Środa, 25 lutego - Ta propozycja rządu jest zła. Nie zgadzam się z nią - zaskakująco skomentował inicjatywę ministra Michała Boniego, dotyczącą wprowadzenia nieoprocentowanego kredytu dla bezrobotnych, poseł PO Janusz Palikot. W "Magazynie 24 godziny" pomysł ten spotkał się z zaskakująco zgodną krytyką - obok Palikota, ocenili tak: liberalny ekspert, reprezentant pracodawców i związkowiec.
Michał Boni chciałby, żeby bezrobotni, którzy stracili pracę w czasie kryzysu mogli liczyć na dopłatę do kredytu hipotecznego w wysokości od 500 do 1200 zł miesięcznie. Jak zapowiedział w TVN CNBC Biznes, przepisy o rządowej pomocy w spłacie kredytów mieszkaniowych mogłyby obowiązywać do końca 2010 roku. Goście "Magazynu 24 godziny" nie pozostawili na tej inicjatywie suchej nitki.
Za brak przejrzystości, stworzenie pola do nadużyć i leczenie objawów, a nie przyczyn choroby, jaką jest bezrobocie, ministra skrytykował Janusz Palikot z Platformy Obywatelskiej, Marek Goliszewski, prezes zarządu Business Centre Club, Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha a nawet przewodniczący OPZZ Jan Guz. Każdy z nich oczywiście miał inne recepty na pomoc ofiarom kryzysu.
Zgodnie z przewidywaniami, Goliszewski chciałby, żeby rząd tworzył dogodne warunki do rozwoju przedsiębiorczości. Jabłoński uważa, że nawet w sytuacji kryzysu należy obniżać podatki. Guz jest zdania, że pomóc może tylko zapewnienie stabilności zatrudnienia, co wzbudzi popyt konsumentów. A Palikot, po chwilowym niespodziewanym ataku, rząd za resztę inicjatyw chwali.
Szczyt prezydencki
Mężczyźni rozmawiali też o prezydenckim szczycie społecznym. Co ciekawe, zwykle sceptyczny wobec działań głowy państwa Palikot, tym razem Lecha Kaczyńskiego pochwalił.
- Cieszę się, że sytuacja wyglądała inaczej niż przy debacie na temat kryzysu, podczas której nie było Jarosława Kaczyńskiego – mówił Janusz Palikot. Według niego, zwołany przez prezydenta szczyt społeczny „przyniósł bardzo dobry skutek”. – Kiedy nie było kamer, prezydent z premierem śmiali się i rozmawiali jak przyjaciele – dodał Marek Goliszewski, prezes zarządu Business Centre Club.
- Jestem zbudowany postawą prezydenta, który mówi: dogadajmy się – komentował środowe spotkanie w pałacu prezydenckim Marek Goliszewski. Według prezesa BCC, to dobrze, że prezydent poparł ideę paktu społecznego, który pozwoli na skuteczną walkę z kryzysem. - Każdy wie, co się dzieje, ale każdy ma inną receptę na ten kryzys – mówił prezes BCC, który stwierdził, że – aby skutecznie walczyć z kryzysem - musimy określić „cele krótkookresowe, średniookresowe i długookresowe”. – Musimy się dogadać, czy zwiększamy dług publiczny, deficyt, czy podwyższamy podatki, czy podnosimy pensje – wyliczał Goliszewski. Jednocześnie przyznał, że debata o dacie wprowadzenia do Polski euro, „to temat zastępczy”.
Euro nie może być receptą na kryzys
- Euro nie może być panaceum na kryzys – zgodził się z nim Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. Jak podkreślił, „upieranie się przy wprowadzeniu euro w 2012 roku to strata czasu”. – Kryzys puka już do naszych bram, a euro będziemy mieli być może za cztery lata – mówił Jabłoński i radził, by „lepiej koncentrować się na kryzysie”.
Palikot: Premier ustąpił
Janusz Palikot zwrócił natomiast uwagę na fakt, że to premier ustąpił w kwestii wprowadzenia euro. – Powiedział, że nie jest konieczna data 1 styczna 2012 – mówił Palikot, który zaznaczył, że „cieszy się z faktu, iż sytuacja wyglądała inaczej niż przy debacie na temat kryzysu, podczas której nie było Jarosława Kaczyńskiego”. – Prezydent zwołał spotkanie na szczycie, premier przyszedł i skutek jest bardzo dobry – mówił Palikot.
Poseł PO zauważył również, że Polska – w przypadku wejścia do sytemu ERM2 - powinna „dogadać się z europejskim bankiem, by ten zagwarantował wspieranie złotówki przy wahaniach”. – Bez tego nie przetrwamy okresu przejściowego – stwierdził Palikot.