Orzekł niezawisły sąd. Ja, prawdę mówiąc, wolę takie sądy, których orzeczenia są nieprzewidywalne i nam się czasami nie podobają niż trybunały czy sądy, o których z góry wiemy, co powiedzą - powiedział sędzia Michał Laskowski. Rzecznik Sądu Najwyższego komentował w "Tak jest" decyzję w sprawie umocowania Julii Przyłębskiej jako prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Trzech sędziów Sądu Najwyższego zbadało we wtorek na rozprawie pytanie prawne w sprawie umocowania sędzi Julii Przyłębskiej "do dokonywania czynności za prezesa Trybunału Konstytucyjnego, jako stronę albo uczestnika postępowania cywilnego".
Mieli również odpowiedzieć na pytanie, czy tę kwestię może oceniać sąd powszechny. Pytanie zadał Sąd Apelacyjny w Warszawie w lutym na kanwie wniosku byłego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego w trybie cywilnym.
Sąd Najwyższy odmówił odpowiedzi. W uzasadnieniu poinformowano, że rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego o odrzuceniu wniosku Rzeplińskiego o tak zwane zabezpieczenie było prawidłowe.
"Rezygnacja z pewnych możliwości"
- Wiem, że część odbiorców ocenia, że to jest jakiś unik, ucieczka w kruczki (prawne - red.), rezygnacja z pewnych możliwości, ale zwróćmy uwagę: sąd orzeka na podstawie przepisów obowiązującego prawa - w ten sposób do sprawy odniósł się sędzia Laskowski. - W każdej sprawie, gdzie jest kierowane pytanie, powinien orzekać tak samo. Według tych samych reguł. Obojętnie, czy dotyczy to pani prezes Przyłębskiej, pana prezesa Rzeplińskiego, czy nas, czy każdego obywatela - tłumaczył.
Jak zaznaczył, "ustawa stanowi, że trzeba spełnić pewne warunki, aby na pytanie odpowiedzieć, a przede wszystkim spełnić pewne warunki, żeby się w ogóle toczyło postępowanie cywilne".
- W tej sprawie sąd stwierdził, że postępowanie w ogóle nie może się toczyć - podkreślił. - Może przesadnie wymagamy, żeby on teraz powiedział tak: "no rzeczywiście. w tej sprawie nie może toczyć się takie postępowanie, jakie zostało zainicjowane, ale my ze względu na konstytucyjną zasadę rzetelności powiemy, że pani prezes Przyłębska jest powołana, czy nie, można to badać, czy nie". Chyba to szłoby za daleko - ocenił Laskowski.
"Mało prawdopodobne"
- Czy to nie byłoby tak, że sąd włączałby się w jakiś dyskurs polityczny? I że to powodowałoby stan jakiejś kompletnej niepewności prawnej. Że można by wszystko, w każdej sprawie? - pytał rzecznik SN.
I kontynuował: - To, co się dzieje w Polsce od dwóch lat, to są nowe zjawiska. Spotykamy się z czymś całkowicie nieprzewidywalnym, nawet przez twórców konstytucji.
Pytany, czy decyzja Sądu Najwyższego mogłaby być odmienna, gdyby orzekał inny skład, odpowiedział: - Mało prawdopodobne, ale mogłoby tak być.
- Można oczywiście interpretować prawo w bardzo różny sposób i przyjmować prymat postanowień konstytucji i nie przejmować się kodeksem postępowania cywilnego. Można i tak - stwierdził.
- Ale tak się stało - zaznaczył - Orzekł niezawisły sąd. Ja, prawdę mówiąc, wolę takie sądy, których orzeczenia są nieprzewidywalne i nam się czasami nie podobają niż takie trybunały czy sądy, o których z góry wiemy, co powiedzą - przyznał.
Brak mechanizmu prawnego
Odnosząc się do krytyki decyzji Sądu Najwyższego, Laskowski stwierdził: - Przyznaję. Nie ma mechanizmu prawnego, który pozwalałby na kontrolowanie pewnych decyzji - być może nieprawidłowych, być może prawidłowych, ja się nie wypowiadam.
- Być może dobrze by było, żeby taki mechanizm był - dodał.
Autor: azb//plw / Źródło: tvn24