Zgwałcony przez księdza dziewięciolatek "wspólnikiem w grzechu". Tak uznał kościelny sąd

Aktualizacja:
[object Object]
"Sąd biskupi i sekret papieski". Pierwsza część reportażuSuperwizjer TVN
wideo 2/2

Mariusz Milewski miał dziewięć lat, kiedy po raz pierwszy został zgwałcony przez księdza. Po latach, kiedy zdecydował się opowiedzieć o swojej krzywdzie, trafił przed sąd biskupi. Okazało się, że według tego gremium "był wspólnikiem w grzechu cudzołóstwa". Reportaż "Superwizjera" TVN24.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM W TVN24 GO>

W 2000 r. Mariusz Milewski nie mógł doczekać się swojej pierwszej komunii świętej. Do uroczystości w parafii świętego Jakuba Apostoła w Ostrowitem przygotowywał się wiele miesięcy - marzył, żeby w przyszłości zostać księdzem.

Wspomina, że jedna z pań dawała dzieciom role. – Każdy chciał ją mieć, żeby coś powiedzieć. Żeby czuć się ważnym – podkreśla. – Miałem tych ról troszkę, więc dla mnie to też było mega wyróżnienie. Bardzo chciałem, żeby ksiądz był dumny – dodaje.

Mężczyzna opowiada reporterkom "Superwizjera", że "chciał być w kościele jak nigdzie na świecie". – Nie tak, jak wszyscy wierni w ławkach, ale służyć do mszy i być bardzo mocno w ten kościół zaangażowany – tłumaczy.

Ksiądz Jarosław P. uczył go religii

Księdza Jarosława P. poznał rok wcześniej – uczył go religii w szkole podstawowej. Parafianie chwalili proboszcza za zaangażowanie w zbieranie pieniędzy na kościół i szczególną, wręcz ojcowską troskę, którą obdarzał ministrantów.

- Był to dla mnie wzór człowieka, którego trzeba naśladować i którego trzeba słuchać. To była taka ojcowska troska, która tak naprawdę nie może znaczyć nic złego – mówi Milewski.

Do szkoły Mariusz często chodził głodny. W domu nie było łazienki. Rodzice utrzymywali się z zasiłków z pomocy społecznej, o której wsparcie niejednokrotnie prosił sam Mariusz. Dbał też o to, by zdobyć drewno na opał dla siebie i młodszych sióstr.

Ksiądz Jarosław P. dobrze wiedział, w jakich warunkach wychowuje się chłopiec. Dlatego często zapraszał go na plebanię – karmił i udostępniał łazienkę.

"Powiedział, że o tym nie mogę nikomu powiedzieć"

Milewski wspomina, że po pierwszej komunii świętej był ministrantem w kościele w Wardęgowie. - Ksiądz zaprosił mnie na plebanię. Kazał mi się położyć do swojego łóżka. Kazał mi zamknąć oczy. Odsunął kołdrę i zaczął mnie dotykać w miejscach intymnych - opowiada. - Później zaczął brać mojego członka do swoich ust. Ja nawet chyba nie miałem siły, żeby uciekać. Byłem sparaliżowany. I on doprowadził mnie do orgazmu wtedy – wyznaje.

- Dał mi plik katolickich gazetek i wtedy, jak opuszczałem tę sypialnię, powiedział, że o tym, co się tam zdarzyło nie mogę nikomu powiedzieć, bo ludzie nas wezmą na języki - mówi Mariusz Milewski.

Podkreśla, że "dzieci powinny mieć oparcie w rodzicach". – A u nas niestety tak nie było – przyznaje. Ojciec stracił pracę, a matka pracowała tylko do momentu, kiedy Mariusz się urodził. – Nigdy nie było między nami rozmowy – mówi.

Matka Mariusza myślała, że ksiądz Jarosław P. to dobry człowiek. Przypomina sobie, że z księdzem można było porozmawiać. – I ja nie widziałam tego, że taki zły człowiek będzie – przyznaje. Mariusz potwierdza, że jego rodzice nic nie wiedzieli.

Po pierwszym spotkaniu ksiądz Jarosław wielokrotnie zapraszał Mariusza na plebanię. – Ksiądz włączał filmy pornograficzne i tam były też stosunki analne, i on bardzo dążył do tego, żeby to też się wydarzyło między mną a nim – opowiada Mariusz Milewski. – Wyjął jakiś dziwny płyn z szafki i mówił, że zrobi tak, że nie będzie bolało. Ja byłem tym wszystkim przerażony – podkreśla.

- Mówiłem mu, że mnie boli – wspomina, ale - jak mówi - ksiądz zapewniał go, że za chwilę ból ustąpi. – Pamiętam, że ten ból czułem nawet chyba przez tydzień – dodaje mężczyzna. Nie pamięta, ile dokładnie wtedy miał lat, ale ponieważ to było jego drugie lub trzecie spotkanie z księdzem, to mógł mieć wtedy dziesięć lat.

Mieszkańcy Ostrowitego, którzy nieoficjalnie zdecydowali się porozmawiać z reporterkami "Superwizjera" przyznają, że mieli podejrzenia co do księdza Jarosława. Jedna z kobiet podkreśla, że od samego początku wydawało się jej, że "jest coś nie tak". – Mój kuzyn przebywał na plebanii, jak były remonty plebanii, ksiądz lubił sobie wypić, a to za tyłek go złapał – mówi.

- Coś z księdzem było nie tak, bo słyszałem, że chłopaków próbował przebierać na zakrystii i takie bajery, że się za chłopców brał – wtóruje mieszkający w Ostrowitem mężczyzna.

"Wspólnik grzechu cudzołóstwa"

W wieku 21 lat Mariusz opowiedział biskupowi toruńskiemu Andrzejowi Suskiemu o molestowaniu, jakiego dopuścił się ksiądz Jarosław P.

Proces księdza przed sądem kościelnym rozpoczął się kilka miesięcy po oficjalnym zgłoszeniu. Trwał trzy lata. Ksiądz został uniewinniony, jak napisano w wyroku: "W imię Pańskie. Amen".

W listopadzie 2016 roku Sąd Rejonowy w Nowym Mieście Lubawskim uznał księdza Jarosława P. za winnego molestowania seksualnego i skazał go na trzy lata więzienia. W czerwcu 2017 roku Sąd Okręgowy w Elblągu podtrzymał wyrok pierwszej instancji. W lutym 2019 roku Sąd Najwyższy odrzucił złożony przez sprawcę wniosek o kasację.

Adwokat Milewskiego mecenas Laszlo Schlesinger uważa, że wyroki sądów, kościelnego i powszechnego, tak znacząco różniły się od siebie, bo "biegli przed sądem biskupim nie pojawili się".

- Tam nie dostrzeżono konieczności przeprowadzenia szeregu dowodów, które zostały przeprowadzone przed sądem państwowym, które miały uwiarygadniać zeznania pokrzywdzonego - tłumaczy mecenas. Przyznaje, że "nie ma pojęcia, po co jest sąd biskupi".

"Sekret papieski"

W kurii toruńskiej Mariuszowi wielokrotnie odmówiono prawa do przejrzenia kościelnych dokumentów, bo akta spraw o pedofilię objęte są tak zwanym sekretem papieskim, a decyzję o ich ujawnieniu może podjąć tylko Watykan. Jednak w tej sprawie, wyjątkowo, "sekretu papieskiego" nie udało się utrzymać.

Kościelny wyrok, wraz z uzasadnieniem uniewinnienia księdza, trafił do sądu rejonowego. Ksiądz Jarosław P. chciał go użyć jako jednego z dowodów na swoją niewinność.

Wymienieni na pierwszej stronie wyroku sędziowie powołują się w nim po łacinie na "normae de gravioribus delictis", czyli na wewnętrzne przepisy Kościoła katolickiego – inne niż te, którymi kierują się sędziowie sądów państwowych.

Zasady te niewiele mają wspólnego z Kodeksem prawa karnego. W przeciwieństwie do języka świeckich aktów prawnych, w randze dowodu stawiane są pojęcia takie jak "moralność", "odczucie", "sumienie", które uzasadniają wiarygodność zeznań świadków, przychylnych oskarżonemu księdzu.

W sądach biskupich sędziowie, czyli księża mianowani przez biskupa, nie muszą mieć bezpośredniego kontaktu z uczestnikami procesu. Świadkowie przysięgają na Biblię, a księża wydają wyrok poprzez głosowanie zgodne z własnym sumieniem. Najwyższą karą, jaką może wymierzyć sąd biskupi, jest wydalenie ze stanu duchownego.

Wyrok w sprawie Jarosława P. dotyczy "nadużycia seksualnego przeciwko osobie małoletniej i rozgrzeszenia wspólnika w grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu" – chodzi o grzech cudzołóstwa. Tym wspólnikiem w grzechu cudzołóstwa miał być dziewięcioletni Mariusz Milewski.

Według relacji Mariusza, oskarżony po każdym zgwałceniu spowiadał go z tego, co mu robił. Dziecko musiało się spowiadać oprawcy z tego, że popełniło z nim grzech cudzołóstwa.

Zeznania świadków

Tuż pod nazwiskami adwokata księdza oraz trzech sędziów, ekspertów od prawa kanonicznego, znajdują się 22 strony uzasadnienia, w którym sędziowie umieścili cytaty zeznań jedenastu świadków. Wielokrotnie przytaczane były opinie dyrektora katolickiej szkoły, do której chodził Mariusz.

"Mam wychowanków, którzy mają dziewczyny i sympatię. U Milewskiego nigdy nie zauważyłem, aby miał koleżankę, dziewczynę. Uważam, że emocjonalnie jest związany z płcią męską" – napisano. Mariuszowi udało się znaleźć dyrektora szkoły i zapytać o zeznania, które umożliwiły uniewinnienie pedofila.

- Zeznawałem, zostałem wezwany. Złożyłem przysięgę, więc usta w jakiś sposób mam zamknięte. Mariusz, nie wciągaj mnie w to – zwrócił się dyrektor do pokrzywdzonego. – Ja tej sprawy nie znam. Nie wiem, co między wami było - dodał.

Ksiądz P. podważył też wiarygodność opowiedzianej przez Mariusza historii, mówiąc, że "wypracował sobie postawę 'brania na litość'. (…) Dążył do wzbudzenia zainteresowania swoją osobą ludzi majętnych i wpływowych. (…) Szybciej od pracy fizycznej, zarobkowej (…) wolał poszukiwać kogoś, kto mu pomoże materialnie".

Zapytany o te stwierdzenia, ksiądz się wyparł. – W życiu. Ja nie wiem, czy jest (w dokumentach), czy nie ma, po prostu ja ci współczuję, jeżeli tak było – powiedział Mariuszowi.

Jadwiga K., znajoma oskarżonego księdza Jarosława P., która przez miesiąc uczyła religii dziesięcioletniego Mariusza zeznała, że "Milewski to bardzo skomplikowana postać". "Uważam, że jest skłonny do konfabulacji. (…) Jest zdolny do niszczenia człowieka. (…) Kłamał w sklepie, jeśli chodzi o talony, które dostawał od ośrodka pomocy społecznej" – zeznała. Chłopcu zarzuciła też "utylitarne posługiwanie się kłamstwem".

- Ja myślę, że nie kłamałam – mówi teraz w rozmowie z Mariuszem. – Ja myślę, że to jest temat już zamknięty. Jeżeli czuje się pan, że oczerniałam, to przepraszam najmocniej – deklaruje. Wsiadając do samochodu rzuca, że nie chce z Mariuszem rozmawiać, bo spieszy się na lekcje.

Jedynym świadkiem, który jednoznacznie powiedział, że wierzy Mariuszowi i bezpośrednio od niego wie o molestowaniu, była nauczycielka z lokalnej szkoły. Ciężko przeżywała nie tylko krzywdę Mariusza, ale i cały proces przed sądem biskupim. - Jak przyjechali tutaj przesłuchiwać mnie, jak zasiedliśmy wspólnie do stołu, do rozmowy, to pierwsze, co mówię "proszę wybaczyć". Ja się rozpłakałam. Mówię: "to jest dla mnie tak potwornie trudne, że dajcie mi chwilę czasu". Boleję nad tym, że nie wiedziałam wcześniej – opowiada.

"Bazowałem na materiale dowodowym"

By podważyć wiarygodność nauczycielki, która sprzyjała ofierze, sędziowie poświęcili prawie dwie strony uzasadnienia wyroku na opis jej konfliktu z księdzem.

Adwokat Laszlo Schlesinger, który zaoferował swoją pomoc Milewskiemu w walce przed sądem państwowym, nigdy wcześniej nie miał do czynienia z tak nieprofesjonalnym podejściem do prawa.

- Mariusz Milewski nie przyszedł do mnie wprost z prośbą ani ze zleceniem, żebym wszczął postępowanie przed sądem, przed organami państwowymi. On przyszedł, szukając pomocy przed sądem biskupim. Według jego subiektywnych odczuć, on nie występował tam w roli ofiary. On się czuł tam atakowany – powiedział adwokat.

W sprawie księdza Jarosława P. orzekali: ksiądz prof. dr hab. Wiesław Kiwior, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego; ksiądz dr hab. Janusz Gręźlikowski, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku i oficjał sądu diecezji włocławskiej. Ksiądz kanonik Mariusz Stasiak, delegat biskupa do spraw ochrony dzieci i młodzieży był pełnomocnikiem Mariusza Milewskiego.

Przewodniczącym składu sędziowskiego był ksiądz Miłosz Wardziński, który w diecezji toruńskiej pełni funkcję promotora sprawiedliwości. W rozmowie z pokrzywdzonym stwierdził, że go rozumie, ale "to nie jest to, że on podjął tę decyzję". - Głosowanie było. Niech mi pan wierzy, to prawo jest tak skonstruowane. Bazowałem na zebranym materiale dowodowym. Gdyby to było dzisiaj, może pan być pewny, że bym skazał – zapewnia ks. Wardzyński.

Przewodniczący i inni księża – sędziowie w sprawie księdza Jarosława P. - napisali w wyroku, że "ocena zebranych środków dowodowych oraz argumentów nie pozwala zatem stwierdzić z moralną pewnością, że ksiądz Jarosław P. popełnił zarzucane mu przestępstwa nadużycia seksualnego przeciwko osobie małoletniej, w konsekwencji zgodnie z kan. 1608 paragraf 4 należy oskarżonego uniewinnić" oraz że "zebrane środki dowodowe wskazują na homoseksualizm Mariusza Milewskiego".

W uzasadnieniu uniewinnienia powołują się na zeznania księdza Jarosława, który w dochodzeniu wstępnym powiedział, że "od dwóch lat jest zaangażowany w pomoc egzorcyście. Musi więc się często spowiadać". Dla sędziów ekspertów prawa kanonicznego, to było podstawą, by napisać później w uzasadnieniu wyroku, że "trudno pogodzić aktywne zaangażowanie w pomoc egzorcyście z zachowaniami stanowiącymi usiłowanie przestępstw, jakich (…) miał dokonać ksiądz Jarosław".

Wniosek trzech profesorów uniwersyteckich był taki, że pomocnik egzorcysty nie byłby w stanie zgwałcić dziecka.

- Te akta otrzymałem pocztą, miałem tam chyba trzy czy cztery tygodnie na zapoznanie się z aktami i wystawienie swojego wotum. I moja rola się na tym skończyła. W moim odczuciu, ja jak czytałem te akta, one były "od Sasa do Lasa". Były rozbieżne mniej więcej. Ci świadkowie też nie wszyscy byli obiektywni w moim odczuciu i ja nie mogłem nabrać przekonania, że na pewno pan był molestowany – mówi ksiądz Janusz Gręźlikowski. – Współczuję oczywiście i jest mi przykro i wstyd za Kościół toruński, że tak to zrobił, bo można było inaczej to zrobić – wyznaje.

"Sąd biskupi i sekret papieski". Druga część reportażu
"Sąd biskupi i sekret papieski". Druga część reportażuSuperwizjer TVN

"To zjawisko pewnie kiedyś też było"

Gdy Mariusz Milewski był ministrantem w sanktuarium maryjnym w Wardęgowie, wielokrotnie odwiedzał je biskup Andrzej Suski, który dobrze znał Mariusza i księdza Jarosława P. Na jego prośbę biskup zmienił nawet statut katolickiej szkoły w Grudziądzu, by Mariusz mógł do niech trafić jako piętnastolatek.

Dziś biskup jest na emeryturze. Mieszka w kamienicy należącej do kurii. Bardzo rzadko wychodzi z domu, nie udziela wywiadów. Nie odpowiada na listy od ofiar księży pedofilów. Dlatego Mariusz spróbował się z nim spotkać spontanicznie, pukając do drzwi.

Biskup Suski rozpoznał Milewskiego i przyznał, że nawet miał nadzieję, że Mariusz zostanie w przyszłości księdzem. - Wtedy już pan miał chyba z szesnaście lat - mówi.

Dodaje, że "sąd w składzie dwóch profesorów uniwersyteckich spoza diecezji, żeby nie było żadnych podejrzeń o koleżeństwo stwierdził, że nie ma dostatecznych narzędzi do orzeczenia winy".

- Ja nigdy nie pomyślałem, że będę musiał kiedykolwiek w życiu kapłańskim zajmować się takimi sprawami. Kościół nie kryje takich spraw. Tak się mówi, że "zamiata". Ja nie wiem, co to znaczy "zamiatać pod dywan" - zapewnia biskup senior.

Biskup nie zgłosił sprawy gwałtów na dziecku do prokuratury. Nie interesował go też dalszy los wydalonego z parafii księdza Jarosława P. Ten, mimo że miał zakaz odprawiania mszy, robił to w Pucku. Jego zdjęcia z uroczystości święcenia sztandaru w szkole podstawowej, a także z mszy z arcybiskupem Sławojem Leszkiem Głódziem znalazł w internecie Mariusz Milewski. Oba wydarzenia odbywały się na terenie Archidiecezji Gdańskiej – na obu były obecne dzieci.

Biskup Suski twierdzi, że ma ograniczone możliwości wpłynięcia na księdza. Wie, że w związku z tymi wydarzeniami do księdza Jarosława P. wysłano ostrzeżenia. - Jeśli my jesteśmy w Toruniu, a on jest w Gdańsku, bo tam mieszka, to ja nie mogę go obezwładnić. Po prostu ja nie mam policjantów, żeby go teraz pilnowali – przekonuje.

- Wszystkiego się nie upilnuje, to mowy nie ma. Władze świeckie mają o wiele większe możliwości – ocenia biskup Andrzej Suski.

"Nikt mu nie zlecał molestowania dzieci"

Sąd kościelny w trakcie procesu wezwał niemal tych samych świadków, co sąd świecki. Jednak w odróżnieniu od sędziów państwowych, w swojej decyzji opierał się na zeznaniach, a nie na opiniach ekspertów. Posługując się starannie wyselekcjonowanymi fragmentami zeznań świadków, sędziowie kościelni doszli do wniosku, że Mariusz Milewski kłamał i oskarżył księdza Jarosława P. dla pieniędzy.

Rzecznik sprawiedliwości, który w procesie kanonicznym jest stroną i miał wspierać Mariusza w tym procesie, mógł zgłaszać zastrzeżenia i prosić o uzupełnienie materiału dowodowego. – Sędziowie dostali materiał i mieli napisać swoje wota i wyrok. I to zrobili. Cytowali to, co ktoś tam zeznał – mówi w rozmowie z Mariuszem.

Kuria toruńska kolejny raz odmówiła udostępnienia Mariuszowi objętych "sekretem papieskim" pełnych akt sprawy. Pracownik kurii w nieoficjalnej rozmowie z Mariuszem nie mógł zagwarantować też, że kuria doprowadzi do wydalenia Jarosława P. ze stanu duchownego.

- Nie może być teraz tak, że pan przychodzi i pyta mnie, co będzie, czy P. zostanie przeniesiony do stanu świeckiego. Ja tych rzeczy na razie nie wiem. Ja działam zgodnie z prawem kanonicznym przede wszystkim. Nikt mu nie zlecał molestowania seksualnego dzieci – mówi pracownik kurii.

"Idź na kolejne terapie"

Po dziewięciu latach molestowania przez proboszcza i siedmiu latach walki w sądzie, biskup senior Andrzej Suski, dla którego sprawa od dawna jest już zamknięta, pożegnał Mariusza radą. – Idź na kolejne terapie, bo bez tego to jeszcze ciężej jest i też pozytywnie myśleć, bo czasami stajemy się więźniami przeszłości, a my musimy patrzeć w przyszłość, bo życie jeszcze przed tobą, żeby nie dać się uwięzić tylko w przeszłości – powiedział.

Jednak w Ostrowitem przeszłością żyje nie tylko poszkodowany przez księdza chłopak. Odkąd sprawa wyszła na jaw, a ksiądz opuścił Ostrowite, inni parafianie zaczęli atakować Mariusza.

I tak jest do dziś.

Kuria: zapadły decyzje, które oczekują na zatwierdzenie w Stolicy Apostolskiej

Dwa dni po pierwszej emisji reportażu "Superwizjera", w poniedziałek, Kuria Diecezjalna Toruńska wydała komunikat, w którym odniosła się do informacji przedstawionych w materiale.

Napisała, że "diecezja toruńska natychmiast po uprawomocnieniu się wyroku sądu państwowego poinformowała o jego treści Stolicę Apostolską oraz została wszczęta procedura ponownej oceny zachowań skazanego duchownego wobec Pana Mariusza Milewskiego na płaszczyźnie prawa kościelnego". Jak dodała, "w efekcie tej procedury zapadły decyzje, które oczekują na zatwierdzenie w Stolicy Apostolskiej".

"Kościelny wymiar sprawiedliwości nie posiada takiego instrumentarium, którym dysponują sądy państwowe oraz organy prokuratury, dlatego zdarza się, iż orzeczenia trybunału kościelnego różnią się od prawomocnego wyroku sądu państwowego, jednakże nie jest to wynikiem złej woli czy chęci ukrycia zła, tylko znacząco skromniejszych możliwości w gromadzeniu dowodów" - zapewniła kuria.

CZYTAJ PEŁNĄ TREŚĆ KOMUNIKATU KURII DIECEZJALNEJ TORUŃSKIEJ W SPRAWIE MATERIAŁU "SUPERWIZJERA"

W komunikacie przypomniano, że "według obecnie obowiązujących przepisów, każdy przełożony kościelny, otrzymawszy wiarygodną wiadomość o tym, że mogło dojść do seksualnego wykorzystania dziecka, ma prawny obowiązek zawiadomić o tym fakcie państwowe organy powołane do ścigania przestępstw".

"W takim stanie rzeczy postępowanie kościelne zostaje wstrzymane do czasu prawomocnego zakończenia procedur państwowych i zgodnie z prawem kościelnym w orzeczeniach zapadających w porządku kanonicznym należy uwzględniać treść wyroków wydanych przez państwowe organy wymiaru sprawiedliwości" - wskazała kuria.

"Mamy nadzieję, że taki model postępowania pozwoli uniknąć rozbieżności pomiędzy orzeczeniami sądów państwowych i kościelnych" - napisano w komunikacie wydanym w imieniu Kurii Diecezjalnej Toruńskiej.

Autor: asty,mjz//rzw / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Policja w Korei Południowej wkroczyła do budynku, w którym prezydent Jun Suk Jeol spotkał się z innymi osobami tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego - podała agencja Yonhap z Seulu, a za nią Reuters. Funkcjonariusze chcą zabezpieczyć nagrania z kamer monitoringu. Yonhap określa budynek mianem "kryjówki".

Policja w "kryjówce", w której prezydent miał spotkanie przed wprowadzeniem stanu wojennego

Policja w "kryjówce", w której prezydent miał spotkanie przed wprowadzeniem stanu wojennego

Źródło:
Reuters, Yonhap, PAP

Rzecznik Kremla przestrzegł przed "wysuwaniem hipotez" na temat przyczyn katastrofy samolotu pasażerskiego w Kazachstanie przed zakończeniem śledztwa. W przestrzeni medialnej pojawiają się głosy, że za tragedię odpowiedzialna jest Moskwa.

Co doprowadziło do katastrofy? Rosja ostrzega, by nie mówić o tym głośno

Co doprowadziło do katastrofy? Rosja ostrzega, by nie mówić o tym głośno

Źródło:
BBC

Tragiczny wypadek autokaru w Norwegii. Siły lojalne wobec obalonego syryjskiego dyktatora Baszara al-Asada zorganizowały zasadzkę na funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa nowych władz. Izrael ostrzelał lotnisko w Jemenie, na którym znajdował się szef WFO. Eksperci uważają, że to Rosjanie zestrzelili samolot pasażerski nad Kazachstanem. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w piątek 27 grudnia.

Podziękowania dla pilota, tragedia w Norwegii, zasadzka w Syrii

Podziękowania dla pilota, tragedia w Norwegii, zasadzka w Syrii

Źródło:
TVN24, PAP

Premier Kanady Justin Trudeau po raz pierwszy zareagował na komentarze amerykańskiego prezydenta elekta Donalda Trumpa na temat Kanady. Przypomniał materiał amerykańskiej NBC, tłumaczący Amerykanom, czym jest Kanada.

Justin Trudeau nie wytrzymał. "Trochę informacji o Kanadzie dla Amerykanów"

Justin Trudeau nie wytrzymał. "Trochę informacji o Kanadzie dla Amerykanów"

Źródło:
PAP

Południowokoreańska agencja wywiadowcza potwierdziła, że ​​ranny żołnierz Korei Północnej, walczący po stronie Rosji, został pojmany żywy przez ukraińskie wojsko - podała agencja Yonhap.

Żołnierz Kima w rękach Ukraińców

Żołnierz Kima w rękach Ukraińców

Źródło:
Reuters, PAP

"Nie otrzymaliśmy wypłaty za miesiące październik i listopad mimo upłynięcia czasu określonego w umowach"- napisali do premiera lekarze ze szpitala w Świętochłowicach. Placówka wyjaśnia, że nie może uregulować długu, bo na tym polega jej plan naprawczy.

Lekarze proszą o pomoc premiera. Przez dwa miesiące w nocy i w święta pracowali za darmo

Lekarze proszą o pomoc premiera. Przez dwa miesiące w nocy i w święta pracowali za darmo

Źródło:
tvn24.pl

Podczas interwencji na warszawskim Mokotowie padły strzały. Trzy osoby trafiły wówczas do szpitala. Zmarł 35-letni mężczyzna, który zaatakował policjantów. Śledztwo w tej sprawie trwa. Badana jest między innymi zasadność użycia broni przez funkcjonariuszy.

"Zaatakował maczetą policjantów", ci użyli broni. Mężczyzna nie żyje. Śledztwo trwa

"Zaatakował maczetą policjantów", ci użyli broni. Mężczyzna nie żyje. Śledztwo trwa

Źródło:
tvnwarszawa.pl

1037 dni temu rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę. Po rosyjskim ataku rakietowym w pierwszy dzień świąt w Charkowie kilkaset tysięcy ludzi zostało bez ogrzewania i prądu. Co najmniej osiem osób zostało rannych w wyniku ataku rosyjskiego drona kamikadze na miasto Nikopol. Ukraiński dron zaatakował na zaanektowanym Krymie statek Fedor Uriupin. Władimir Putin powiedział, że Rosja "nie ma nic przeciwko" temu, by Słowacja była gospodarzem rozmów pokojowych. Oto co wydarzyło się w Ukrainie i wokół niej w ciągu ostatniej doby.

Putin twierdzi, że Słowacy "z przyjemnością udostępnią swój kraj", a Rosja "nie będzie się sprzeciwiać"

Putin twierdzi, że Słowacy "z przyjemnością udostępnią swój kraj", a Rosja "nie będzie się sprzeciwiać"

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Mieszkańcy kolejnych miejscowości otrzymali nakaz ewakuacji z powodu pożaru, który od ponad tygodnia trawi Park Narodowy Grampians w Australii. Jak podała straż pożarna, płomienie pochłonęły prawie 80 tysięcy hektarów, czyli niemal jedną trzecią parku. Dla ludzi z niektórych osad jest już za późno na ewakuację.

Jedna trzecia parku narodowego w płomieniach. "Jest już za późno na ucieczkę"

Jedna trzecia parku narodowego w płomieniach. "Jest już za późno na ucieczkę"

Źródło:
ABC, VOA News

Trzy osoby zginęły, a co najmniej cztery zostały ranne w wypadku autokaru w okolicach Hadsel w Norwegii. Pojazd wpadł w poślizg i zsunął się ze skarpy do lodowatej wody. Policja przekazała, że warunki drogowe w chwili wypadku były bardzo trudne.

Śnieżyca w Norwegii. Autokar wpadł w poślizg, zsunął się do jeziora

Śnieżyca w Norwegii. Autokar wpadł w poślizg, zsunął się do jeziora

Źródło:
PAP

W trakcie czwartkowego nalotu Izraela na lotnisko w Sanie pociski uderzyły "metry" od odwiedzającego Jemen szefa Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Tedros Adhanom Ghebreyesus napisał w mediach społecznościowych, że on i jego współpracownicy są bezpieczni.

"Zaledwie kilka metrów" od szefa WHO. Izrael ostrzelał lotnisko w Jemenie

"Zaledwie kilka metrów" od szefa WHO. Izrael ostrzelał lotnisko w Jemenie

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

IMGW ostrzega przed niebezpiecznymi warunkami na drogach. Prócz gęstej mgły zagrożenie stwarzają także opady marznące. W 10 województwach obowiązują żółte i pomarańczowe alarmy.

Niebezpiecznie na drogach. Są pomarańczowe alarmy IMGW

Niebezpiecznie na drogach. Są pomarańczowe alarmy IMGW

Źródło:
tvnmeteo.pl

Na pewno będzie to kampania, która będzie bardzo polaryzowała i dzieliła społeczeństwo - mówiła o nadchodzącej kampanii prezydenckiej dr Anna Materska-Sosnowska w "Faktach po Faktach". Według prof. dr hab. Anny Pacześniak kampania może nie być merytoryczna, ale "emocjonująca i ciekawa". Z kolei prof. Andrzej Rychard powiedział, że jeżeli Karol Nawrocki mówi, że "nic nie uważa" w sprawie Romanowskiego, to pokazuje, że "jest odklejony nie tylko od partii, nie tylko od polityki, ale trochę i od rzeczywistości".

"Nawrocki odklejony nie tylko od partii i polityki, ale trochę i od rzeczywistości"

"Nawrocki odklejony nie tylko od partii i polityki, ale trochę i od rzeczywistości"

Źródło:
TVN24

W czwartkowym losowaniu Lotto żaden z graczy nie trafił szóstki. Oznacza to, że w najbliższym losowaniu można będzie wygrać szesnaście milionów złotych. Oto wyniki Lotto i Lotto Plus z 26 grudnia.

Ogromna kumulacja w Lotto

Ogromna kumulacja w Lotto

Źródło:
tvn24.pl

Kumulacja prac związanych z przygotowaniami do księgowego i podatkowego zamknięcia roku, a także konieczność dostosowania się do nowych przepisów sprawia, że końcówka roku dla wielu podatników będzie intensywnym okresem - przekazała doradczyni dodatkowa z kancelarii MDDP Anna Zielony. Sprawdź, jakie zmiany podatkowe wejdą w życie w 2025 roku.

Rewolucja w podatkach. Oto najważniejsze zmiany

Rewolucja w podatkach. Oto najważniejsze zmiany

Źródło:
PAP, gov.pl

Francuski kurort narciarski Avoriaz zajął pierwsze miejsce w rankingu najpiękniejszych ośrodków narciarskich w Europie. Obiekt wyróżnia się wyjątkową scenerią i nowatorską architekturą, co sprawia, że przyciąga nie tylko narciarzy, ale także miłośników kolarstwa czy pieszych wędrówek.

Wybrano najpiękniejszy ośrodek narciarski w Europie

Wybrano najpiękniejszy ośrodek narciarski w Europie

Źródło:
PAP

Władze Mediolanu poinformowały, że od 1 stycznia 2025 roku wejdzie w życie zakaz palenia tytoniu w otwartych przestrzeniach publicznych, także na ulicy. Wyjątkiem będą odizolowane miejsca, w których będzie możliwe zachowanie odległości 10 metrów od innych osób. Zakaz nie dotyczy papierosów elektronicznych.

Od początku roku koniec z paleniem tytoniu w przestrzeniach publicznych

Od początku roku koniec z paleniem tytoniu w przestrzeniach publicznych

Źródło:
PAP

W dniu Bożego Narodzenia w więzieniu o zaostrzonym rygorze w stolicy Mozambiku wybuchła rebelia. W jej wyniku z zakładu karnego uciekło co najmniej 6 tysięcy osadzonych. 33 więźniów zginęło, a 15 zostało rannych podczas starć z siłami bezpieczeństwa - poinformował szef miejscowej policji. W kraju trwają zamieszki po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich.

W więzieniu wybuchła rebelia, uciekły tysiące osadzonych. "Wypuścili 29 skazanych terrorystów"

W więzieniu wybuchła rebelia, uciekły tysiące osadzonych. "Wypuścili 29 skazanych terrorystów"

Źródło:
PAP

Nowe fakty w sprawie katastrofy samolotu w Kazachstanie. Miejscami kadłub samolotu jest podziurawiony jak sito i dokładnie widać to na zdjęciach. Czy takie uszkodzenia mogły spowodować ptaki, w których stado miał uderzyć samolot według pierwszych informacji podawanych przez media? Eksperci sądzą, że to uszkodzenia spowodowane przez broń przeciwlotniczą.

"Na wysokości powyżej 1500 metrów ptaków nie ma po prostu". Co tak naprawdę uderzyło w azerski samolot?

"Na wysokości powyżej 1500 metrów ptaków nie ma po prostu". Co tak naprawdę uderzyło w azerski samolot?

Źródło:
Fakty TVN

Flagowy przewoźnik Izraela El Al poinformował, że zawiesił wszystkie loty z Tel Awiwu do Moskwy, powołując się na "zmiany w przestrzeni powietrznej Rosji". W oświadczeniu linia lotnicza zapewniła, że w ciągu tygodnia przeprowadzi "ponowną ocenę sytuacji". Decyzja ma związek z doniesieniami, że samolot w Kazachstanie zestrzeliła rosyjska rakieta.

Izraelska linia zawiesza loty do Moskwy przez "zmiany w przestrzeni powietrznej Rosji"

Izraelska linia zawiesza loty do Moskwy przez "zmiany w przestrzeni powietrznej Rosji"

Źródło:
PAP

Władze Rosji ogłosiły stan wyjątkowy na szczeblu federalnym po wycieku mazutu do Cieśniny Kerczeńskiej łączącej morza Czarne i Azowskie - podały w czwartek rosyjskie agencje, powołując się na oświadczenie resortu sytuacji nadzwyczajnych. Wyciek doprowadził do katastrofy ekologicznej, a do sprzątania zanieczyszczonych terenów brakuje potrzebnego sprzętu.

Stan wyjątkowy w związku z sytuacją w Cieśninie Kerczeńskiej

Stan wyjątkowy w związku z sytuacją w Cieśninie Kerczeńskiej

Źródło:
PAP

Władze w Pekinie dały zielone światło na budowę największej na świecie zapory wodnej, która ma powstać na rzece Yarlung Tsangpo na Wyżynie Tybetańskiej - przekazał w czwartek Reuters. Obawy co do wpływu nowego obiektu na środowisko wyraziły Indie oraz Bangladesz.

To ma być największy taki obiekt na świecie. Obawy w dwóch krajach

To ma być największy taki obiekt na świecie. Obawy w dwóch krajach

Źródło:
PAP

Jeśli świątecznych potraw zostało zbyt wiele, można je przynieść do jadłodzielni - to miejsca, w których w specjalnie oznaczonych lodówkach i szafkach można pozostawić jedzenie lub skorzystać z tego, co zostawili inni.

Nadmiar świątecznego jedzenia? Możesz je przynieść do jadłodzielni

Nadmiar świątecznego jedzenia? Możesz je przynieść do jadłodzielni

Źródło:
TVN24, tvnwarszawa.pl

Najbliższy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już za miesiąc. WOŚP ponownie zagra na całym świecie, tym razem dla onkologii i hematologii dziecięcej. O przygotowaniach do tego wyjątkowego dnia w rozmowie z TVN24 opowiedzieli przedstawiciele sztabów na Antarktyce i indonezyjskiej wyspie Bali. Co planują?  

WOŚP ponownie zagra na całym świecie. Wolontariusze z Bali i Antarktyki szykują się na wielki finał

WOŚP ponownie zagra na całym świecie. Wolontariusze z Bali i Antarktyki szykują się na wielki finał

Źródło:
tvn24.pl