Niedziela, 10 sierpnia Wladysław Stasiak podkreśla, że Rosja nie odpowiada na pokojowe sygnały Gruzinów. Wręcz przeciwnie. - Tu już nie chodzi o Osetię Południową, tylko o niepodległość Gruzji. A w efekcie bezpieczeństwo Europy - mówił w "Magazynie 24 godziny" szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Gość TVN24 powiedział, że trwająca od piątku gruzińsko-rosyjska wojna staje się naprawdę niebezpieczna. Mimo jednostronnego zawieszenia broni przez Gruzję, Rosja wciąż nie decyduje się na taki krok. Po zbombardowaniu w niedzielę wojskowego i cywilnego lotniska w Tbilisi Rosjanie mają plany ewentualnego zajęcia miasta Gori - mówił Władysław Stasiak.
- To nie jest już konflikt o Osetię Południową, tylko o niepodległość Gruzji. Dlatego sytuacja jest poważna i jeśli mówimy o mobilizacji społeczności międzynarodowej, to nie jest to jeszcze jedna akcja w sprawie "jakiejś", tylko jest to sprawdzian dla UE i NATO - powiedział szef BBN. (Polska mobilizuje świat ws. Gruzji - CZYTAJ WIĘCEJ)
Najpierw Gruzja, a potem...?
Stasiak przyznał, że konflikt nie jest nowy i zaczął się, kiedy Gruzja ogłosiła niepodległość w 1991 roku. - Działania mogły być podjęte dużo wcześniej, ale teraz najważniejsza jest ocena i działanie w obecnej sytuacji - przyznał Stasiak. - A teraz sprawa toczy się właśnie o niepodległość Gruzji, o bezpieczeństwo w rejonie Kaukazu, a w konsekwencji o bezpieczeństwo europejskie - powiedział Stasiak. - Te sprawy się mocno sobą wiążą, choćby w kwestii bezpieczeństwa energetycznego. I choćby z tego powodu Unia musi zadziałać szybko i sprawnie - dodał.