Zgwałcony przez księdza dziewięciolatek "wspólnikiem w grzechu". Tak uznał kościelny sąd

Aktualizacja:
[object Object]
"Sąd biskupi i sekret papieski". Pierwsza część reportażuSuperwizjer TVN
wideo 2/2

Mariusz Milewski miał dziewięć lat, kiedy po raz pierwszy został zgwałcony przez księdza. Po latach, kiedy zdecydował się opowiedzieć o swojej krzywdzie, trafił przed sąd biskupi. Okazało się, że według tego gremium "był wspólnikiem w grzechu cudzołóstwa". Reportaż "Superwizjera" TVN24.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM W TVN24 GO>

W 2000 r. Mariusz Milewski nie mógł doczekać się swojej pierwszej komunii świętej. Do uroczystości w parafii świętego Jakuba Apostoła w Ostrowitem przygotowywał się wiele miesięcy - marzył, żeby w przyszłości zostać księdzem.

Wspomina, że jedna z pań dawała dzieciom role. – Każdy chciał ją mieć, żeby coś powiedzieć. Żeby czuć się ważnym – podkreśla. – Miałem tych ról troszkę, więc dla mnie to też było mega wyróżnienie. Bardzo chciałem, żeby ksiądz był dumny – dodaje.

Mężczyzna opowiada reporterkom "Superwizjera", że "chciał być w kościele jak nigdzie na świecie". – Nie tak, jak wszyscy wierni w ławkach, ale służyć do mszy i być bardzo mocno w ten kościół zaangażowany – tłumaczy.

Ksiądz Jarosław P. uczył go religii

Księdza Jarosława P. poznał rok wcześniej – uczył go religii w szkole podstawowej. Parafianie chwalili proboszcza za zaangażowanie w zbieranie pieniędzy na kościół i szczególną, wręcz ojcowską troskę, którą obdarzał ministrantów.

- Był to dla mnie wzór człowieka, którego trzeba naśladować i którego trzeba słuchać. To była taka ojcowska troska, która tak naprawdę nie może znaczyć nic złego – mówi Milewski.

Do szkoły Mariusz często chodził głodny. W domu nie było łazienki. Rodzice utrzymywali się z zasiłków z pomocy społecznej, o której wsparcie niejednokrotnie prosił sam Mariusz. Dbał też o to, by zdobyć drewno na opał dla siebie i młodszych sióstr.

Ksiądz Jarosław P. dobrze wiedział, w jakich warunkach wychowuje się chłopiec. Dlatego często zapraszał go na plebanię – karmił i udostępniał łazienkę.

"Powiedział, że o tym nie mogę nikomu powiedzieć"

Milewski wspomina, że po pierwszej komunii świętej był ministrantem w kościele w Wardęgowie. - Ksiądz zaprosił mnie na plebanię. Kazał mi się położyć do swojego łóżka. Kazał mi zamknąć oczy. Odsunął kołdrę i zaczął mnie dotykać w miejscach intymnych - opowiada. - Później zaczął brać mojego członka do swoich ust. Ja nawet chyba nie miałem siły, żeby uciekać. Byłem sparaliżowany. I on doprowadził mnie do orgazmu wtedy – wyznaje.

- Dał mi plik katolickich gazetek i wtedy, jak opuszczałem tę sypialnię, powiedział, że o tym, co się tam zdarzyło nie mogę nikomu powiedzieć, bo ludzie nas wezmą na języki - mówi Mariusz Milewski.

Podkreśla, że "dzieci powinny mieć oparcie w rodzicach". – A u nas niestety tak nie było – przyznaje. Ojciec stracił pracę, a matka pracowała tylko do momentu, kiedy Mariusz się urodził. – Nigdy nie było między nami rozmowy – mówi.

Matka Mariusza myślała, że ksiądz Jarosław P. to dobry człowiek. Przypomina sobie, że z księdzem można było porozmawiać. – I ja nie widziałam tego, że taki zły człowiek będzie – przyznaje. Mariusz potwierdza, że jego rodzice nic nie wiedzieli.

Po pierwszym spotkaniu ksiądz Jarosław wielokrotnie zapraszał Mariusza na plebanię. – Ksiądz włączał filmy pornograficzne i tam były też stosunki analne, i on bardzo dążył do tego, żeby to też się wydarzyło między mną a nim – opowiada Mariusz Milewski. – Wyjął jakiś dziwny płyn z szafki i mówił, że zrobi tak, że nie będzie bolało. Ja byłem tym wszystkim przerażony – podkreśla.

- Mówiłem mu, że mnie boli – wspomina, ale - jak mówi - ksiądz zapewniał go, że za chwilę ból ustąpi. – Pamiętam, że ten ból czułem nawet chyba przez tydzień – dodaje mężczyzna. Nie pamięta, ile dokładnie wtedy miał lat, ale ponieważ to było jego drugie lub trzecie spotkanie z księdzem, to mógł mieć wtedy dziesięć lat.

Mieszkańcy Ostrowitego, którzy nieoficjalnie zdecydowali się porozmawiać z reporterkami "Superwizjera" przyznają, że mieli podejrzenia co do księdza Jarosława. Jedna z kobiet podkreśla, że od samego początku wydawało się jej, że "jest coś nie tak". – Mój kuzyn przebywał na plebanii, jak były remonty plebanii, ksiądz lubił sobie wypić, a to za tyłek go złapał – mówi.

- Coś z księdzem było nie tak, bo słyszałem, że chłopaków próbował przebierać na zakrystii i takie bajery, że się za chłopców brał – wtóruje mieszkający w Ostrowitem mężczyzna.

"Wspólnik grzechu cudzołóstwa"

W wieku 21 lat Mariusz opowiedział biskupowi toruńskiemu Andrzejowi Suskiemu o molestowaniu, jakiego dopuścił się ksiądz Jarosław P.

Proces księdza przed sądem kościelnym rozpoczął się kilka miesięcy po oficjalnym zgłoszeniu. Trwał trzy lata. Ksiądz został uniewinniony, jak napisano w wyroku: "W imię Pańskie. Amen".

W listopadzie 2016 roku Sąd Rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim uznał księdza Jarosława P. za winnego molestowania seksualnego i skazał go na trzy lata więzienia. W czerwcu 2017 roku Sąd Okręgowy w Elblągu podtrzymał wyrok pierwszej instancji. W lutym 2019 roku Sąd Najwyższy odrzucił złożony przez sprawcę wniosek o kasację.

Adwokat Milewskiego mecenas Laszlo Schlesinger uważa, że wyroki sądów, kościelnego i powszechnego, tak znacząco różniły się od siebie, bo "biegli przed sądem biskupim nie pojawili się".

- Tam nie dostrzeżono konieczności przeprowadzenia szeregu dowodów, które zostały przeprowadzone przed sądem państwowym, które miały uwiarygadniać zeznania pokrzywdzonego - tłumaczy mecenas. Przyznaje, że "nie ma pojęcia, po co jest sąd biskupi".

"Sekret papieski"

W kurii toruńskiej Mariuszowi wielokrotnie odmówiono prawa do przejrzenia kościelnych dokumentów, bo akta spraw o pedofilię objęte są tak zwanym sekretem papieskim, a decyzję o ich ujawnieniu może podjąć tylko Watykan. Jednak w tej sprawie, wyjątkowo, "sekretu papieskiego" nie udało się utrzymać.

Kościelny wyrok, wraz z uzasadnieniem uniewinnienia księdza, trafił do sądu rejonowego. Ksiądz Jarosław P. chciał go użyć jako jednego z dowodów na swoją niewinność.

Wymienieni na pierwszej stronie wyroku sędziowie powołują się w nim po łacinie na "normae de gravioribus delictis", czyli na wewnętrzne przepisy Kościoła katolickiego – inne niż te, którymi kierują się sędziowie sądów państwowych.

Zasady te niewiele mają wspólnego z Kodeksem prawa karnego. W przeciwieństwie do języka świeckich aktów prawnych, w randze dowodu stawiane są pojęcia takie jak "moralność", "odczucie", "sumienie", które uzasadniają wiarygodność zeznań świadków, przychylnych oskarżonemu księdzu.

W sądach biskupich sędziowie, czyli księża mianowani przez biskupa, nie muszą mieć bezpośredniego kontaktu z uczestnikami procesu. Świadkowie przysięgają na Biblię, a księża wydają wyrok poprzez głosowanie zgodne z własnym sumieniem. Najwyższą karą, jaką może wymierzyć sąd biskupi, jest wydalenie ze stanu duchownego.

Wyrok w sprawie Jarosława P. dotyczy "nadużycia seksualnego przeciwko osobie małoletniej i rozgrzeszenia wspólnika w grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu" – chodzi o grzech cudzołóstwa. Tym wspólnikiem w grzechu cudzołóstwa miał być dziewięcioletni Mariusz Milewski.

Według relacji Mariusza, oskarżony po każdym zgwałceniu spowiadał go z tego, co mu robił. Dziecko musiało się spowiadać oprawcy z tego, że popełniło z nim grzech cudzołóstwa.

Zeznania świadków

Tuż pod nazwiskami adwokata księdza oraz trzech sędziów, ekspertów od prawa kanonicznego, znajdują się 22 strony uzasadnienia, w którym sędziowie umieścili cytaty zeznań jedenastu świadków. Wielokrotnie przytaczane były opinie dyrektora katolickiej szkoły, do której chodził Mariusz.

"Mam wychowanków, którzy mają dziewczyny i sympatię. U Milewskiego nigdy nie zauważyłem, aby miał koleżankę, dziewczynę. Uważam, że emocjonalnie jest związany z płcią męską" – napisano. Mariuszowi udało się znaleźć dyrektora szkoły i zapytać o zeznania, które umożliwiły uniewinnienie pedofila.

- Zeznawałem, zostałem wezwany. Złożyłem przysięgę, więc usta w jakiś sposób mam zamknięte. Mariusz, nie wciągaj mnie w to – zwrócił się dyrektor do pokrzywdzonego. – Ja tej sprawy nie znam. Nie wiem, co między wami było - dodał.

Ksiądz P. podważył też wiarygodność opowiedzianej przez Mariusza historii, mówiąc, że "wypracował sobie postawę 'brania na litość'. (…) Dążył do wzbudzenia zainteresowania swoją osobą ludzi majętnych i wpływowych. (…) Szybciej od pracy fizycznej, zarobkowej (…) wolał poszukiwać kogoś, kto mu pomoże materialnie".

Zapytany o te stwierdzenia, ksiądz się wyparł. – W życiu. Ja nie wiem, czy jest (w dokumentach), czy nie ma, po prostu ja ci współczuję, jeżeli tak było – powiedział Mariuszowi.

Jadwiga K., znajoma oskarżonego księdza Jarosława P., która przez miesiąc uczyła religii dziesięcioletniego Mariusza zeznała, że "Milewski to bardzo skomplikowana postać". "Uważam, że jest skłonny do konfabulacji. (…) Jest zdolny do niszczenia człowieka. (…) Kłamał w sklepie, jeśli chodzi o talony, które dostawał od ośrodka pomocy społecznej" – zeznała. Chłopcu zarzuciła też "utylitarne posługiwanie się kłamstwem".

- Ja myślę, że nie kłamałam – mówi teraz w rozmowie z Mariuszem. – Ja myślę, że to jest temat już zamknięty. Jeżeli czuje się pan, że oczerniałam, to przepraszam najmocniej – deklaruje. Wsiadając do samochodu rzuca, że nie chce z Mariuszem rozmawiać, bo spieszy się na lekcje.

Jedynym świadkiem, który jednoznacznie powiedział, że wierzy Mariuszowi i bezpośrednio od niego wie o molestowaniu, była nauczycielka z lokalnej szkoły. Ciężko przeżywała nie tylko krzywdę Mariusza, ale i cały proces przed sądem biskupim. - Jak przyjechali tutaj przesłuchiwać mnie, jak zasiedliśmy wspólnie do stołu, do rozmowy, to pierwsze, co mówię "proszę wybaczyć". Ja się rozpłakałam. Mówię: "to jest dla mnie tak potwornie trudne, że dajcie mi chwilę czasu". Boleję nad tym, że nie wiedziałam wcześniej – opowiada.

"Bazowałem na materiale dowodowym"

By podważyć wiarygodność nauczycielki, która sprzyjała ofierze, sędziowie poświęcili prawie dwie strony uzasadnienia wyroku na opis jej konfliktu z księdzem.

Adwokat Laszlo Schlesinger, który zaoferował swoją pomoc Milewskiemu w walce przed sądem państwowym, nigdy wcześniej nie miał do czynienia z tak nieprofesjonalnym podejściem do prawa.

- Mariusz Milewski nie przyszedł do mnie wprost z prośbą ani ze zleceniem, żebym wszczął postępowanie przed sądem, przed organami państwowymi. On przyszedł, szukając pomocy przed sądem biskupim. Według jego subiektywnych odczuć, on nie występował tam w roli ofiary. On się czuł tam atakowany – powiedział adwokat.

W sprawie księdza Jarosława P. orzekali: ksiądz prof. dr hab. Wiesław Kiwior, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego; ksiądz dr hab. Janusz Gręźlikowski, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku i oficjał sądu diecezji włocławskiej. Ksiądz kanonik Mariusz Stasiak, delegat biskupa do spraw ochrony dzieci i młodzieży był pełnomocnikiem Mariusza Milewskiego.

Przewodniczącym składu sędziowskiego był ksiądz Miłosz Wardziński, który w diecezji toruńskiej pełni funkcję promotora sprawiedliwości. W rozmowie z pokrzywdzonym stwierdził, że go rozumie, ale "to nie jest to, że on podjął tę decyzję". - Głosowanie było. Niech mi pan wierzy, to prawo jest tak skonstruowane. Bazowałem na zebranym materiale dowodowym. Gdyby to było dzisiaj, może pan być pewny, że bym skazał – zapewnia ks. Wardzyński.

Przewodniczący i inni księża – sędziowie w sprawie księdza Jarosława P. - napisali w wyroku, że "ocena zebranych środków dowodowych oraz argumentów nie pozwala zatem stwierdzić z moralną pewnością, że ksiądz Jarosław P. popełnił zarzucane mu przestępstwa nadużycia seksualnego przeciwko osobie małoletniej, w konsekwencji zgodnie z kan. 1608 paragraf 4 należy oskarżonego uniewinnić" oraz że "zebrane środki dowodowe wskazują na homoseksualizm Mariusza Milewskiego".

W uzasadnieniu uniewinnienia powołują się na zeznania księdza Jarosława, który w dochodzeniu wstępnym powiedział, że "od dwóch lat jest zaangażowany w pomoc egzorcyście. Musi więc się często spowiadać". Dla sędziów ekspertów prawa kanonicznego, to było podstawą, by napisać później w uzasadnieniu wyroku, że "trudno pogodzić aktywne zaangażowanie w pomoc egzorcyście z zachowaniami stanowiącymi usiłowanie przestępstw, jakich (…) miał dokonać ksiądz Jarosław".

Wniosek trzech profesorów uniwersyteckich był taki, że pomocnik egzorcysty nie byłby w stanie zgwałcić dziecka.

- Te akta otrzymałem pocztą, miałem tam chyba trzy czy cztery tygodnie na zapoznanie się z aktami i wystawienie swojego wotum. I moja rola się na tym skończyła. W moim odczuciu, ja jak czytałem te akta, one były "od Sasa do Lasa". Były rozbieżne mniej więcej. Ci świadkowie też nie wszyscy byli obiektywni w moim odczuciu i ja nie mogłem nabrać przekonania, że na pewno pan był molestowany – mówi ksiądz Janusz Gręźlikowski. – Współczuję oczywiście i jest mi przykro i wstyd za Kościół toruński, że tak to zrobił, bo można było inaczej to zrobić – wyznaje.

"Sąd biskupi i sekret papieski". Druga część reportażu
"Sąd biskupi i sekret papieski". Druga część reportażuSuperwizjer TVN

"To zjawisko pewnie kiedyś też było"

Gdy Mariusz Milewski był ministrantem w sanktuarium maryjnym w Wardęgowie, wielokrotnie odwiedzał je biskup Andrzej Suski, który dobrze znał Mariusza i księdza Jarosława P. Na jego prośbę biskup zmienił nawet statut katolickiej szkoły w Grudziądzu, by Mariusz mógł do niech trafić jako piętnastolatek.

Dziś biskup jest na emeryturze. Mieszka w kamienicy należącej do kurii. Bardzo rzadko wychodzi z domu, nie udziela wywiadów. Nie odpowiada na listy od ofiar księży pedofilów. Dlatego Mariusz spróbował się z nim spotkać spontanicznie, pukając do drzwi.

Biskup Suski rozpoznał Milewskiego i przyznał, że nawet miał nadzieję, że Mariusz zostanie w przyszłości księdzem. - Wtedy już pan miał chyba z szesnaście lat - mówi.

Dodaje, że "sąd w składzie dwóch profesorów uniwersyteckich spoza diecezji, żeby nie było żadnych podejrzeń o koleżeństwo stwierdził, że nie ma dostatecznych narzędzi do orzeczenia winy".

- Ja nigdy nie pomyślałem, że będę musiał kiedykolwiek w życiu kapłańskim zajmować się takimi sprawami. Kościół nie kryje takich spraw. Tak się mówi, że "zamiata". Ja nie wiem, co to znaczy "zamiatać pod dywan" - zapewnia biskup senior.

Biskup nie zgłosił sprawy gwałtów na dziecku do prokuratury. Nie interesował go też dalszy los wydalonego z parafii księdza Jarosława P. Ten, mimo że miał zakaz odprawiania mszy, robił to w Pucku. Jego zdjęcia z uroczystości święcenia sztandaru w szkole podstawowej, a także z mszy z arcybiskupem Sławojem Leszkiem Głódziem znalazł w internecie Mariusz Milewski. Oba wydarzenia odbywały się na terenie Archidiecezji Gdańskiej – na obu były obecne dzieci.

Biskup Suski twierdzi, że ma ograniczone możliwości wpłynięcia na księdza. Wie, że w związku z tymi wydarzeniami do księdza Jarosława P. wysłano ostrzeżenia. - Jeśli my jesteśmy w Toruniu, a on jest w Gdańsku, bo tam mieszka, to ja nie mogę go obezwładnić. Po prostu ja nie mam policjantów, żeby go teraz pilnowali – przekonuje.

- Wszystkiego się nie upilnuje, to mowy nie ma. Władze świeckie mają o wiele większe możliwości – ocenia biskup Andrzej Suski.

"Nikt mu nie zlecał molestowania dzieci"

Sąd kościelny w trakcie procesu wezwał niemal tych samych świadków, co sąd świecki. Jednak w odróżnieniu od sędziów państwowych, w swojej decyzji opierał się na zeznaniach, a nie na opiniach ekspertów. Posługując się starannie wyselekcjonowanymi fragmentami zeznań świadków, sędziowie kościelni doszli do wniosku, że Mariusz Milewski kłamał i oskarżył księdza Jarosława P. dla pieniędzy.

Rzecznik sprawiedliwości, który w procesie kanonicznym jest stroną i miał wspierać Mariusza w tym procesie, mógł zgłaszać zastrzeżenia i prosić o uzupełnienie materiału dowodowego. – Sędziowie dostali materiał i mieli napisać swoje wota i wyrok. I to zrobili. Cytowali to, co ktoś tam zeznał – mówi w rozmowie z Mariuszem.

Kuria toruńska kolejny raz odmówiła udostępnienia Mariuszowi objętych "sekretem papieskim" pełnych akt sprawy. Pracownik kurii w nieoficjalnej rozmowie z Mariuszem nie mógł zagwarantować też, że kuria doprowadzi do wydalenia Jarosława P. ze stanu duchownego.

- Nie może być teraz tak, że pan przychodzi i pyta mnie, co będzie, czy P. zostanie przeniesiony do stanu świeckiego. Ja tych rzeczy na razie nie wiem. Ja działam zgodnie z prawem kanonicznym przede wszystkim. Nikt mu nie zlecał molestowania seksualnego dzieci – mówi pracownik kurii.

"Idź na kolejne terapie"

Po dziewięciu latach molestowania przez proboszcza i siedmiu latach walki w sądzie, biskup senior Andrzej Suski, dla którego sprawa od dawna jest już zamknięta, pożegnał Mariusza radą. – Idź na kolejne terapie, bo bez tego to jeszcze ciężej jest i też pozytywnie myśleć, bo czasami stajemy się więźniami przeszłości, a my musimy patrzeć w przyszłość, bo życie jeszcze przed tobą, żeby nie dać się uwięzić tylko w przeszłości – powiedział.

Jednak w Ostrowitem przeszłością żyje nie tylko poszkodowany przez księdza chłopak. Odkąd sprawa wyszła na jaw, a ksiądz opuścił Ostrowite, inni parafianie zaczęli atakować Mariusza.

I tak jest do dziś.

Kuria: zapadły decyzje, które oczekują na zatwierdzenie w Stolicy Apostolskiej

Dwa dni po pierwszej emisji reportażu "Superwizjera", w poniedziałek, Kuria Diecezjalna Toruńska wydała komunikat, w którym odniosła się do informacji przedstawionych w materiale.

Napisała, że "diecezja toruńska natychmiast po uprawomocnieniu się wyroku sądu państwowego poinformowała o jego treści Stolicę Apostolską oraz została wszczęta procedura ponownej oceny zachowań skazanego duchownego wobec Pana Mariusza Milewskiego na płaszczyźnie prawa kościelnego". Jak dodała, "w efekcie tej procedury zapadły decyzje, które oczekują na zatwierdzenie w Stolicy Apostolskiej".

"Kościelny wymiar sprawiedliwości nie posiada takiego instrumentarium, którym dysponują sądy państwowe oraz organy prokuratury, dlatego zdarza się, iż orzeczenia trybunału kościelnego różnią się od prawomocnego wyroku sądu państwowego, jednakże nie jest to wynikiem złej woli czy chęci ukrycia zła, tylko znacząco skromniejszych możliwości w gromadzeniu dowodów" - zapewniła kuria.

CZYTAJ PEŁNĄ TREŚĆ KOMUNIKATU KURII DIECEZJALNEJ TORUŃSKIEJ W SPRAWIE MATERIAŁU "SUPERWIZJERA"

W komunikacie przypomniano, że "według obecnie obowiązujących przepisów, każdy przełożony kościelny, otrzymawszy wiarygodną wiadomość o tym, że mogło dojść do seksualnego wykorzystania dziecka, ma prawny obowiązek zawiadomić o tym fakcie państwowe organy powołane do ścigania przestępstw".

"W takim stanie rzeczy postępowanie kościelne zostaje wstrzymane do czasu prawomocnego zakończenia procedur państwowych i zgodnie z prawem kościelnym w orzeczeniach zapadających w porządku kanonicznym należy uwzględniać treść wyroków wydanych przez państwowe organy wymiaru sprawiedliwości" - wskazała kuria.

"Mamy nadzieję, że taki model postępowania pozwoli uniknąć rozbieżności pomiędzy orzeczeniami sądów państwowych i kościelnych" - napisano w komunikacie wydanym w imieniu Kurii Diecezjalnej Toruńskiej.

Autor: asty,mjz//rzw / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis ogłosił rezygnację ze stanowiska. Decyzja ma wejść w życie w środę. Oświadczenie pojawiło się wkrótce po tym, jak parlament rumuński wszczął procedurę zawieszenia go w obowiązkach. Prezydent określił ją jako bezpodstawną i szkodliwą.

Prezydent Rumunii zrezygnował ze stanowiska

Prezydent Rumunii zrezygnował ze stanowiska

Źródło:
PAP, hotnews.ro

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie "dwóch wież" - poinformował poseł Koalicji Obywatelskiej i szef sejmowego zespołu do spraw rozliczenia PiS mecenas Roman Giertych. To sprawa z 2019 roku, kiedy wyszło na jaw, że austriacki biznesmen Gerald Birgfellner miał zostać oszukany przez Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS pytany o sprawę zapewniał, że "żadnej łapówki nie było".

Rusza śledztwo w sprawie "dwóch wież". Kaczyńskiego zapytano, czy stawi się w prokuraturze

Rusza śledztwo w sprawie "dwóch wież". Kaczyńskiego zapytano, czy stawi się w prokuraturze

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Ponad 235 milionów metrów sześciennych gazu ziemnego wynoszą odkryte przez Orlen zasoby złoża Siedlemin w pobliżu Jarocina w Wielkopolsce. Według koncernu szybkie uruchomienie produkcji z nowego odkrycia będzie możliwe dzięki dobrze rozwiniętej infrastrukturze wydobywczej w regionie.

Odkryto nowe złoże gazu ziemnego w Polsce

Odkryto nowe złoże gazu ziemnego w Polsce

Źródło:
PAP

Czarne wilki zostały zaobserwowane w polskim lesie. W Europie osobniki o takim umaszczeniu pojawiają się dość rzadko - jest ono charakterystyczne dla populacji zamieszkujących Amerykę Północną. Jak wyjaśnili przyrodnicy, gen kodujący czarne umaszczenie bywa dla drapieżników zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.

Czarne wilki pojawiły się w polskim lesie

Czarne wilki pojawiły się w polskim lesie

Źródło:
Fundacja SAVE, AP

Premier Donald Tusk zaproponował Rafałowi Brzosce przygotowanie działań deregulacyjnych dla firm. Podczas wymiany zdań szef rządu powiedział, że uzyskał od przedsiębiorcy akceptację. - Przepraszam, że stawiam pana w krępującej sytuacji, panie Rafale, ale co, bierze pan to? - zwrócił się do prezesa InPostu.

Premier: panie Rafale, bierze pan to?

Premier: panie Rafale, bierze pan to?

Źródło:
tvn24.pl, PAP

2025 rok to będzie rok przełomu. Strategia jest prosta, właściwie najprostsza z możliwych. To są inwestycje, inwestycje, inwestycje - powiedział premier Donald Tusk podczas prezentacji planów gospodarczych rządu. Przekazał, że to już się dzieje, a inwestycje w 2025 roku sięgną "rekordowych" 650 miliardów złotych.

"To jest rekordowa kwota". Tusk ogłasza nowy plan

"To jest rekordowa kwota". Tusk ogłasza nowy plan

Źródło:
tvn24.pl

Prokurator krajowy Dariusz Korneluk poinformował, że prokurator generalny Adam Bodnar dwukrotnie zwrócił się do swojego zastępcy prokuratora Michała Ostrowskiego o wydanie dokumentów związanych ze śledztwem w sprawie podejrzenia dokonania "zamachu stanu". - Ja też po swojej stronie widzę możliwość ewentualnego popełnienia przestępstwa ukrywania dokumentu - przekazał Korneluk. Podkreślił też, że termin wydania dokumentów mija w ten poniedziałek.

Korneluk o prokuratorze Ostrowskim: widzę możliwość ewentualnego popełnienia przestępstwa

Korneluk o prokuratorze Ostrowskim: widzę możliwość ewentualnego popełnienia przestępstwa

Źródło:
TVN24, PAP
Prokuratura zmienia zarzuty dla muzyka Kultu

Prokuratura zmienia zarzuty dla muzyka Kultu

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych będą orzekać w sprawie ważności wyborów. Chyba że Sąd Najwyższy zostanie najechany i zostaniemy odsunięci siłą - powiedziała w poniedziałek w Radiu ZET pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Co innego zakłada przyjęta przez Sejm ustawa incydentalna. Jej zapisy mają zmienić sposób orzekania o ważności wyborów.

Manowska: Izba Kontroli istnieje i ma się dobrze. Będzie decydować o ważności wyborów

Manowska: Izba Kontroli istnieje i ma się dobrze. Będzie decydować o ważności wyborów

Źródło:
Radio ZET, PAP

Donald Trump wykluczył deportację księcia Harry'ego ze Stanów Zjednoczonych - informuje "New York Post". W rozmowie z gazetą prezydent stwierdził, że "zostawi go w spokoju".

Donald Trump o deportacji księcia Harry'ego. "Ma wystarczająco dużo problemów ze swoją żoną"

Donald Trump o deportacji księcia Harry'ego. "Ma wystarczająco dużo problemów ze swoją żoną"

Źródło:
New York Post, Fox News

Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer wykonał test na obecność wirusa HIV. Poddał się badaniu, by walczyć z negatywną percepcją chorych i zachęcić innych do sprawdzenia swojego stanu zdrowia. Na Wyspach Brytyjskich odsetek nieświadomych zakażenia przekracza cztery procent. W Polsce sięga on nawet jednej trzeciej.  

Keir Starmer publicznie wykonał test na obecność wirusa HIV

Keir Starmer publicznie wykonał test na obecność wirusa HIV

Źródło:
The Guardian, Sky News, tvn24.pl

Nadchodzące dni przyniosą bardzo mroźne noce, miejscami temperatura może spaść do -16 stopni Celsjusza. W połowie tygodnia pojawią się słabe opady śniegu i deszczu ze śniegiem. W prognozie widać więc zimę.

Gdzie będzie najzimniej? U kogo spadnie śnieg? Pogoda na 5 dni

Gdzie będzie najzimniej? U kogo spadnie śnieg? Pogoda na 5 dni

Źródło:
tvnmeteo.pl

Zmiany w zakresie podatku VAT, podatku miedziowego i podatku od zysków kapitałowych, zwanego popularnie podatkiem Belki - zapowiedział podczas poniedziałkowego wystąpienia minister finansów Andrzej Domański. Przekazał także, że w planach jest "radykalne zawężenie" możliwości wydłużania pięcioletniego terminu przedawnienia podatku.

Cztery ważne zmiany w podatkach. Jest zapowiedź ministra

Cztery ważne zmiany w podatkach. Jest zapowiedź ministra

Źródło:
PAP

Na Maderze potwierdzono pojawienie się dengi. Jak dotąd nie odnotowano przypadków przeniesienia choroby na człowieka, a władze podkreślają, że "sytuacja jest pod kontrolą", jednak apelują o ostrożnść. Madera to popularny kierunek wyjazdów polskich turystów.

Przypadek dengi potwierdzony na Maderze. To popularny kierunek wśród polskich turystów

Przypadek dengi potwierdzony na Maderze. To popularny kierunek wśród polskich turystów

Źródło:
PAP, Times of Madeira, tvn24.pl

Według nieoficjalnych ustaleń TVN24 prokurator Katarzyna Kwiatkowska złożyła rezygnację z pełnienia funkcji szefowej specjalnego zespołu, który badał działania prokuratury z lat 2016-2023. - Wiem, że z uwagi na kłopoty zdrowotne rozważała, czy podoła jeszcze temu drugiemu etapowi sporządzenia raportu - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 prokurator krajowy Dariusz Korneluk.

TVN24: szefowa zespołu badającego działania prokuratury w czasach PiS rezygnuje

TVN24: szefowa zespołu badającego działania prokuratury w czasach PiS rezygnuje

Źródło:
TVN24

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej opublikował długoterminową prognozę eksperymentalną na wiosnę i początek lata. Czy nadchodzące tygodnie przyniosą ze sobą powiew zimy, czy też nad naszym krajem rozgości się ciepło? Sprawdź przewidywania meteorologów.

Wiosna może być inna niż zazwyczaj. Mamy prognozę

Wiosna może być inna niż zazwyczaj. Mamy prognozę

Źródło:
IMGW

Policjanci w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie) zatrzymali 37-latka. Mężczyzna zniszczył windę, czym spowodował straty na blisko 18 tysięcy złotych. Jego zachowanie zarejestrowały kamery.

Zniszczył windę, a potem zdjął bieliznę przed kamerą

Zniszczył windę, a potem zdjął bieliznę przed kamerą

Źródło:
tvn24.pl

Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Lublinie otrzymał właśnie ekspertyzę. Woda pochodząca z awarii wodociągowej podmyła fundamenty. Taka była przyczyna katastrofy budowlanej, do której doszło w styczniu przy ul. Bernardyńskiej 10 w Lublinie. Po tym jak zawaliła się ściana kamienicy, zdecydowano o całkowitej rozbiórce obiektu. Mieszkańcy musieli się ewakuować. Sprawą zajmuje się prokuratura.

Zawaliła się ściana kamienicy. Jest ekspertyza. Prokuratura prowadzi śledztwo

Zawaliła się ściana kamienicy. Jest ekspertyza. Prokuratura prowadzi śledztwo

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Rafał Trzaskowski zwyciężyłby w drugiej turze wyborów z Karolem Nawrockim - wynika z najnowszego sondażu prezydenckiego Opinia24 dla Radia ZET. Pracownia sprawdziła też szanse dwóch innych kandydatów. 

Kto wygra w drugiej turze? Najnowszy sondaż prezydencki

Kto wygra w drugiej turze? Najnowszy sondaż prezydencki

Źródło:
Radio Zet

- Jestem dziś bardzo szczęśliwy, że wracam do mojej żony i córek - mówił w dniu uwolnienia przez Hamas z trwającej 16 miesięcy niewoli Eli Szarabi. Izraelczyk nie wiedział jednak, że kobieta i dwie nastoletnie dziewczyny zginęły w ataku 7 października 2023 roku. Dowiedział się o tym od izraelskiego żołnierza.

Był "bardzo szczęśliwy, że wraca do żony i córek". Nie wiedział, że już nie żyją

Był "bardzo szczęśliwy, że wraca do żony i córek". Nie wiedział, że już nie żyją

Źródło:
BBC, PAP

Przyznam szczerze, że przesunięcie z pozycji patrzącego i leczącego do pozycji bycia leczonym nie jest łatwe - powiedział w TVN24 onkolog profesor Cezary Szczylik, ordynator oddziału onkologii w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku. Podzielił się historią zdiagnozowania u siebie nowotworu prostaty i mówił o możliwej profilaktyce. - Miałbym do siebie bardzo wiele żalu, że nie zareagowałem odpowiednio wcześniej - wyjaśnił.

Onkolog zdiagnozował u siebie nowotwór. "Przejście do pozycji bycia leczonym nie jest łatwe"

Onkolog zdiagnozował u siebie nowotwór. "Przejście do pozycji bycia leczonym nie jest łatwe"

Źródło:
TVN24

Do pięciu lat więzienia grozi 42-letniemu mężczyźnie, który w Chełmie (woj. lubelskie) siekierą zabił kota. Miał to zrobić, bo - jak powiedział policjantom - zwierzę było agresywne i nie dało się pogłaskać.

Zabił kota siekierą, bo nie dał się pogłaskać

Zabił kota siekierą, bo nie dał się pogłaskać

Źródło:
tvn24.pl

W Nidzicy (woj. warmińsko-mazurskie) matka zostawiła trzyletnią córkę samą na noc i poszła na dyskotekę. Płacz dziewczynki usłyszała sąsiadka, która powiadomiła służby. By dostać się do mieszkania, strażacy musieli wyważyć drzwi. Kobieta, gdy wróciła do domu, była pijana.

Zostawiła trzyletnie dziecko samo na noc i poszła na dyskotekę

Zostawiła trzyletnie dziecko samo na noc i poszła na dyskotekę

Źródło:
PAP

To 27-latka i jej 36-letni partner mieli grozić mieszkańcowi gminy Borki (Lubelskie) spaleniem domu. Według ustaleń policji rzucili w okno kostką brukową z przyczepioną do niej kartką. Para została namierzona w województwie małopolskim. Podejrzanym grozi do trzech lat więzienia.

Przez okno wpadła kostka brukowa z kartką, na niej była groźba. Policja ma podejrzanych

Przez okno wpadła kostka brukowa z kartką, na niej była groźba. Policja ma podejrzanych

Źródło:
tvn24.pl

Najpierw brutalnie pobił, potem oblał mężczyznę nieznaną cieczą i podpalił - do tej zbrodni doszło w okolicach Wrześni. Prokuratura nie ma wątpliwości, że za śmierć 79-latka odpowiada Grzegorz M. 34-latek usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.

"Brutalnie pobił pokrzywdzonego" i podpalił. Zarzut zabójstwa dla 34-latka

"Brutalnie pobił pokrzywdzonego" i podpalił. Zarzut zabójstwa dla 34-latka

Źródło:
TVN24

Jak poinformowało ministerstwo rolnictwa w Seulu, od przyjęcia w 2024 roku ustawy zakazującej uboju, hodowli i sprzedaży psiego mięsa do spożycia przez ludzi w Korei Południowej zamknięto 40 procent ferm psów. Działalność dobrowolnie zamknęły 623 fermy.

Zamknęli 40 procent ferm. Korea Południowa rezygnuje z psiego mięsa

Zamknęli 40 procent ferm. Korea Południowa rezygnuje z psiego mięsa

Źródło:
PAP

W połowie stycznia opolski ogród zoologiczny stracił 11 kangurów. Eksperci z Wydziału Weterynarii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu ustalają przyczyny ich śmierci. Ze wstępnych badań wynika, że zwierzęta miały infekcję dróg oddechowych.

W zoo padło 11 kangurów. Są wyniki pierwszych badań

W zoo padło 11 kangurów. Są wyniki pierwszych badań

Źródło:
tvn24.pl

W wyniku politycznej rozgrywki w powiecie otwockim, były poseł Solidarnej Polski Dariusz Olszewski został wicestarostą. A chwilę później jego syn Damian trafił do dwóch rad nadzorczych otwockich spółek i pracuje w miejskiej spółce ciepłowniczej.

Ojciec wicestarostą, syn w radach nadzorczych i z etatem w miejskiej spółce

Ojciec wicestarostą, syn w radach nadzorczych i z etatem w miejskiej spółce

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Za darmo? Nie ma. Zapraszamy za 500 złotych, od ręki

Za darmo? Nie ma. Zapraszamy za 500 złotych, od ręki

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Szwedzka para książęca - książę Karol Filip i księżna Zofia, powitali na świecie swoje czwarte dziecko. Po trzech synach doczekali się córeczki.

Książęca para powitała na świecie czwarte dziecko. Mała księżniczka jest ósma w kolejce do tronu

Książęca para powitała na świecie czwarte dziecko. Mała księżniczka jest ósma w kolejce do tronu

Źródło:
tvn24.pl

Amerykańska piosenkarka Taylor Swift drugi rok z rzędu pojawiła się na Super Bowl. Drużyna Kansas City Chiefs, w której gra chłopak gwiazdy, Travis Kelce, tym razem poniosła porażkę. Sama Swift została zaś wybuczana przez zebranych na stadionie.

Taylor Swift wybuczana na Super Bowl

Taylor Swift wybuczana na Super Bowl

Źródło:
Reuters, Newsweek, Fox News, tvn24.pl

Ukraińscy żołnierze zestrzelili niedaleko Torecka w obwodzie donieckim rosyjski samolot Su-28 - podała ukraińska 28. Samodzielna Brygada Zmechanizowana. Na opublikowanym przez wojsko nagraniu widać moment uderzenia samolotu w ziemię, a następnie chmurę czarnego dymu i ognia.

Walki w Torecku, Ukraińcy zestrzelili rosyjski samolot. Nagranie

Walki w Torecku, Ukraińcy zestrzelili rosyjski samolot. Nagranie

Źródło:
Reuters, TVN24, PAP, ISW

Zastanawiam się, skąd jeszcze mam siłę na to, żeby po prostu wstawać i to wszystko robić - mówił w rozmowie w "Dzień Dobry TVN" Tomasz Jakubiak, znany kucharz, który choruje na rzadki nowotwór. W połowie stycznia wrócił do Polski z leczenia w Izraelu. - Nie ma opcji, że ja się poddam - dodał.

"Nie ma opcji, że się poddam"

"Nie ma opcji, że się poddam"

Źródło:
Dzień Dobry TVN, tvn24.pl

Przez podobieństwo do peruwiańskiego zabytku mieszkańcy nazywali je pieszczotliwie "Nowu Hutu, krakowskim Machu Picchu". Nawet oznaczyli omszałe, nadgryzione zębem czasu schody na osiedlu Szkolnym na mapach Google jako lokalną atrakcję. Żart maskował irytację nowohucian na fakt, że konieczny remont wciąż był odkładany. A kiedy już został przeprowadzony okazało się, że w przy schodach nie ma podjazdu dla wózków ani poręczy. Urzędnicy tłumaczą ten fakt "pierwotnym założeniem urbanistycznym".

Latami czekali na remont schodów. Podjazdu i poręczy nie przewidziano

Latami czekali na remont schodów. Podjazdu i poręczy nie przewidziano

Źródło:
tvn24.pl

Jak wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów, "Najbardziej opiniotwórcze media w Polsce" stacja TVN24 była najbardziej opiniotwórczym tytułem mediowym w 2024 roku. W ciągu 12 miesięcy ubiegłego roku TVN24 zacytowano łącznie 44,5 tysiąca razy.

TVN24 najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce

TVN24 najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce

Źródło:
IMM

Sebastian Klauziński z tvn24.pl oraz Tomasz Patora i Joanna Pęcherska-Fiałek z "Uwaga!" TVN są w gronie nominowanych do głównej Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego. To jedna z najważniejszych nagród przyznawanych za materiały dziennikarskie. Nominację w kategorii "Dziennikarz dla planety" zdobyła Magda Łucyan z TVN/TVN24.

Dziennikarze TVN i tvn24.pl nominowani do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego

Dziennikarze TVN i tvn24.pl nominowani do Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego

Źródło:
Eurozet