują na homoseksualizm Mariusza Milewskiego".

W uzasadnieniu uniewinnienia powołują się na zeznania księdza Jarosława, który w dochodzeniu wstępnym powiedział, że "od dwóch lat jest zaangażowany w pomoc egzorcyście. Musi więc się często spowiadać". Dla sędziów ekspertów prawa kanonicznego, to było podstawą, by napisać później w uzasadnieniu wyroku, że "trudno pogodzić aktywne zaangażowanie w pomoc egzorcyście z zachowaniami stanowiącymi usiłowanie przestępstw, jakich (…) miał dokonać ksiądz Jarosław".

Wniosek trzech profesorów uniwersyteckich był taki, że pomocnik egzorcysty nie byłby w stanie zgwałcić dziecka.

- Te akta otrzymałem pocztą, miałem tam chyba trzy czy cztery tygodnie na zapoznanie się z aktami i wystawienie swojego wotum. I moja rola się na tym skończyła. W moim odczuciu, ja jak czytałem te akta, one były "od Sasa do Lasa". Były rozbieżne mniej więcej. Ci świadkowie też nie wszyscy byli obiektywni w moim odczuciu i ja nie mogłem nabrać przekonania, że na pewno pan był molestowany – mówi ksiądz Janusz Gręźlikowski. – Współczuję oczywiście i jest mi przykro i wstyd za Kościół toruński, że tak to zrobił, bo można było inaczej to zrobić – wyznaje.

"Sąd biskupi i sekret papieski". Druga część reportażu
"Sąd biskupi i sekret papieski". Druga część reportażuSuperwizjer TVN

"To zjawisko pewnie kiedyś też było"

Gdy Mariusz Milewski był ministrantem w sanktuarium maryjnym w Wardęgowie, wielokrotnie odwiedzał je biskup Andrzej Suski, który dobrze znał Mariusza i księdza Jarosława P. Na jego prośbę biskup zmienił nawet statut katolickiej szkoły w Grudziądzu, by Mariusz mógł do niech trafić jako piętnastolatek.

Dziś biskup jest na emeryturze. Mieszka w kamienicy należącej do kurii. Bardzo rzadko wychodzi z domu, nie udziela wywiadów. Nie odpowiada na listy od ofiar księży pedofilów. Dlatego Mariusz spróbował się z nim spotkać spontanicznie, pukając do drzwi.

Biskup Suski rozpoznał Milewskiego i przyznał, że nawet miał nadzieję, że Mariusz zostanie w przyszłości księdzem. - Wtedy już pan miał chyba z szesnaście lat - mówi.

Dodaje, że "sąd w składzie dwóch profesorów uniwersyteckich spoza diecezji, żeby nie było żadnych podejrzeń o koleżeństwo stwierdził, że nie ma dostatecznych narzędzi do orzeczenia winy".

- Ja nigdy nie pomyślałem, że będę musiał kiedykolwiek w życiu kapłańskim zajmować się takimi sprawami. Kościół nie kryje takich spraw. Tak się mówi, że "zamiata". Ja nie wiem, co to znaczy "zamiatać pod dywan" - zapewnia biskup senior.

Biskup nie zgłosił sprawy gwałtów na dziecku do prokuratury. Nie interesował go też dalszy los wydalonego z parafii księdza Jarosława P. Ten, mimo że miał zakaz odprawiania mszy, robił to w Pucku. Jego zdjęcia z uroczystości święcenia sztandaru w szkole podstawowej, a także z mszy z arcybiskupem Sławojem Leszkiem Głódziem znalazł w internecie Mariusz Milewski. Oba wydarzenia odbywały się na terenie Archidiecezji Gdańskiej – na obu były obecne dzieci.

Biskup Suski twierdzi, że ma ograniczone możliwości wpłynięcia na księdza. Wie, że w związku z tymi wydarzeniami do księdza Jarosława P. wysłano ostrzeżenia. - Jeśli my jesteśmy w Toruniu, a on jest w Gdańsku, bo tam mieszka, to ja nie mogę go obezwładnić. Po prostu ja nie mam policjantów, żeby go teraz pilnowali – przekonuje.

- Wszystkiego się nie upilnuje, to mowy nie ma. Władze świeckie mają o wiele większe możliwości – ocenia biskup Andrzej Suski.

"Nikt mu nie zlecał molestowania dzieci"

Sąd kościelny w trakcie procesu wezwał niemal tych samych świadków, co sąd świecki. Jednak w odróżnieniu od sędziów państwowych, w swojej decyzji opierał się na zeznaniach, a nie na opiniach ekspertów. Posługując się starannie wyselekcjonowanymi fragmentami zeznań świadków, sędziowie kościelni doszli do wniosku, że Mariusz Milewski kłamał i oskarżył księdza Jarosława P. dla pieniędzy.

Rzecznik sprawiedliwości, który w procesie kanonicznym jest stroną i miał wspierać Mariusza w tym procesie, mógł zgłaszać zastrzeżenia i prosić o uzupełnienie materiału dowodowego. – Sędziowie dostali materiał i mieli napisać swoje wota i wyrok. I to zrobili. Cytowali to, co ktoś tam zeznał – mówi w rozmowie z Mariuszem.

Kuria toruńska kolejny raz odmówiła udostępnienia Mariuszowi objętych "sekretem papieskim" pełnych akt sprawy. Pracownik kurii w nieoficjalnej rozmowie z Mariuszem nie mógł zagwarantować też, że kuria doprowadzi do wydalenia Jarosława P. ze stanu duchownego.

- Nie może być teraz tak, że pan przychodzi i pyta mnie, co będzie, czy P. zostanie przeniesiony do stanu świeckiego. Ja tych rzeczy na razie nie wiem. Ja działam zgodnie z prawem kanonicznym przede wszystkim. Nikt mu nie zlecał molestowania seksualnego dzieci – mówi pracownik kurii.

"Idź na kolejne terapie"

Po dziewięciu latach molestowania przez proboszcza i siedmiu latach walki w sądzie, biskup senior Andrzej Suski, dla którego sprawa od dawna jest już zamknięta, pożegnał Mariusza radą. – Idź na kolejne terapie, bo bez tego to jeszcze ciężej jest i też pozytywnie myśleć, bo czasami stajemy się więźniami przeszłości, a my musimy patrzeć w przyszłość, bo życie jeszcze przed tobą, żeby nie dać się uwięzić tylko w przeszłości – powiedział.

Jednak w Ostrowitem przeszłością żyje nie tylko poszkodowany przez księdza chłopak. Odkąd sprawa wyszła na jaw, a ksiądz opuścił Ostrowite, inni parafianie zaczęli atakować Mariusza.

I tak jest do dziś.

Kuria: zapadły decyzje, które oczekują na zatwierdzenie w Stolicy Apostolskiej

Dwa dni po pierwszej emisji reportażu "Superwizjera", w poniedziałek, Kuria Diecezjalna Toruńska wydała komunikat, w którym odniosła się do informacji przedstawionych w materiale.

Napisała, że "diecezja toruńska natychmiast po uprawomocnieniu się wyroku sądu państwowego poinformowała o jego treści Stolicę Apostolską oraz została wszczęta procedura ponownej oceny zachowań skazanego duchownego wobec Pana Mariusza Milewskiego na płaszczyźnie prawa kościelnego". Jak dodała, "w efekcie tej procedury zapadły decyzje, które oczekują na zatwierdzenie w Stolicy Apostolskiej".

"Kościelny wymiar sprawiedliwości nie posiada takiego instrumentarium, którym dysponują sądy państwowe oraz organy prokuratury, dlatego zdarza się, iż orzeczenia trybunału kościelnego różnią się od prawomocnego wyroku sądu państwowego, jednakże nie jest to wynikiem złej woli czy chęci ukrycia zła, tylko znacząco skromniejszych możliwości w gromadzeniu dowodów" - zapewniła kuria.

CZYTAJ PEŁNĄ TREŚĆ KOMUNIKATU KURII DIECEZJALNEJ TORUŃSKIEJ W SPRAWIE MATERIAŁU "SUPERWIZJERA"

W komunikacie przypomniano, że "według obecnie obowiązujących przepisów, każdy przełożony kościelny, otrzymawszy wiarygodną wiadomość o tym, że mogło dojść do seksualnego wykorzystania dziecka, ma prawny obowiązek zawiadomić o tym fakcie państwowe organy powołane do ścigania przestępstw".

"W takim stanie rzeczy postępowanie kościelne zostaje wstrzymane do czasu prawomocnego zakończenia procedur państwowych i zgodnie z prawem kościelnym w orzeczeniach zapadających w porządku kanonicznym należy uwzględniać treść wyroków wydanych przez państwowe organy wymiaru sprawiedliwości" - wskazała kuria.

"Mamy nadzieję, że taki model postępowania pozwoli uniknąć rozbieżności pomiędzy orzeczeniami sądów państwowych i kościelnych" - napisano w komunikacie wydanym w imieniu Kurii Diecezjalnej Toruńskiej.

Autor: asty,mjz//rzw / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Kolejne dni przyniosą nam sporo zmian w pogodzie. Przede wszystkim nad Polskę nadciągnie porcja cieplejszego powietrza, przez którą miejscami temperatura wzrośnie do nawet 14 stopni Celsjusza. Jak długo potrwa to ocieplenie?

Będzie nawet 14 stopni. Jak długo potrwa ocieplenie

Będzie nawet 14 stopni. Jak długo potrwa ocieplenie

Źródło:
tvnmeteo.pl

W Koalicji Obywatelskiej w piątek odbyły się prawybory, wyniki mają zostać podane w sobotę. PiS z kolei ma ogłosić swojego kandydata w niedzielę. Gdyby rzeczywiście faworytem prezesa miał być prezes IPN Karol Nawrocki, to co przesądziło o jego wyborze?

Nieoficjalnie: Karol Nawrocki ma być kandydatem PiS na prezydenta. Są też nieoficjalne powody. Jakie?

Nieoficjalnie: Karol Nawrocki ma być kandydatem PiS na prezydenta. Są też nieoficjalne powody. Jakie?

Źródło:
Fakty TVN

Podczas spotkania marszałka Sejmu Szymona Hołowni w Rypinie (Kujawsko-Pomorskie) doszło do ostrej wymiany zdań między nim a dwoma mieszkańcami. Zarzucili oni kandydatowi na prezydenta, że "koalicja 13 grudnia nie martwi się o Polskę" i że "wszystko jest sprzedane". Po dłuższej dyskusji Hołownia chciał im podać rękę, ale ci jednak odmówili.

"Podamy sobie ręce czy nie? Zrobiłem, co mogłem". Spięcie na spotkaniu z Hołownią

"Podamy sobie ręce czy nie? Zrobiłem, co mogłem". Spięcie na spotkaniu z Hołownią

Źródło:
PAP

- Jestem z zawodu nauczycielem historii. I trudno, żebym dziś nie powiedział kilku zasadniczych słów dotyczących sytuacji, bo ona jest sytuacją historyczną, w jakiej znaleźliśmy się my wszyscy - mówił na Krajowym Zjeździe Delegatów Związku Nauczycielstwa Polskiego Donald Tusk. Premier ocenił, że wojna na wschodzie wchodzi w rozstrzygającą fazę i "zbliża się nieznane".

Premier o "wydarzeniach ostatnich kilkudziesięciu godzin". "Zbliża się nieznane"

Premier o "wydarzeniach ostatnich kilkudziesięciu godzin". "Zbliża się nieznane"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W piątkowym losowaniu Eurojackpot nie padła główna wygrana. Obecnie kumulacja wynosi 520 milionów złotych. W Polsce odnotowano pięć wygranych czwartego stopnia w wysokości ponad 224 tysięcy złotych. Oto liczby, które wylosowano 22 listopada 2024 roku.

Wielka kumulacja w Eurojackpot

Wielka kumulacja w Eurojackpot

Źródło:
tvn24.pl

Olaf Scholz ma zostać kandydatem SPD na kanclerza w przedterminowych wyborach. Niemieckie media szeroko komentują zapowiadane na poniedziałek ogłoszenie tej nominacji. Portal RND ocenił, że Scholz "ma szansę udowodnić, że jego kanclerstwo nie było historycznym nieporozumieniem". "Sueddeutsche Zeitung" nazywa go zaś "wypaloną marką" i pisze, że "jest prawdopodobnie najsłabszym, najmniej odpowiednim kandydatem na kanclerza, jakiego SPD kiedykolwiek wysunęła".

SPD wybrała kandydata. "Na pierwszy rzut oka wydaje się to niemal szalone"

SPD wybrała kandydata. "Na pierwszy rzut oka wydaje się to niemal szalone"

Źródło:
PAP

Orange Polska ostrzega przed SMS-ami, w których oszuści podszywają się pod tego operatora. Wiadomości dotyczą rzekomej konieczności aktywacji konta.

Uwaga na takie SMS-y

Uwaga na takie SMS-y

Źródło:
tvn24.pl

W niedzielę o godzinie 16 w Krakowie odbędzie się obywatelskie spotkanie z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Podczas wydarzenia zostanie ogłoszona decyzja dotycząca poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta - przekazał w piątek rzecznik PiS Rafał Bochenek.

"Decyzja dotycząca poparcia bezpartyjnego kandydata". Rzecznik PiS podał szczegóły

"Decyzja dotycząca poparcia bezpartyjnego kandydata". Rzecznik PiS podał szczegóły

Źródło:
PAP, TVN24

- Na 99 procent decyzja zapadła - tak o kandydacie PiS na prezydenta mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł klubu PiS Krzysztof Ciecióra. Europoseł KO Dariusz Joński wymieniał z kolei w programie "trzy różnice" między ugrupowaniami i ich podejściem do wyłonienia kandydata.

"Daliśmy to w ręce 25 tysięcy osób. W PiS-ie wiemy, jak jest"

"Daliśmy to w ręce 25 tysięcy osób. W PiS-ie wiemy, jak jest"

Źródło:
TVN24

Wszyscy potencjalni kandydaci na prezydenta wywodzący się z Koalicji Obywatelskiej - Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski, jak i Szymon Hołownia, wygraliby w II turze wyborów z potencjalnymi kandydatami PiS - Przemysławem Czarnkiem i Karolem Nawrockim - wynika z najnowszego sondażu CBOS.

Kandydaci koalicji kontra kandydaci PiS. Warianty na drugą turę

Kandydaci koalicji kontra kandydaci PiS. Warianty na drugą turę

Źródło:
PAP

Jak wyglądało funkcjonowanie resortu kultury za rządów PiS? Co zmieniło się po odejściu ministra Piotra Glińskiego? Mówiła o tym w "#BezKitu" szefowa MKiDN Hanna Wróblewska. Przyznała, że kiedy weszła do instytucji, zastała "bardzo wielu cennych urzędników i kompletny chaos". Przekazała, że przeprowadziła "reformę" i "od tego momentu o tym, kto dostaje dotacje w ramach programu ministra, będzie decydował nie gabinet polityczny, a eksperci".

Jak działał resort kultury za ministra Glińskiego. "Władza była na tyle wysoka, że mógł zadecydować o wszystkim"

Jak działał resort kultury za ministra Glińskiego. "Władza była na tyle wysoka, że mógł zadecydować o wszystkim"

Źródło:
TVN24, PAP

Główny Inspektorat Sanitarny poinformował o przekroczeniu dopuszczalnego poziomu pestycydu w herbacie czarnej liściastej. "Nie należy spożywać partii produktów określonych w komunikacie" - zaapelował GIS.

Partie herbaty wycofane ze sklepów. "Zagrożenie dla zdrowia"

Partie herbaty wycofane ze sklepów. "Zagrożenie dla zdrowia"

Źródło:
tvn24.pl

Alaksandr Łukaszenka podpisał dekret przyznający azyl polityczny na Białorusi Tomaszowi Szmydtowi - przekazała państwowa agencja BiełTA. Szmydt to ścigany za szpiegostwo były sędzia, który na początku maja zbiegł z Polski.

Tomasz Szmydt dostał azyl na Białorusi

Tomasz Szmydt dostał azyl na Białorusi

Źródło:
tvn24.pl, PAP

CBOS zbadał preferencje partyjne Polaków w drugiej połowie listopada. Gdyby wybory do Sejmu odbyły się teraz, Koalicja Obywatelska zdobyłaby 32 proc. głosów, Prawo i Sprawiedliwość - 31 proc., Konfederacja - 13 proc. W komentarzu zwrócono uwagę na prawdopodobny wpływ wyborów w USA na wzrost poparcia dla PiS.

"Powrót wyborców" jednej partii. Nowy sondaż

"Powrót wyborców" jednej partii. Nowy sondaż

Źródło:
PAP

Kampania prezydencka zacznie się 8 stycznia przyszłego roku - ogłosił w piątek marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Wyjaśnił, że zanim poinformuje o dacie samego głosowania, "musi skonsultować się z Państwową Komisją Wyborczą". - Na pewno będzie to w maju - powiedział.

Marszałek Sejmu podał datę startu kampanii prezydenckiej

Marszałek Sejmu podał datę startu kampanii prezydenckiej

Źródło:
TVN24, PAP

Kolejne trzy osoby usłyszały zarzuty w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. W sumie podejrzanych jest osiem osób, w tym były prezes agencji i Paweł S., twórca marki Red is Bad, który po deportacji z Dominikany siedzi w areszcie.

Policjant miał pomóc Pawłowi S. wypłacić z banków 3,5 miliona złotych

Policjant miał pomóc Pawłowi S. wypłacić z banków 3,5 miliona złotych

Źródło:
tvn24.pl/ Prokuratura Krajowa

Wiedeńska policja w piątek znalazła w pobliżu szpitala w stolicy Austrii ciało noworodka. Dzień wcześniej służby informowały o szeroko zakrojonych poszukiwaniach dziecka, które zniknęło z sali na oddziale neonatologicznym.

Noworodek zniknął ze szpitalnej sali. Nie żyje

Noworodek zniknął ze szpitalnej sali. Nie żyje

Źródło:
APA, ENEX, ORF, Kurier, tvn24.pl

Aż 5,5 tysiąca miejsc pracy ma zostać zlikwidowanych w zakładach niemieckiego producenta części samochodowych Bosch.

Gigant zapowiada ogromne zwolnienia

Gigant zapowiada ogromne zwolnienia

Źródło:
PAP

Intensywne opady śniegu spowodowały paraliż komunikacyjny w środkowej i północnej Francji. W okolicach Paryża doszło do karambolu z udziałem kilku pojazdów, ponad 30 osób zostało rannych. Ogromne korki powstały także na kilku autostradach - w jednym miejscu utknęło ponad dwa tysiące samochodów ciężarowych.

Ponad dwa tysiące ciężarówek utknęło w korku

Ponad dwa tysiące ciężarówek utknęło w korku

Źródło:
Le Monde

- Brytyjskie Siły Zbrojne mogłyby walczyć dziś wieczorem, gdyby Rosja dokonała inwazji na Europę Wschodnią - mówił jeden z głównych brytyjskich dowódców generał Rob Magowan, zapewniając w czasie posiedzenia komisji w Izbie Gmin o gotowości armii.

"Gdyby armia brytyjska została poproszona o walkę dziś wieczorem, walczyłaby"

"Gdyby armia brytyjska została poproszona o walkę dziś wieczorem, walczyłaby"

Źródło:
PAP, Politico

Firma Northvolt kończy działalność związaną z rozwojem i produkcją magazynów energii w Gdańsku - ogłosili przedstawiciele firmy. Jak dodano, koncern szuka kupca na zakład w tym mieście.

Firma zamyka fabrykę w Polsce. "Trudna decyzja"

Firma zamyka fabrykę w Polsce. "Trudna decyzja"

Źródło:
PAP

- Trudno sobie wyobrazić, że policjanci wytargali z samochodu trzeźwego kierowcę i go bezpodstawnie pobili, a jednak tak było w tej sytuacji - mówi adwokat kierowcy, któremu sąd przyznał 160 tysięcy odszkodowania od policji w Zabrzu za pobicie. Najpierw to on był jednak oskarżony o napaść na policjantów.

Pobili go, bo odmówił badania alkomatem. Wygrał w sądzie, policja ma mu zapłacić 160 tysięcy złotych

Pobili go, bo odmówił badania alkomatem. Wygrał w sądzie, policja ma mu zapłacić 160 tysięcy złotych

Źródło:
TVN24/Gazeta Wyborcza

W czwartkowe popołudnie w stanie Alabama stracono Careya Dale Graysona, skazanego za zabójstwo autostopowiczki w 1994 roku. Jak podkreślają amerykańskie media, był on trzecią jak dotąd osobą, w stosunku do której karę śmierci wykonano poprzez uduszenie azotem.

Kolejna egzekucja nową metodą. 50-latek stracony za brutalne zabójstwo autostopowiczki w 1994 roku

Kolejna egzekucja nową metodą. 50-latek stracony za brutalne zabójstwo autostopowiczki w 1994 roku

Źródło:
USA Today, CNN, tvn24.pl

Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił wszystkich trzech oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony w 1992 roku. - Błędy i niekonsekwencje prokuratury w postępowaniu przygotowawczym doprowadziły do takiego wyroku - powiedział na początku uzasadnienia orzeczenia sędzia Stanisław Zdun.

Sąd uniewinnił wszystkich oskarżonych w sprawie zabójstwa byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony

Sąd uniewinnił wszystkich oskarżonych w sprawie zabójstwa byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

IMGW ostrzega przed oblodzeniem. W prawie całej Polsce w nocy spodziewane są trudne warunki drogowe, a w części regionów dodatkowym zagrożeniem okaże się silny wiatr. Sprawdź, gdzie zachować szczególną ostrożność.

Ostrzeżenia IMGW. Na drogach i chodnikach będzie bardzo ślisko

Ostrzeżenia IMGW. Na drogach i chodnikach będzie bardzo ślisko

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW
"Sikor czy Trzask?" Eksperci: nie chodzi o to, który lepszy, ale który lepszy na obecne czasy

"Sikor czy Trzask?" Eksperci: nie chodzi o to, który lepszy, ale który lepszy na obecne czasy

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Cyfrowi wydawcy są zaniepokojeni. Google zapowiedział testowe usunięcie z wyszukiwarki treści publikowanych przez media informacyjne. Zmiana ma dotyczyć jednego procenta użytkowników, ale i tak to ruch niepokojący, pewnego rodzaju presja i straszak. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.

"Mały test, który jest bardzo dużym ostrzeżeniem"

"Mały test, który jest bardzo dużym ostrzeżeniem"

Źródło:
TVN24

"Niech idą sobie", "brawo Turcja" - komentują polscy internauci przekaz o tym, jakoby Turcja wychodziła z NATO. Brak jakichkolwiek potwierdzeń takich doniesień, a zasięg tej narracji wzmacniają w sieci konta szerzące rosyjską dezinformację. Sprawdziliśmy, co może być jej źródłem.

Turcja wychodzi z NATO? "Żadnych informacji na ten temat"

Turcja wychodzi z NATO? "Żadnych informacji na ten temat"

Źródło:
Konkret24

"Juror#2" to tytuł najnowszego filmu 94-letniego Clinta Eastwooda, który w końcu grudnia trafi na platformę Max. Legendarny hollywoodzki mistrz nakręcił thriller sądowy, którego bohater zasiadający w ławie przysięgłych odkrywa, że sam jest powiązany ze sprawą, w której ma sądzić. Obraz zbiera pochwalne recenzje i jest bodaj najlepszym filmem Eastwooda od czasu nakręconego w 2014 roku "Snajpera".

Thriller sądowy hollywoodzkiej legendy już w grudniu na platformie Max

Thriller sądowy hollywoodzkiej legendy już w grudniu na platformie Max

Źródło:
"The Hollywood Reporter", "The Guardian", tvn24.pl

Zaledwie kilka tygodni po kinowej premierze "Joker: Folie à deux" zadebiutował w Wypożyczalni Playera. Widzowie znaleźć mogą tam już też kontynuację "Soku z żuka" w reżyserii Tima Burtona i najnowszy film Justina Baldoniego z Blake Lively w roli głównej. Oto przegląd nowości serwisu.  

Powrót Tima Burtona, romans z Blake Lively w roli głównej i kontynuacja "Jokera". Nowości w Playerze 

Powrót Tima Burtona, romans z Blake Lively w roli głównej i kontynuacja "Jokera". Nowości w Playerze 

Źródło:
tvn24.pl