Poznaniacy w Święto Niepodległości obchodzą również imieniny Św. Marcina, nierozerwalnie związane z regionalnym przysmakiem - rogalem świętomarcińskim. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia wielkopolscy cukiernicy zrobili ich około 500 ton.
- Ja osobiście nie podjąłbym się robienia rogali w domu. Potrzeba do tego dużo miejsca i wiedzy. Cały problem w zrobieniu ciasta półfrancuskiego. Trzeba mieć stół długości około 2 metrów i bardzo długo i przede wszystkim równo wałkować - tłumaczy Zbigniew Piskorski, cukiernik. Po zrobieniu ciasta, trzeba je jeszcze umiejętnie zwinąć.
- Przy zwijaniu najważniejsze jest umiejętne nacięcie, wtedy jest odpowiedni układ rogala z uszkami. Ważne jest też rozstawienie na boki, później można już zwijać- dodaje.
Równie ważne jest nadzienie. W szarej masie, którą wypełnia się świętomarcińskie rogale znajdują się: biały mak, bakalie, skórka pomarańczowa, orzechy i okruchy biszkoptowe. Wszystko trafia do pieca nagrzanego do temperatury 180 st. C. na około pół godziny.
Pracowali ciągle
Przed 11 listopada cukiernicy praktycznie nie wychodzą z pracy. - Przez ostatni tydzień to był cykl zamknięty, cały czas ktoś pracował. W "tygodniu rogalowym" robimy około 20-24 ton rogali na dwóch zakładach. Przekłada się to na mniej więcej 150-170 tys. rogali - mówi Piskorski.
Łącznie wielkopolscy cukiernicy wyprodukują około 500 ton tego wielkopolskiego przysmaku.
Rogal świętomarciński jest uznany za produkt regionalny i wymaga specjalnego unijnego certyfikatu, dzięki któremu klienci wiedzą, że jest wykonywany należycie. - Ludzie coraz częściej przyjeżdżają również spoza Poznania specjalnie, żeby je kupić. Niektórzy są nawet z drugiego końca Polskie - mówi Piskorski.
Autor: kk/par / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań